Aubrey's POV;
Drugiego dnia nie ruszyłam się z łóżka, nie odbierałam telefonów, nie schodziłam na dół. Nie miałam ochoty nic jeść. Tata, co chwilę wchodził do mojego pokoju za każdym razem przepraszając mnie za wczorajszą kolację. Nie muszę mówić, że z moich oczu łzy nie przestawały lecieć. Pierwszy raz poczułam się tak okropnie. Dostałam w twarz, dosłownie.
Najbardziej zabolało mnie to, że on tak po prostu wstał i wyszedł nie mówiąc nic. Pokochałam go. Zakochałam się w nim tak bardzo i miałam tylko nadzieję, że to nie zamieni się w jakąś chorą obsesje. Nie czułam nic. Zero smutku, radości, wyrzutów sumienia i innych dotychczas mi znanych emocji. Ból też minął. Łzy płynęły mi ciurkiem nie wiedziałam jak mogę to zatrzymać. Poddałam się. Jestem ofiarą konsekwencji. Poniosłam je a teraz muszę wstać na nogi.
-Aubrey? –Usłyszałam pukanie do drzwi, przez które przedzierał się też znajomy głos. To nie był mój tata. –Jak się czujesz? –Cody wszedł do pokoju bez żadnego zaproszenia. Spojrzałam tylko na niego znad poduszki i wzruszyłam ramionami. Tylko na tyle było mnie stać.
Cody usiadł obok na łóżku przykrywając mnie. Patrzyłam na jego odbicie w lustrze. Byłam sparaliżowana i nie mogłam się ruszyć. Również jego dotyk był tak nieznośny. Nie chciałam nic czuć. W końcu przełamałam się i usiadłam na łóżku opierając głowę o zagłówek. Cody cały czas patrzał się na mnie jak na obrazek. Pierwszy raz widział mnie w takim stanie. Pierwszy raz to JA sama widziałam siebie w takim stanie i nie rozumiałam tego za cholerę.
-Czy to właśnie jest ta opisywana depresja przez którą przechodzi większość nastolatków? –Wydusiłam z siebie te słowa. Mój głos był ochrypły i domagał się nawilżenia. Cody wstał i złapał za szklankę stojącą obok mnie na stoliku. Poszedł do łazienki i nalał do niej trochę wody następnie podając mi ją.
-Jeżeli chcesz wiedzieć nie ty jedna się tak czujesz. –Spojrzałam się na niego i zmarszczyłam nos. -Dylan. –W końcu wydusił z siebie sprawdzając jak zareaguję na to imię. Nie zareagowałam. Nie czułam nic, nie chciało mi się już nawet płakać.
-Co z nim -zapytałam. Zastanawiałam się, co się z nim dzieje kilka godzin temu zanim mi to wszystko minęło.
-Przyjechał wczoraj do mnie. Zdziwiłem się. Na początku nie wiedziałem, co on u mnie kurwa robi. Zaprosiłem go do pokoju i wiesz, zrobiłem mu miejsce na łóżku. Usiadł i zaczął płakać. Mówił, że pierwszy raz płaczę przez dziewczynę. On cię kocha. Kochacie się oboje.
-To bez sensu. –powiedziałam i odłożyłam szklankę na stolik następnie chowając się cała pod kołdrę.
-Nie rób sobie ze mnie jaj Aubrey. Masz wstać i ruszyć do przodu! –Krzyknął odkrywając mnie całą. –Już! Marsz do pod prysznic a ja ci wyciągnę jakieś ciuchy. Musimy jechać kupić Crystal jakiś prezent...i mi. –Prychnęłam niechcący. –Widzisz? Zakupy poprawiają humor.
Leniwie przeciągnęłam się przez całe łóżko i poszłam do łazienki. Cody wszedł za mną siadając na zamknięty kibel, trzymając moje ubrania. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Przebrałam się w ciuchy, które wyciągnął mi przyjaciel. Wyszczotkowałam dokładnie zęby a Cody suszył mi między czasie włosy. Zrobiłam sobie lekki makijaż żeby zatuszować moje ogromne wory pod oczami. Nie mogłam spać całą noc i ryczałam, więc teraz mam w zasadzie całą napuchniętą twarz.
Znaleźliśmy się na dole. Mój tata zerwał się na równe nogi i podbiegł przytulając mnie mocno i dziękując Codiemu za wyciągnięcie z łóżka. Wymusiłam lekki uśmiech dla niego i wyszłam z domu zakładając kurtkę. Piętnaście minut później znaleźliśmy się w galerii i szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę sklepu z biżuterią Swarovskiego.
CZYTASZ
Deep In Love » Dylan O'Brien [ukończone]
FanficAubrey Miller, to wyluzowana i pewna siebie nastolatka uczęszczająca do szkoły Beacon Hills. Jej życie przewraca się o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy pewnego dnia jej dwoje najlepszych przyjaciół namawia ją na imprezę w środku tygodnia. Nikt...