12

5K 284 252
                                        

(Na piosenkę przyjdzie czas, napiszę, gdzie. ^^)

Dla tych niedoinformowanych: w poprzednim wpisie znajduje się dodatek w formie dwóch retrospekcji, także zapraszam tych,co nie przeczytali ;)

Żeby nie było, że nie znam się na geografii, to wyjaśniam fakt, że napisałam ,,Azjatki były tylko dwie". Możecie się doczepić, bo Arabia Saudyjska leży przecież w Azji. Więc: Aisha urodziła się w Arabii Saudyjskiej jako córka Araba i Arabki mieszkających na stałe w Australii. I chociaż z krwi i urodzenia jest Arabką, to  z obywatelstwa Australijką. Tam też się wychowała, więc bardziej jest związana z Australią. Mam nadzieję, że teraz nikt mnie o nieznajomość geografii nie posądzi, chociaż nikt tego nie zrobił ;)

No, nie przedłużając...

Było już południe. Niedługo po tym, jak GD odstawił mnie pod moją i blondyna salę, przyszli moi rodzice. Wyżaliłam się im wszystkim, co się stało, pomijając wątki z Tae. Kiedyś im powiem. Kiedyś, kiedy nie będzie to uznawane za dziwne i niepokojące. Skończyło się na tym, że we trójkę płakaliśmy, wtuleni w siebie nawzajem. Najsmutniejsze było to, że wszyscy, na których mi zależy, nie mogli siedzieć u mnie zbyt długo. Rodzice praca i dom, przyjaciele praca, treningi i szkoła czy studia. Gdyby to był ktoś inny z naszych zespołów, wyglądałoby to tak samo. Ale przecież to my sami zgodziliśmy się na takie życie, podpisując kontrakt.

Gapiłam się na okno sali 106, a Leo już kilka minut temu zaniechał prób nawiązania konwersacji. Szczerze, nie jest znowu taki zły, po prostu nieco wkurzający. Miałam sobie za złe, że go zupełnie ignoruję, ale inaczej nie potrafiłam. Nie dam rady prowadzić z nim błahej konwersacji, bynajmniej nie teraz. Myślami byłam przy Tae, któremu odpisałam jedynie, że się obudziłam, Dayo i rozmowie z Jiyongiem, któremu nadal mówienie na ,,ty" przychodziło z trudem.

Zamknęłam na moment oczy, wracając do tego myślami. Kiedy mu wszystko opowiedziałam, przez dłuższą chwilę nic nie mówił.

– Nie wiem, co mam ci powiedzieć – westchnął wtedy, przecierając dłonią twarz. – Mogę cię jedynie uświadomić, tak w miarę obrony, że trzeźwy to on wtedy nie był.

– Skąd to wiesz? – zaciekawiłam się.

– Bar na afterparty to takie miejsce, przy którym łączą się ludzie. Nie ważne, z jakiej wytwórni czy jakiego zespołu jesteś, jakie masz poglądy czy towarzystwo, ani czy jesteś wśród swojej konkurencji. Wiem, bo sam z nim piłem. I T.O.P. Chanyeol też. Twój Tae ma łeb jak cukrówka, naprawdę. Wypił ledwo cztery drinki i już nas opuścił. Nie wiem, co robił potem, bo gdzieś zniknął. To, czy mu wybaczysz, zależy od ciebie. A jeśli tak, to moim zdaniem jakaś drobna nauczka by mu się należała – dodał, ze złośliwym uśmieszkiem.

Uśmiechnęłam się. Jego propozycja nie była znowu taka zła.

Wybaczyć mu? To bolało. Bardzo. Bardziej, niż te wszystkie obrażenia. Z drugiej strony... nie byliśmy parą, ani nic. Teoretycznie miał prawo robić sobie, co chce. Tak, jak ja. Dokładnie o tym myślałam, kiedy spacerowałam miejskimi uliczkami te parę dni temu, zanim zostałam porwana.

Mimo wszystko każdy pocałunek jest jak obietnica, prawda? Każdy pisze jakąś historię. A co z tą naszą?



Razem z Leo – tak, temu blondynowi udało się mnie tam wyciągnąć i chyba zacznę wierzyć, że jest cudotwórcą – siedziałam w szpitalnej kawiarence i piłam gorącą czekoladę. Co, jak co, ale szpitalne żarcie w żadnym kraju nie jest i nigdy nie będzie dobre. Trzeba sobie radzić.

Sześć Lat I V (BTS)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz