3

13 1 0
                                    

W pizzerii była masa ludzi. Ciężko było znaleźć jakikowiek wolny stolik. Kiedy zauważyłam, że się zwalnia jeden z nich, szybkim krokiem podeszlam i zajęłam miejsce.

Ja
Znalazłam miejsce! Po 10 minutach! Hurrra! Jak bedziesz to dzwoń;)

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Gabi
Cudnie!
Będę do 10 minut. Komunikacja miejska-.-

Uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam menu. Przeglądałam ofertę, chodź wiedziałam już co chcę zamówić. Nim zdążyłam przeczytać wszystko, poczułam, że ktoś stoi przy stoliku. Podnioslam wzrok w górę.
Przede mną stał wysoki szatyn z lekkim zarostem, o niebiestkich oczach. Trzymał w dłoni notatnik i obdarzył mnie bardzo przyjaznym uśmiechem.
- Dzień dobry. Moge przyjąć zamówienie?- zapytał.
- Czekam na koleżankę, która zaraz będzie. Ale poproszę na razie wodę niegazowaną.
- W porządku. - uśmiechnął się i schował notatnik.- Zaraz przyniosę.

Dziesięć minut po tym jak dostałam swoje zamówienie, pojawiła się Gabi. Szybko wstałam zza stolika i mocno ją uścisnęłam.
- Hejka, bardzo Cię przepraszam, ale wiesz jak wygląda tutejsza komunikacja- dziewczyna zaczęła się tłumaczyć.
- Gabi- powiedziałam łapiąc ją za rękę i uśmiechając się przy tym przyjaźnie.- Na prawdę nic się nie stało.
Blondynka pokiwała głową, unosząc kąciki ust do góry i wzięła do ręki menu.
- Zastanawiałaś się co chcesz?- zapytała zwracając się do mnie.
- Szczerze mówiąc nie było to konieczne. - powiedziałam.- Zawsze jem, albo pepperonii ,albo wegetariańską.
Popatrzyła na mnie, cicho chichocząc. Rzuciłam jej nierozumiejące spojrzenie, a dziewczyna pokazała ręką, żebym dała jej chwilę na uspokojenie się. Wzięłam więc łyk wody.
- No b... b... bo- zaczęła lekko się zapowietrzając.
Wzięła wdech i kontynuowała. - Uwielbiam pepperonii. Coraz bardziej mi sie wydaje, że to Bóg nam nas sobie zesłał.
Uśmiechnęłam się do dziewczyny, lekko krzywiąc się na wzmiankę o Stwórcy. Nie byłam wierząca, mimo że wiedzialam ,że coś/ktoś musi nad nami czuwać. Ostatnia moja przyjaźń właśnie przez moje podejście się rozpadła. Miałam nadzieję, że w tym wypadku, jakakolwiek nie bedzie to relacja, nie skończy się z tego powodu.
Na szczęście dziewczyna nawet nie zauważyła mojego skrzywienia.
- No ,a poza tym Clifford też bardzo ją lubi. Zawsze gdy... - przerwała na chwilę, nie byłam do końca pewna z jakiego powodu. Z początku się zawahała jakby nie mogła, albo nie chciała mi o czymś powiedzieć. Jednak po jakiś dziesieciu sekundach zjawił się kelner ,więc zrzuciłam wszystko na moją popapraną wyobraźnię.
- Można już odebrać zamówienie od pań?- przystojny kelner uśmiechnął się w naszą stronę.
Złożyłam zamówienie dla naszej dwójki, czyli średnią pepperoni, a Gabi zamówiła jeden z gazowanych napoi.
Kiedy tylko mężczyzna odszedł z naszym zamówieniem, wbiłam wzrok w dziewczynę siedzącą naprzeciw mnie.
- Przystojnych mają tutaj kelnerów.- powiedziała Gabi zabawnie poruszając brwiami. Cicho zaśmiałam się i poprosiłam, aby skończyła wcześniejszą myśl.
- A! - powiedziała po krótkim zastanowieniu.- Chodziło mi o to, że chłopaki, jak sam Mike podkreślają to, że ją uwielbia. I Hawajską. Gdybyś widziała jak ro.. To znaczy bardzo ją lubi.- powiedziała i uśmiechnęła się lekko przygaszona. Zmarszczyłam brwi. Ale nie chciałam drążyć tematu.
- Słuchałaś piosenkę, którą ci wysłałam na facebooku? - zapytałam, przypominając sobie o wiadomości ,wysłanej wczoraj.
- Słuchałam i powiem ci, że o dziwo bardzo mi się podobała. Wokalista ma taki przyjemny głos, że od razu rozpływasz się w dźwiękach. A muzyka po prostu zajebista. Są stworzeni dla siebie. Tworzą całość, co się nie zawsze zdarza.
Zgodziłam się z nią, bo doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Są zespoły, które osiągnęły niesamowitą sławę, ale między tym co grają, a głosem wokalisty nie ma płynności.
- Mallory Knox to na prawdę dobry zespół, chciałabym wybrać się na ich koncert. Powiem ci, że wokalista to jedyny rudy, którego uważam za przystojnego.

Godzinę później.

Pizza jak szybko się pojawiła tak szybko zniknęła z talerza.
Przełknęłam ostatni kawałek i popatrzyłam na Gabi. Miałam wrażenie, że podchodzi z dużą rezerwą do naszego spotkania. Może mam jakąś paranoię, jednak to przeczucie siedziało gdzieś głęboko w moim umyśle. To wrażenie nie chciało po prostu opuścić mojej głowy.
- Gabi wszystko w porządku?- zapytałam po jakimś czasie. Długo się zastanawiałam, bo mimo wszystko znałyśmy się niedługo, ale chciałam zaryzykować.
Popatrzyła na mnie lekko zdezorientowana. Po chwili jednak westchneła cicho, opierając głowę na dłoni.
- Miałam ciężki dzień, myślę że to przez to nie jestem sobą. Przepraszam Cię Marie.
- Nie ma za co, poprostu się martwię.
Sięgnęłam po rękę dziewczyny i lekko ją ścisnęłam na znak wsparcia.
Usłyszałam z głośników delikatne dźwięki znajomej piosenki.
- Posłuchaj- powiedziałam. Dziewczyna wytężyła słuch w skupieniu i uśmiechnęła się ,gdy rozpoznala glos Caluma.
-I drove by all the places we used to hang out getting wasted...- zaśpiewała cicho. Po chwili do niej dołączyłam. Szczerze nie spodziewałam się, że dziewczyna tak ładnie potrafi śpiewać. Razem nawet wyszła nam ciekawa harmonia, a po skończonej piosence zaczęłyśmy się zastanawiać jak nazwiemy nasz zespół.
Nawet nie zwróciłam uwagi jaki wpływ na mnie miała ta szalona dziewczyna. Przy niej dużo się uśmiechałam, a jej niektóre żarty potrafiły rozbawić mnie do łez. Dawno nie było przy mnie takiej osoby. Wiedziałam, że nasza znajomość zamiesza mi w głowie, zmieniając życie. Jednak nie spodziewałam się, że w tak pokręcony sposób.

__________
Tak ode mnie na ten Nowy Rok:
Wszystkiego najlepszego!

Mam nadzieję,że rozdział jest w porządku i za wszelkie błędy przepraszam.

P.S. zmieniłam imię głównej bohaterki wiem, że nie powinno tak być, ale... Wcześniejsze było bardzo amerykańskie, a w sumie akcja osadzona jest w Hiszpanii... Xd

Live LouderWhere stories live. Discover now