Justin Bieber – jakby żywcem wyjęty z jednego z plakatów mojej siostry.
Gapię się na niego z szeroko otwartą buzią. Muszę wyglądać, jak wariatka.
Albo jak jego fanka.
O nie, co to, to nie.
-Zamknij buźkę, maleńka. Dam ci autograf, gdy tylko wydostaniemy się z tego gówna – rzuca mi pewny siebie uśmieszek i odpala samochód.
Błagam niech ktoś mi powie, że się przesłyszałam. Czy on mnie nazwał 'maleńka"?!
-Zatrzymaj się! – wrzeszczę, gdy gwałtownie rusza, aż uderzam plecami o fotel.
-Sorki – mruczy, ale raczej nie było to szczere – Za chwilę stado tych pojebańców będzie nam siedziało na ogonie, więc chciałbym być trochę na przodzie.
Nic z czego on do mnie mówił, nie rozumiem. Jedyne, co przelatywało mi przez głowę to „Siedzę z Justinem Bieberem w jednym samochodzie i jestem na niego wkurzona do granic wytrzymałości".
-Wypuść mnie – nie daję za wygraną i szarpię klamkę drzwi auta, które są oczywiście zamknięte.
-Kurwa, kobieto, chciałaś pomocy, a teraz każesz mi się zatrzymać, gdy opętani fotoreporterzy za chwilę będą nas gonić- Justin uderza pięściami w kierownice, a ja przez chwilę zamieram – Wybrałaś zły moment.
-Nie powinieneś jeździć z ochroniarzami? – pytam po chwili niezręcznej ciszy.
-Oczywiście, że powinienem, ale nie chcę. Gdybym godził się na wszystko, co zarzuca moja ochrona, to nawet do kibla bym sam nie chodził –mówi i rzuca mi rozbawione spojrzenie – No więc jakiej potrzebujesz pomocy?
-Ja...- urwałam, bo nie wiedziałam, jak to ująć w słowa – Potrzebuję podwózki.
Justin marszczy brwi:
-Aha... - mruczy – Tylko tyle?
Dobra, Miranda, teraz czas wyjść na ofiarę losu.
-Pojechałam na ten twój zjebany koncert z moją siostrą! A ona tak mi się odpłaciła, że przy pierwszej lepszej okazji, zabrała się ze swoimi kumpelkami i zostawiła mnie zdaną tylko na siebie, wśród tych twoich walniętych faneczek. Potem jakby tego było mało, mój samochód został odholowany i już chciałam iść 30 km na piechotę, kiedy zobaczyłam te twoje ferrari. Myślałam, że... na pewno nie myślałam, że to ty, więc poprosiłam o pomoc. – wyrzucałam z siebie słowa z prędkością błyskawicy.
Justin gapi się na mnie przez chwilę w ciszy, raz po raz zerkając na drogę i ewidentnie było widać, że odjęło mu mowę. A potem wybucha śmiechem.
To było takie przewidywalne. Sławny na całym świecie Justin Bieber śmieje się z na pewno nikomu nie znanej Mirandy Evans.
-To nie jest śmieszne – warczę – To jakiś koszmar.
Justin przestaje się śmiać, a na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech:
-Bo twój samochód został odholowany?
-Nie, bo spotkałam ciebie – mrużę oczy.
Z przyjemnością patrzę, jak uśmiech Justina powoli znika.
-Niektóre dziewczyny płacą tysiące, żeby tylko zrobić sobie ze mną zdjęcie- unosi do góry brwi.
-Ja zapłaciłabym milion, żeby tego dnia nie było – jęczę i opieram głowę o szybę.
CZYTASZ
Nie działasz na mnie, Justin ❘❘ JB FF
Fanfiction-Nie lubię cię -Czemu? -Bo cię nie znam. -A jak mnie poznasz? ▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶ Miranda odkąd pamięta nie przepada za Justinem Bieberem, ulubionym piosenkarzem swojej siostry. Co będzie jeśli los sprawi jej psikusa i dziewczyna pozna go osobiście...