9. You're all I need

930 49 0
                                    


- Jake! - zawołałam zaskoczona gdy chłopak był już blisko mnie. - Co ty tu robisz?
- Mógłbym ciebie zapytać o to samo - zaśmiał się. - Przyjechałem na święta do rodziny. Wiesz, może nie wyglądam, ale to w tym miasteczku się wychowałem, pierwszy raz nabijałem sobie siniaki i obdzierałem kolana - zażartował, a ja wyobraziłam sobie małego chłopczyka z dumnym uśmiechem na buźce, uczącego się jeździć na rowerku większym od niego. - A ty? Co cię tu sprowadza?

- Długo by opowiadać - odparłam wymijająco, nie chcąc wchodzić w szczegóły.

Z tego wszystkiego zapomniałam o moich towarzyszach, więc czym prędzej zaczęłam szukać ich wzrokiem. Zobaczyłam ich wchodzących już do kościoła, razem z tłumem innych ludzi. Widocznie zostało kilka minut do rozpoczęcia. Jake najwyraźniej zauważył moje chwilowe roztargnienie, bo sekundę potem się odezwał, jakby czytając mi w myślach.

- Chyba powinniśmy już wejść. - Kiwnęłam głową. - To co, pogadamy później? - zapytał, patrząc na mnie z widoczną nadzieją.
- Jasne - odparłam szybko, chcąc pozbyć się z głowy widoku jego hipnotyzująco niebieskich tęczówek.

Musiałam przyznać, że Jake był totalnie w moim typie. Wysoki, przystojny, inteligentny i z poczuciem humoru. Czego chcieć więcej? Zresztą, zauważyłam to już jak pierwszy raz go ujrzałam, wtedy w centrum handlowym. Byłam gotowa wpaść w jego ramiona i zostać tam na zawsze.

Przestań, skarciłam się w myślach.

Myśląc o nim w taki sposób czułam się źle i nie chciałam się sama do tego przyznawać, ale gdzieś głęboko w sercu, wiedziałam, że ma to związek z Harrym.
Mój rozum również postanowił wtrącić się do dyskusji.

Przecież jesteś wolna. Harry to przeszłość.

Ale czy na pewno?

Uśmiechnęłam się do Jake'a i podążyłam za nim do wejścia. Będąc już w środku zajęliśmy jedne z ostatnich miejsc, a ja próbowałam pozbyć się tych złośliwych myśli z głowy. Złośliwych, bo im bardziej próbowałam nie myśleć, tym silniej dawały mi się we znaki. Przez ostatnie godziny przeżywałam tak szeroki wachlarz uczuć, od radości, przez żal, smutek i współczucie na złości kończąc i dziwiłam się szczerze, że jeszcze nie skończyłam w wariatkowie.

***

- Kto to? - zapytał Jake wskazujac wzrokiem na Harrego, gdy staliśmy godzinę później niedaleko kościoła. Stephanie i Jack wrócili do domu, a Harry zaproponował, że zaczeka na mnie i wrócimy razem. Nie rozumiałam jego nagłego zainteresowania i dobroci, ale się zgodziłam. Skoro chciał, nie zamierzałam się kłócić.

Chłopak kilka metrów od nas rysował stopą w śniegu jakieś kształty, trzymając jedną rękę w kieszeni, a w drugiej trzymał telefon, wystukując coś palcem. Co jakiś czas spoglądał na nas z obojętnym wyrazem twarzy, po czym spowrotem wracał do swojego zajęcia.

- Harry - odpowiedziałam, przenosząc wzrok na mojego rozmówcę. Chłopak wyglądał na zaciekawionego.
- A Harry to dla ciebie...- urwał, dając mi znak, żebym dokończyła to zdanie.

Jednak nie do końca wiedziałam jak to zrobić. No właśnie. Kim był dla mnie Harry?

Przyjacielem, kolegą?

Byłym chłopakiem?

Jakkolwiek, przez ostatnie miesiące, nie chciałam do siebie dopuścić tych dwóch słów, ustawionych właśnie w tej kolejności, to teraz wiedziałam, że są prawdą. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że Harry będzie kiedykolwiek dla mnie kimś "byłym", czy to chłopakiem, czy przyjacielem i będę mówiła o nim w czasie przeszłym.

Last Christmas || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz