Rozdział 10

1K 34 2
                                    

Dwa dni później...
Niall siedzi ze mną cały czas. Wieczorami tylko wychodzi na jakieś 3 godziny do domu żeby się umyć i wziąć świeże ubrania. Cały czas mu mówię żeby poszedł do domu, ale jest strasznie uparty. Kocham go, naprawdę go kocham. Jest słodki. Teraz go nie ma. Poszedł po jakieś śniadanie i coś jeszcze, a to "coś jeszcze" oznacza dużą torbę słodyczy którą 3/4 zje on. Jest strasznym głodomorem. Zawsze jak nie zjem czegoś go końca to on to zjada, ale i tak póżniej jest jeszcze głodny.
Postanowiłam włączyć telewizor. Wzięłam pilot i zaczęłam skakać po kanałach,ale nic fajnego nie znalazłam tylko jakiś serial przyrodniczy. Zostawiłam na nim. Jest strasznie ciepło. Nie dziwię się, to Lipiec. Wstałam, podeszłam do okna i otworzyłam je. Od razu uderzył we mnie ciepły powiew wiatru.
Po chwili do sali wszedł Irlandczyk ubrany w czarną koszulkę, szare spodnie, białe force i musztardowy full cap. Anioł.
-Jestem.-Uśmiechnął się i podszedł do stolika przy łóżku.-Chodź. Zjesz.
Uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku a blondyn podał mi styropianowe opakowanie z kebabem.
-Ni ja tego nie zjem.-Zaśmiałam się.
-Trudno, więcej dla mnie.-uśmiechnął się, usiadł i zaczął jeść swoją porcję.
Też to zrobiłam. Jedliśmy w ciszy. Od czasu do czasu zerkałam na Nialla. Jest słodki. Uśmiechnęłam się do siebie kiedy zapatrzał się w serial przyrodniczy.
-Oni się pipkają!-wskazał na telewizor.
Odwróciłam wzrok na niego, a w ekranie ukazały się 2 uprawiające seks konie. Od razu przełączyłam program i zaczęłam się śmiać.
-hahaha pipkają?!-nie umiem opanować śmiechu.
-No co? Haha.-on też zaczął się śmiać.-za karę zjem ci trochę.-wystawił język i zaczął podkradać mi jedzenie.
-Ejjjjjj...-zrobiłam złą minę.-masz swoje.
-nie mam. - spojrzałam do jego opakowania i ujrzałam tylko pustkę.
Zjadłam jeszcze trochę i oddałam resztę blondynowi. Wzięłam jego full cap i ubrałam sobie. Zaśmiałam się.
-Pięknie wyglądasz.-Powiedział a ja zaczerwieniłam się.-ej, ty się wstydzisz? Hah.
Pokręciłam głową na nie i odwróciłam wzrok na telewizor.
NIALL P.O.V
Jest piękna gdy się zawstydza. Jej policzki robią się różowe kiedy to robi. Zaczęła oglądać telewizor, a ja znowu zacząłem się na nią gapić. Odłożyłem puste pudełko i kontynuowałem. Strasznie chciałbym ją mieć tylko dla siebie. Jest urocza i piękna. Chyba nigdy się tak nie zakochałem.
-Niall!-Zaczęła machać mi rękami przed twarzą.
-Oops...przepraszam, zamyśliłem się.-Uśmiechnąłem się lekko.
-Okay. Ale wszystko dobrze?-zapytała na co kiwnąłem głową.-Okay, kupiłeś coś słodkiego?
-Pewnie.-Podałem jej torbę z słodkościami i zaczęliśmy jeść.
13:20
Siedzielismy już w sali po nie za bardzo dobrym obiedzie w szpitalnej stołówce i czekaliśmy na lekarza.
BETTANY P.O.V
Do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry.-uśmiechnął się.-Mam dobre wieści. Może pani już wyjść ze szpitala. Nic pani nie jest. Tylko proszę na siebie uważać. Zaraz przyniosę pani wypis i będzie pani mogła wyjść.-wyszedł.
Uśmiechnęłam się do Nialla i przytuliłam go. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki aby się przebrać. Ubrałam na siebie crop top z flagą amerykańską, czarne rurki i trampki. Wyszłam.
-Niall?
-Tak kotku?-zapytał, a ja znowu się zaczerwieniłam i spuściłem wzrok.
-Odwieziesz mnie do psychiatryka?
-Umm... Nie.-zmartwiło mnie to ponieważ nie wiedziałam jak tam dojechać.-dlatego że już tam nie wracasz.-podał mi jakąś kartkę.
Chwyciłam ją i zaczęłam czytać.
"Droga panno Bettany. Z przyjemnością pragniemy powiadomić panią o wypisie z Centrum Leczenia Ciężkiej Choroby Psychicznej i pogratulować wytrwałości. Jest pani bardzo silną osobą, dziękujemy że mogliśmy panią poznać.

Cały zespół lekarzy z CLCCP"

Nagle na mojej twarzy pojawił się uśmiech i zaczęłam piszczeć i skakać.
-Haha spokojnie Bett.-Uśmiechnął się.
Podbiegłam do niego i przytuliłam mocno. To przez niego udało mi się wyjść z choroby. Powoli uspokajałam się. Podniosłam głowę do góry i zaczęłam patrzeć mu w oczy.
-Dziękuje.-pocałowałem go w kącik.-Bez ciebie nie dałabym rady.-Uśmiechnęłam się.
-Jesteś silna Bett.-uśmiechnął się.-To co? Teraz może jedziemy to uczcić?
-Pewnie.
Po chwili dostałam wypis ze szpitala i udaliśmy się w stronę auta.
-Niall?-zapytałam a on schował moją torbę do bagażnika.-Teraz nie będziesz się już mną tak opiekował jak w psychiatryku?-zapytałam niepewnie.
Podszedł do mnie i załapał w talii.
-Zawsze będę się tobą opiekował głuptasie.-pocałował mnie w głowę.-Jak przyjaciele.-Lekko się uśmiechnął i otworzył mi drzwi. Wsiadłam, a po chwili on usiadł na swoje miejsce i zaczął prowadzić.
Po 15 minutach stanęliśmy przy lodziarni. Cała podróż minęła w ciszy.
Weszliśmy i zajęliśmy miejsca.
-Jakie zamawiasz?-Zapytał cicho.
-Bananowe, waniliowe i ciasteczkowe a ty?
-te same.-Uśmiechnął się lekko i złożył zamówienie.
***
Po trzech godzinach dotarliśmy do domu.
-Chcesz wejść Ni?-Zapytałam.
-Nie, nie będę wam przeszkadzał. Do tego muszę coś jeszcze załatwić. Ale to już niespodzianka.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się lekko.-To do zobaczenia.-cmoknęłam go w policzek i udałam się do domu. Weszłam.
-Jestem!-do przedpokoju szybkim krokiem wparowała moja mama.
-Kochanie, w końcu!-Przytuliła mnie mocno.-Tak się cieszę. Chodź, zrobię naleśniki na kolację.-
Zaśmiałam się i udałyśmy się do kuchni. Usiadłam na blacie.
-Opowiadaj jak tam. Jesteście razem?-Zapytała moja mama.
-Mamo, to tylko mój przyjaciel.-nie to nie tylko mój przyjaciel, przynajmniej nie dla mnie.
-Okłamujesz mnie kochanie. Powiedz prawdę że przynajmniej coś do niego czujesz.
-Taaa... Ale on tego i tak nie odwzajemnia. -Spuściłam głowę.-Wiesz że zawsze mam pecha do chłopaków.
-Naprawdę tego nie widzisz?-moja mama zrobiła dziwną minę.-On cię kocha córeczko. Nie widzisz jak na ciebie patrzy?
-Nie prawda...
-Prawda, prawda. Nie zauważasz tego.-przerwała mi mama.

Jadłyśmy kolacje kiedy do kuchni wszedł szczęśliwy tata.
-Dzień dobry córeczko.-pocałował mnie w policzek.-Jak się czujesz?
-Dobrze.-uśmiechnęłam się.
-A jak tam mój zięć? Niall.
-Tato teraz ty zaczynasz?-Zapytałam i zaczęłam sprzątać naczynia.
-No co? Pasujecie do siebie, a w dodatku dobrze mi się z nim gada.
-yhh...-wzięłam sok i poszłam do swojego pokoju.
Stęskniłam się za nim. Otwarłam okno i położyłam się na łóżku.
Po chwili zasnęłam.

-------------------------------------
Kolejny rozdział dzisiaj. :)
Narazie mam wenę i dalej proszę was o jakieś znaki życia. :( no nic. Spróbuje napisać jeszcze jeden rozdział dzisiaj.
Kocham. 😘😘

Miłość z psychiatryka |N.H.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz