Rozdział 5

1.5K 63 4
                                    

*pod tym rozdziałem muszą być przynajmniej po 2 voices i 2 komentarze :) miłego czytania*

Idziemy chodnikiem obok placu zabaw tętniącego życiem. Małe dzieci bawią się na huśtawkach, zjeżdżalni i w piaskownicy, a rodzice siedzą na ławkach i rozmawiają ze sobą. To miły widok. Chciałabym teraz być blisko swoich rodziców, przeprosić za to co zrobiłam, że zraniłam ich. Chciałabym to wszystko naprawić.

-O czym myślisz?-Zapytał Niall, bardzo się o mnie troszczy. Lubie go za to.-Betty?

-O rodzicach. Chciałabym być blisko nich.-Lekko się uśmiechnął i przytulił do siebie, odwzajemniłam to.-Dziękuje, że mi pomagasz, to miłe.

-Nie ma za co. Lubię pomagać. Szczególnie tobie.-Usiedliśmy na ławce.-Powiem ci coś o czym jeszcze nikomu nie mówiłem.

Odwróciłam się cała do niego i zaczęłam słuchać.

-Na początku też miałem tak jak ty.-Odsłonił rękawy, ma pełno blizn po cięciach, nigdy ich nie zauważyłam.-Też mnie wyzywali, kopali, kradli ciuchy w szatni. Miałem trochę gorzej od ciebie, zacząłem się ciąć, raz chciałem połknąć tabletki, ale bałem się. W końcu się wkurwiłem i  miałem to wszystko w dupie, odczepili się i zostałem sam.

Jestem w szoku, nie wiedziałam, że on też tak miał. Przytuliłam go, on odwzajemnił i pocałował mnie delikatnie w głowę. Jest chyba jedynym człowiekiem (nie licząc rodziców) któremu zaufałam. Jest taki dla mnie dobry.

-Też bym tak chciała, ale nie potra....

-Przestań.-Przerwał mi.- Potrafisz tylko musisz uwierzyć.  Musisz być silna. Bardzo, pomogę ci w tym bo zależy mi na tobie, jako na przyjaciółce.

Przytaknęłam.

-Będę przy tobie, cały czas. Obiecuje kochanie.-Awww... Co ja pierdole? Nigdy nie robiłam Awww..-Słyszysz?

-Tak, idziemy coś zjeść? Zjadłabym frytki i hamburgera z Mcaka,

Zaśmiał się i poszliśmy. Od czasu do czasu zerkam na niego. Zauważyłam, że on też to robił. Mamy  ręce bardzo blisko sobie, a ja tak bardzo chce, żeby ją ścisnął, ja nie odważę się tego zrobić.
Po chwili dotarliśmy do McDonald's.

-Co chcesz myszko?-To jest słodkie, on jest słodki.

Zamówiliśmy 2 razy Two for you i kiedy dostaliśmy zamówienie usiedliśmy. Mamy idealny widok na Londyn. Jest pięknie. Trochę romantycznie. Zaczęliśmy jeść.

*2 TYGODNIE PÓŹNIEJ*

Obudziłam się o 8.30 żeby zdążyć na śniadanie. Niall jak zwykle miał po mnie przyjść o 9. Zaczęłam działać. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się w leginsy i w za dużą o 3 numery bluzę Blondyna którą dał mi kiedyś na spacerze. Dochodzi 9.10, a Nialla dalej nie ma. Martwię się. Czekam siedząc na łóżku. Nawet otwarłam drzwi żeby od razu rzucić mu się na szyje. Nie przychodzi. Postanowiłam iść sama na stołówkę. Kiedy weszłam na nią. Rozglądnęłam się po niej, ale nie ma Horana. Nawet na jego miejscu go nie ma, jest ktoś inny. Podeszłam biliżej.

-Kim jesteś?-Ma tatuaże i kolczyk w wardze, obserwuje mnie.-Halo?

-Yhh...jesteś Bettany?-Powiedział z niechęcią.-Jeżeli tak, to jestem twoim nowym opiekunem.

W tym momencie ogarnął mnie szok.

-C-co? J-jak...

-Nie jąkaj się tylko siadaj i jedz. Nie mamy czasu. Później idziemy na wycieczkę.-Jest nie miły, usiadłam naprzeciw niego i wypiłam tylko szklankę wody.
-Już.

Boje się go. Nie może być moim opiekunem, jest nim Niall.

~*~

Będąc na wycieczce (łażenie po górach) jestem strasznie zakłopotana. Nie reaguje na wołania i nie słucham co mówi oprowadzający nas facet.  Co jeżeli znowu zostanę sama? Po powrocie musze od razu udać się do Barbary i zapytać dlaczego Blondyna już nie ma.

~*~

Wróciliśmy. Jest 13.24. Wyszłam z pokoju i udałam się do Barbary. Zapukałam, a gdy usłyszałam ciche proszę, weszłam.

-Co ma znaczyć, że Niall nie jest już moim opiekunem?

Barbara wszystko mi wytłumaczyła. Powiedziała, że musiała go zmienić bo ktoś musiał odrobić swoje prace na cele społeczne i wybrał to.

-Ale dlaczego Niall?!-Krzyknęłam.-Nie mogłaś wziąć kogoś innego?! Wiesz jak mi na nim zależało!

W tym momencie wszedł do pomieszczenia facet w tatuażach, załapał mnie za ręce z tyłu.

-Uspokój się!-Krzyknął i ścisnął moje ręce jeszcze mocniej, a z moich oczu poleciały łzy.

-B-boli.-Barbara nic z tym nie zrobiła, siedziała i patrzała na to wszystko, ale widać było, że też się bała.

Straszy facet zabrał mnie do mojego pokoju dalej trzymając mnie za ręce.

-Tu musi być dyscyplina kochanie.-Popchnął mnie na łóżko, a ja upadłam na nie.-Teraz pogadamy.-Zamknął drzwi, a ja przysunęłam się do ściany.-Jestem twoim panem i masz tak na mnie mówić, jeżeli nie to będzie kara, nie masz się odzywać bez pozwolenia. Ja sobie ciebie wybrałem i ja ciebie będę wychowywał zrozumiano?!

-T-tak.-Z moich oczu płyną łzy.

-Tak panie. Powtórz. -Powtórzyłam.-Grzeczna dziewczynka. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka

Dziś kolejny rozdział, o wiele dłuższy od tamtych. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Tak jak pisałam na górze rozdziału muszą bić co najmniej 2 voices i 2 komentarze żeby był kolejny rozdział. Ten skończyłam pisać o 00.48 także spoko, może zacznę jeszcze kolejny, ale nie wiem. Dobra, przekazałam najważniejsze wiadomości.

Dziękuję za przeczytanie rozdziału.

Ps. Co myślicie i facecie w tatuażach? ;*



Miłość z psychiatryka |N.H.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz