Byłam właśnie w trakcie pakowania swoich rzeczy do Nowego Jorku. Nie wiedziałam, czym mam się najpierw zająć i w co włożyć ręce. Przez mojego tatę, który wrócił dwa dni temu panował niesamowity harmider. W końcu zorganizowałam się na tyle i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i ciuchy na wyjazd. Miałam dwadzieścia jeden godzin do wyjazdu, a już ręce trzęsły mi się z podniecenia. Po godzinie dwudziestej wszyscy musieliśmy znaleźć się w domu Dylana.
-Aubrey! Cody przyjechał! –Krzyknął tata z dołu, a ja złapałam za walizkę, torbę i kurtkę i jakimś cudem udało mi się zczołgać na sam dół. Przed schodami stanęło dwóch mężczyzn, którzy zamiast mi pomóc z bagażem woleli przyglądać jak się męczę, oczywiście.
-Proszę bądźcie ostrożni! Dylan będzie się tobą opiekować. –Przewróciłam oczami i przytuliłam tatę. Pożegnałam się z nim, a wychodząc z domu miałam wrażenie, że właśnie zaczynam nowe życie.
Przed tym jak mieliśmy znaleźć się w domu Dylana ja i Cody postanowiliśmy zatrzymać się w niedużej restauracji niedaleko domu O'Briena i najeść się przed wylotem. Na lotniskach wszystko jest dwa razy droższe, a my nie mieliśmy zamiaru wydawać tyle pieniędzy nie ruszając się praktycznie z miasta. Zajęliśmy miejsca pod oknem i złożyliśmy zamówienia.
-Dlaczego twój tata tak bardzo lubi Dylana?
-Uratował mi wtedy życie. Od tego czasu jest jego oczkiem w głowie. –Powiedziałam nie odrywając oczu od telefonu. –Poza tym myśli, że to akurat idealny chłopak dla mnie.
-Bo to jest idealny chłopak dla ciebie!
-To nie prawda! –Warknęłam, choć wcale tego nie chciałam. –Gdyby mój tata dowiedział się, jaki jest naprawdę zamknąłby mnie w pokoju i zamontował kraty w oknach a ty ratowałbyś mnie jak Ron Harrego.
-Jasne, ale to ty się rzuciłaś z językiem na niego!
-Zamknij się! –Rzuciłam mu mordercze spojrzenie.Od pięciu dni ja i Dylan nie rozmawialiśmy o tym, co się wydarzyło między nami. W sumie to było nic. Drugiego dnia odwiózł mnie do domu i wszystko wróciło na swoje miejsce. Znów zaczął mi dokuczać i zachowywać się jak ON.
W końcu kelner przyniósł nasze zamówienie; kanapka z kurczakiem i wielki stos frytek. Zamówiliśmy z Codym to samo, bo tylko to z całego menu wydawało nam się najlepszą opcją by zapchać się na amen.
Siedzieliśmy u Dylana w salonie czekając na resztę naszej grupy, do której dołączyły dwie nowe osoby; Liam i Arden, która teraz była z Poseyem. Byłam szczęśliwa widząc jak Tyler się uśmiecha i w końcu mógł pozbierać się po Crystal. Poza tym z Cho pasowali do siebie i lepiej się dogadywali. Gdy wszyscy już dotarli na miejsce mama Dylana zamówiła dla nas trzy taksówki, w które jakimś cudem wszyscy się zapakowaliśmy. Wysiedliśmy na lotnisku i zabraliśmy wszystkie rzeczy. Staliśmy już w bramkach i podekscytowani całym wyjazdem zaczęliśmy śpiewać i tańczyć do piosenki, która właśnie leciała w radiu.
W końcu dostaliśmy się do samolotu. Zajęłam miejsce przy oknie żeby móc podziwiać widoki z góry. Obok mnie siedziała Crystal z Danielem. Założyłam słuchawki i włączyłam swoją ulubioną playliste a samolot wzbił się w powietrze.
-Prosimy o zapięcie pasów. Zaraz będziemy lądować. –Spojrzałam się na Crystal, której wielki uśmiech z twarzy nie znikał z twarzy odkąd weszliśmy do samolotu.
-WITAJ NOWY JORK! –Krzyknęłam wychodząc z samolotu. Zawsze chciałam to zrobić.
-Lepiej niż Hannah Montana! –Powiedział Charlie.
CZYTASZ
Deep In Love » Dylan O'Brien [ukończone]
FanfictionAubrey Miller, to wyluzowana i pewna siebie nastolatka uczęszczająca do szkoły Beacon Hills. Jej życie przewraca się o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy pewnego dnia jej dwoje najlepszych przyjaciół namawia ją na imprezę w środku tygodnia. Nikt...