#02

154 7 2
                                    

James

-Gdzie mam jechać?-zapytałem dziewczynę. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko.

-Na Oxford Street, do tego Starbuksa, czy jakoś tak.-odparła mrużąc oczy. Mam coś na twarzy? Moje myśli przerwał dzwonek, jej telefonu.

-Halo?-zapytała spokojnie. Drżała ze zdenerwowania, jej rączki bardziej zaciskały się na kolanach.-Ale, ja już jadę !!!-krzyknęła. Zatrzymałem się na światłach.-Kosmici!!! To kosmici, wszystko przez nich.-powstrzymywałem się,żeby nie wybuchnąć śmiechem. Korzystając z krótkiej chwili przyglądałem się jej chudym nóżkom, zgrabnej figurce. Moje oczy
lustrowały ją od góry do dołu. Miała na sobie jeansową sukienkę i cieliste rajstopki. Boże! Usłyszałem głośne trąbienie samochodów z tyłu. Podniosłem wzrok na światła i widząc zielony kolor szybko ruszyłem przed siebie.

Alice

-Nawet pani nie zaczęła, a sam muszę obsługiwać klientów. Co ma pani na swoją obronę?- Z moim małym móżdżkiem szybko wymyśliłam jakąś historyjkę o kosmitach, licząc na to, że mi uwierzy.-Czy pani jest trzeźwa, jeśli nie to nie ma pani czego tu szukać. Myślę, że 10 minut wystarczą, żeby pani dojechała na miejsce.

-Szefie!!-krzyknęłam chcąc wywalczyć dodatkowe 10 minut wiedząc, że jazda bezpiecznym tempem właśnie tyle by zajęła. Ale rozłączył się.- O nie!! - jęknęłam uderzając czołem w dłoń.

-Co się stało?-zapytał chłopak. Skłonna do zwierzeń, spojrzałam na zegarek.

-Dokładnie pół godziny temu miałam być w pracy... Nowej pracy. Oczywiście ja jak to ja musiałam się troszeczkę spóźnić.

-Trzymaj się.-spojrzał na mnie swoimi pięknymi, błszczącymi, brązowymi oczyma. Zobaczyłam 120 na liczniku.

-Zwolnij!!!-krzyczałam. On jednak skupiony był na jeździe. Nienawidziłam szybkiej jazdy.-Oszalałeś !!! Chcesz nas zabić?!!! No idiota! Słyszysz?! Jesteś debilem!!-krzyczałam. Zaczął się śmiać i przyspieszył. Przywarłam do fotela. Przymknęłam oczy, cicho piszcząc.

James

Zatrzymałem się z głośnym piskiem pod centrum handlowym,w którym znajdował się nasz cel. Uśmiechnąłem się, bo jazda zajęła mi tylko 7 minut co jest niemożliwe. Byłem z siebie bardzo zadowolony. Spojrzałem na nią zwycięsko. Dziewczyna siedziała skulona zakrywając dłońmi twarz. Lekko drżała. Słyszałe jak krzyczala żebym zwolnil ale chciałem jej zaimponować.

-Hej...-powiedziałem delikatnie. Nie otrzymałem żadnej reakcji.-Mała...-próbowałem zwrócić jej uwagę. Rozsunęła palce, żeby na mnie spojrzeć. W jej oczach widniał strach. Wyglądała tak niewinnie. Między nami zapanowała cisza.

Alice

Wpatrywalam się w niego z mocno bijącym sercem.

-Mała, przeraszam...-wyglądał na skruszonego. Złapałam, swoją torebkę, odpięłam pasy.

-Ej przepraszam.- był nieustępliwy.

-Dziękuję... Ale to nie zmienia faktu ze mogłeś nas zabić!!! Po prostu zwariowałeś!!!- wydarłam się, troszkę za mocno ale gdy zobaczyłam jego śmiejące się oczy nie wytrzymałam. Otworzyłam drzwi.

-Idiota.-syknęlam wychodząc.

____________________________

Jest mi bardzo miło, że tak przyjęliście to nowe opowiadania <3
Kolejny krótki rozdział. Jutro będzie jeszcze jeden. :*
Wybaczcie mi blędy.
Nadal proszę o opinie w komentarzach co sądzicie o moim dziele.
Kocham !!!!
W mediach nasz James. :)

TAXIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz