POV: JUSTIN
Miranda siada w fotelu i automatycznie wbija wzrok w podłogę.
Coś cholernie mnie kłuje w piersi, gdy widzę jej smutek.
-Jack... - zaczyna, ale szybko kończy, a jej twarz wykrzywia grymas.
-Chłopak ze zdjęcia - przypominam sobie.
Kiwa głową i na chwilę podnosi wzrok.
-On miał problemy. Nienawidził siebie. Nie potrafiłam tego znieść. A on nie pozwalał sobie pomóc. Mówił, że na to zasłużył, że... że jest b-beznadziejny.
Zasycha mi w gardle, bo przypominam sobie własne słowa.
-Nie wytrzymałam i go opuściłam. Przestałam się z nim widywać. Próbowałam się odilozować. To było najgorsze, co mogłam zrobić, bo on poczuł się sam. Zostawiłam go, a on stwierdził, że najlepszym wyjściem jest się zabić. To była... jest moja wina.
Spodziewam się, że kolejny raz zobaczę łzy na twarzy Mirandy, ale dziewczyna pozostaje bez emocji. To jest chyba gorsze, niż jej łzy. Wygląda jakby była martwa.
Cisza między nami jest nie do zniesienia.
-To nie była twoja wina. To był jego wybór - mówię w końcu.
-Co ty możesz wiedzieć? - blondynkę nagle ogarnia wściekłość - Byłeś wtedy? Znałeś go? Znałeś mnie?
-Masz rację. Nie znałem go, ale znam ciebie teraz. Nie mogłaś wymagać od siebie, żeby dzielić z nim cierpienie. Jestem pewny, że on też tego nie chciał. Nikt nie chce, żeby ważna dla niego osoba cierpiała - patrzę jej głęboko w oczy. Mam ochotę wykrzyczeć jej w twarz... ale właściwie co?
-Cieszę się, że mi powiedziałaś - mówię po chwili - Wiesz, że zawsze możesz mi zaufać?
-Chyba wiem - uśmiecha się lekko. - Przestraszyłam się - wydusza nagle.
Unoszę brwi i czekam, aż będzie kontynuować:
-Kiedy mówiłeś o swoich problemach... to mi przypomniało Jacka. Przestraszyłam się...
-Że historia się powtarza? - dokańczam - Maleńka, już dawno z tego wyszedłem. Walczyłem z tym i wygrałem.
Miranda nic nie mówi. Wzdycham i postanawiam zacząć inny temat. Potrzebuję zmienić tą atmosferę.
-Więc... dzisiaj mam koncert - mówię. Cholera, nigdy tak nie pragnąłem, żeby Miranda była na mnie wściekła. Chcę, żeby zniknął ten smutek i przerażająca obojętność.
-Ty... co... masz? - na jej twarz wpływa zaskoczenie.
-Wiem, że ci nie mówiłem. W sumie nawet nie było okazji, ale przyjechałem do Paryża, żeby zagrać tu koncert.
-Cholera - mówi blondynka i podnosi się z fotela. - D z i s i a j?
-Tak - kiwam głową.
Jezu, chyba moje prośby zostają wysłuchane, bo wściekłość mówi dzień dobry w oczach Mirandy.
-Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? - naskakuje na mnie - 5 minut przed rozpoczęciem?
-Skarbie...
-Skarbie? Teraz jestem skarbem? Zmieniły ci się ksywki?
-Czemu jesteś o to wściekła? - nie mogę powstrzymać śmiechu, mimo że wiem, że to jeszcze bardziej rozzłości Mirandę. - Myślałem, że nie lubisz, jak mówię do ciebie "maleńka".
CZYTASZ
Nie działasz na mnie, Justin ❘❘ JB FF
Fanfictie-Nie lubię cię -Czemu? -Bo cię nie znam. -A jak mnie poznasz? ▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶ Miranda odkąd pamięta nie przepada za Justinem Bieberem, ulubionym piosenkarzem swojej siostry. Co będzie jeśli los sprawi jej psikusa i dziewczyna pozna go osobiście...