Rozdział 16

482 26 2
                                    

*Selena*

Obudziłam sie kilka minut po dziesiątej. Moje ciało zdecydowanie odmawia mi dzisiaj posłuszeństwa. Jestem tak bardzo zmęczona co jest spowodowane tym, że nie spałam prawie całą noc. Myślałam, co teraz będzie? Czy to koniec mnie i Justina? Nie. To nie może być koniec. Nie dopuszcze do tego. Wstałam z łóżka i mozolnym krokiem podreptałam do łazienki. Zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania i weszłam pod natrysk zimnej wody, która może choć troche mnie obudzi. Umyłam ciało waniliowym żelem a włosy czekoladowym szamponem - Bieber go uwielbia. Na samą myśl o nim na mojej twarzy pojawia szczery uśmiech. Wychodząc spod ptysznica owinęłam swoje ciało ręcznikiem, umyłam zęby i założyłam świerzą bielizne. Dzisiaj postawiłam na coś luźnego: Czarne dresy i biała obcisła koszulka a do tego szara bluza. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Na makijaż natomiast nie miałam jak najmniejszej ochoty. Gotowa zeszłam na dół gdzie czekało na mnie moje śniadanie i rodzice.

- Witaj córciu - przywitała sie moja mama.
- Cześć - odpowiedziałam od niechcenia.
- Musimy z tobą porozmawiać. Teraz.
- Tsaa..okey.

Udaliśmy sie wszyscy do salonu gdzie miała odbyć sie ta zadziwiająca rozmowa. Czujecie ten sarkazm?

- Razem z tatą postanowiliśmy że wynajmiemy Ci nowego ochroniarza. - powiedziała.
- Słucham?!
- Nie podnoś głosu moja droga. Musimy Cie odciąć od całego Biebera. Twój nowy ochroniarz nazywa sie Chaz Somers. I to on przejmie wszystkie obowiązki Justina.
- Co?..al...
- Nie skończyłam. Rozmawialiśmy także z Zac'em i stwierdziliśmy, że najlepiej będzie jeśli ślub odbędzie sie jak najszybciej. Czyli za trzy dni.
- Trzy dni?! Oszaleliście?!
- Selena!!! Ton!!! - krzyknął mój tata. - A oto twój nowy ochroniarz Chaz.

Do salonu wszedł chłopak mniej więcej w wieku Justina lub moim. Brunet z dłuższymi włosami. Dobrze umięśniony. A mi zapaliła sie lampka kiedy tylko Somers puścił mi oczko niezauważalnie dla moich rodziców. Chaz Somers - jeden z najlepszych przyjaciół Biebera. Chyba nasza ostatnia deska ratunku.

- Seleno, pojedziesz z panem Somersem zakupić suknie ślubną. Maci wrócić przed 20:00. Macie cały dzień.
- Hmmm dobrze. - odpowiedziałam.

Szybko ubrałam moje vansy i chwyciłam telefon i dokumenty. Razem z Chazem udaliśmy sie do jego samochodu. Gdzie mam nadzieje wszystko to mi wyjaśni.

- Chaz? Możesz mi wyjaśnić to wszystko?? - spytałam kiedy byliśmy już w drodze.
- A więc tak. Justin wiedział że twoi rodzice zwolnią go i zakażą Ci wszelkich kontaktów z nim. I tu wkraczam ja. Jego kumpel. Jednym słowem będe tym dzięki któremu będziecie mieć ze sobą kontakt. Wiedział też, że rodzice zabrali Ci telefon. Kupił Ci nowy - podał mi urządzenie. - Oczywiście musisz być ostrożna aby twoi rodzice niczego sie nie domyślali.
- Rozumiem. A gdzie jedziemy?
- Do salonu sukien ślubnych. Spokojnie hahahh. Bieber będzie czekał na miejscu.
- Dziękuje Chaz.
- Nie masz za co. Jus jest dla mnie jak rodzony brat. Zrobie wszystko żeby był szczęśliwy. A ty jesteś jego szczęściem. Zmieniłaś go na lepsze. Jest w tobie naprawde zakochany. Cały czas o tobie mówi hahh. Pomoge wam mimo wszystko.
- To naprawde miło z twojej strony.
- Okey. Jesteśmy, wysiadamy mała.

Weszłam do salonu wypełnionego po brzegi sukniami. Chaz kazał mi iść i wybrać jakąś do przymiarki. Mam być cierpliwa i czekać. Zrobiłam to co mi kazał. Wybrałam jedną z sukienek, która naprawde mi sie spodobała i poszłam ją przymierzyć. Sukienka była cudowna. Długa, śnieżno biała, bez ramiączek. Dekolt zdobiony pięknymi diamencikami. Obcisła u góry, rozszerzająca sie ku dołowi. Szkoda tylko że nie będzie potrzebna bo nie zamierzam wyjść za Zac'a. Wolałabym już umrzeć. Wyszłam z przymierzalni a na kanapie zobaczyłam siedzącego Justina w garniturze. Wyglądał jak bóg. Idealnie ułożone włosy, dopasowany garnitur. Ale właśnie dlaczego on jest w garniturze?

-Justin?
- Wyglądasz bosko mała - podszedł i mnie przytulił.
- Jus dlaczego ubrałeś garnitur? - ciekawiło mnie i to bardzo.
- Nie moge przyjść na własny ślub ubrany jak wieśniak prawda kochanie? - spojrzał przelotnie na mnie.
- J-jaki ślub? Ma-sz kogoś? - uwaga za chwile sie rozkleje.
- Mam. Stoi przede mną w ślicznej białej sukni.
- Nie rozumiem.

Bieber uklękł wyjmując z prawej kieszeni pudełeczko z pierścionkiem. Zamurowało mnie. W prawej ręce trzymał pierścionek natomiast w lewej bukiet moich ulubionych, różowych róż. Spojrzał mi sie prosto w oczy a ja myślałam że zemgleje.

- Seleno Marie Gomez zostaniesz moją żoną? - w jego oczach widziałam iskierki strachu, nadzieji.

------------------------------------------------

Hej moi drodzy? Spodziewaliście sie takiego obrotu sytuacji? Myśle że nie.
Mam dla was smutną wiadomość powolutku zbliżamy sie do końca As Long As You Love Me :-(.
Podpowiem wam tylko że koniec was wszystkich zaskoczy a może jednak nie? Wszystko okaże sie z czasem.
Prosze zostawcie po sobie chociarz krótki komentarz.
Z góry bardzo dziękuje :-D

CZYTASZ= KOMENTUJESZ, GWIAZDKUJESZ= MOTYWUJESZ!!

As Long As You Love Me <3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz