"Nigdy nie jesteśmy bardziej samotni, niż leżąc w łóżku z naszymi tajemnicami i wewnętrznym głosem, którym żegnamy lub przeklinamy mijający dzień."
*z perspektywy Draco*
Udałem się do pokoju wspólnego Slytherinu.
Tak dobrze mi znane miejsce od lat,tak bardzo w sobie charakerystyczne wszędzie chłód,pogarda na każdym kroku wyniosłość nad innymi domami,niesamowity spryt-szukanie tylko i wyłącznie własnego interesu nie zwracając przy tym nawet w najmniejszym stopniu uwagę na innych,niesamowity spryt i idąca z tym inteligencja jak i arystokracja.
Słyszalne po kątach śmiechy,kpiny i masa docinek dokładnie tak,z tego byli znani ślizgoni,nie dało się od nich zaznać chociaż odrobiny miłości,zrozumienia i dobroci,dla nich coś takiego poprostu nie istnieje,należy być najlepszym z najlepszych.
Wszędzie zieleń i szarość,ogarniająca wnętrza ciemność,mroczność,strach i tylko gdzieniegdzie zauważalne promienie jasności z płynnącego światła.
Wystrój pełny przepychu,pełen idealności i gustowności-pokryty nieskazitelną elegancją.
Wszędzie wygodne kanapy,duże stoliczki,przestronne szafy-wszystko idealnie dopracowane.
I malutki kominek,dodając charakteru całemu miejscu-z tlącym się zielonym płomieniem-rozchodzącym się po całości,dawając przy tym odrobinę ciepła w ciemnych lochach.
Proste wysokie schody,prowadzące do dormitorium i wszędzie się panoszący herb Slytherinu.
Błyszczący wąż na zielonym tle,dumnie reprezentując dom Slytherinu.
Nie dało się ukryć,że to wszystko z całą pewnością musi należeć do ślizgonów.
~*~
Usiadłem na kanapie,przy okazji zasięgając do barku-sprawnie wyciągając moją ulubioną ognistą whiskey.
Rozłożyłem się wygodnie.
Chciałem pobyć sam,lubiłem przebywać w własnym towarzystwie,sam nie wiem ale poprostu czułem się wtedy sobą.
Zrobiłem duży łyk.
Teraz w tej chwili bardzo potrzebowałam żeby pozostać sam,z własnymi myślami.
Bez zbędnych osób,bez zbędnych słów poprostu sam.
Wszyscy ślizgoni wybrali się na mecz,co ułatwiło mi sprawę.
Cisza w pewien sposób daje mi spokój,wytchnienie jakąś bliżej nieopisaną ulgę-daję mi swobodę na uwolnienie swoich myśli,emocji,odczuć i uczuć.
Właśnie uczuć.
Uczucia?
Wszyscy myślą że ktoś taki jak Draco Malfoy nie ma uczuć,że jest pokryty niezkazitelną arystrokacją,wyrozumiałością jak i nienawiścią do wszystkich i całego świata.
Że ktoś taki jak on,odczuwa tylko te najgorsze emocje-nienawiść,pogardę że przyjemność czerpie z ranienia innych,że to właśnie daje mu radość.
Że uwielbia patrzeć jak inni cierpią,jak sprawia im ból.
Że jest dokładnie tak jak jego ojciec Lucjusz-od lat po stronie czarnego pana,działając w jego szeregach przynosząc ból i cierpienie całemu światu.
Niezkazitelne oblicze pozbawione emocji,nikt inny jak Draco Malfoy ale czy to napewno prawdziwy Draco Malfoy?
Czy wszyscy tak naprawdę znają moje prawdziwe oblicze?
Gdzie tak naprawdę jestem prawdziwy ja?
Co się kryje za tą twarzą pozbawioną wszystkiego?
Ból i gdzieś głęboko leżące ludzkie uczucia?
To jest moje prawdziwe oblicze?
Czy chce być jak ojciec i krzywdzić innych wokół,być przy tym śmierciożercą w szeregach ojca?
Czy chce nie zaznać miłości do drugiej osoby?
I szlamy,tępić szlamy takie jak Granger?
I tak właściwie,to dlaczego jej sprawiłem ból?
Czy nadal chce być tym samym Draco,którego wszyscy spostrzegają w takiej odsłonie,czy chcę tak nadal żyć i w tym dążyć?
Czy to właśnie doprowadzi mnie do szczęścia?
Czy chce nadal wzbudzać przerażenie u innych,nie zaznając miłości i przyjazni?
Czy to jest tego czego poszukuje?
Od małego uczono mnie nienawiści,wychowywano mnie żeby tępić wszystkich i pokazać że jest się na lepszym,nie było miejsca na miłość,przyjazn uczucia,Lucjusz zawsze chciał mnie po swojej stronie,a Narcyza? chciała mnie za wszelką cenę chronić przed tym,nauczyć mnie dobrze żyć,dażyła mnie matczyną miłością,wbrew siebie i jego,a on? On ją krzywdził,zadawał jej bólu.
Zawsze mi było ciężko patrzeć na mamę,nie wiem czy ona na to wszystko zasługiwała,ukrywałem dzielnie emocje nie dawając po sobie tego poznać.
Chciałem pokazać na co mnie stać,że jestem taki jak Lucjusz,że jestem śmierciożercą.
~*~
Nie podobało mi się to,że coraz częściej zaczynałem się zastanawiać nad sobą,swoim życiem,decyzjami,że czuję że nie chcę tak dalej żyć-być takim człowiekiem,że chcę się zmieniać.
Że mój umysł nasuwa mi nowe wizje,plany.
Że coraz częściej pragnę mieć uczucia,być szczęśliwym,żyć jak inni.
Ale czy na to nie jest już za pozno?
Ale przecież ja się nie zmienie,nie mogę.
Jestem Draco Malfoy.
Jestem śmierciożercą.
Jestem pożądany do zła i mroku.
~*~
Nawet nie wiem kiedy zasnąłem,ale przemęczenie dało po sobie znaki-otulając mnie ramionami snu.
~*~
Witajcie moi kochani czytelnicy po tak długiej przerwie,bardzo was przepraszam że nic się nie pojawiało ale ostatnio nie miałam na nic czasu.
I to głównie przez szkołe i nawał nauki,teraz zaczynam ferie to pojawią się rozdziały,dzisiejszy rozdział taki inny bardziej z perspektywy Draco i jak wam się podoba? Może być?
Za wszystkie błędy bardzo przepraszam,ale obiecuję być lepsza.
I nie wiem czy zauważyliście ale jest nowa okładka do mojego ff i jak wrażenia?
A jak tam u was już po feriach czy już zaczynacie?
Do następnego x
Ada :)
CZYTASZ
Dramione // I że Cię nie opuszczę
FanficDwaj odwieczni wrogowie-on wredny i bezduszny ślizgon nikt inny jak Draco Malfoy. Ona-uczciwa i uczuciowa gryfonka-Hermiona Granger. Czy okrutna wojna będzie w stanie połączyć tych dwoje? Czy odwieczne mury nienawiści runą między nimi nieodwracalnie...