24.▶To twoja wina◀

6.4K 330 66
                                    

-Jedno łóżko? - unoszę brwi ku górze i wbijam zawiedziony wzrok w Justina, który przegryza niewinnie wargę - Boże, mogłam się tego po tobie spodziewać. 

-Przecież i tak ze mną już spałaś - śmieje się z dwuznaczności tego zdania. Krzywię się zniesmaczona i łapię w ręce ubrania z torby.

-Śpisz na podłodze - uśmiecham się sztucznie i znikam w łazience, nie pozwalając mu nawet na ani jedno słowo. 

Ten hotel wygląda jak milion dolarów, a jestem nawet pewna, że zbudowanie go kosztowało o wiele więcej. Nawet łazienka jest cholernie nowoczesna i błyszczy się jak diament.

Nie jestem przyzwyczajona do takiej wygody i czuję się onieśmielona tym miejscem.

Biorę krótki prysznic i jak najszybciej opuszczam wspaniałą łazienkę. Staję jak wryta na widok śpiącego Justina w łóżku.

Jak zwykle chłopak nie pozostawia mi wyboru.

Delikatnie kładę się koło niego i otulam nas kołdrą. Po chwili czuję, jak silne ręce przyciągają mnie do jego klatki piersiowej. 

-Nadal chcesz, żebym poszedł na podłogę? - szepczę do mojego ucha, a przez moje ciało przepływa przyjemny dreszcz.

 -Chcę, żebyś poszedł spać - mamroczę sennie.

-Dobranoc - jego wargi muskają moje czoło. 

Nie mam siły odpowiedzieć, bo zasypiam w jego ramionach.

******************

-Bonjour, belle princesse! - rozlega się wesoły głos Justina.

-Zamknij się - jęczę, chowając twarz w poduszce.

-Dzisiaj masz szansę podbić Paryż, myślę że warto wstać!

-Zaraz...

-Teraz! - zanim zdążę otworzyć dobrze oczy, czuję jak Justin mnie podnosi z łóżka i bierze na ręce.

-Puść mnie! - walę go pięściami w plecy. 

-Idziemy na spacer po Paryżu - informuje mnie blondyn.

-Muszę się ubrać! - wrzeszczę.

-Czemu? Wyglądasz rozkosznie w piżamce. - chichocze, stawiając mnie na ziemi. Stoję na przeciwko niego z niezadowoloną miną:

-Och, zamknij się. -warczę. -Dupek - dodaję ciszej.

-Słyszałem.

-I dobrze!

-Przestań się ze mną kłócić! - marszczy brwi.

-Bo co?

-Bo to - uśmiecha się szeroko i przyciska swoje wargi do moich. Smakuje jak papierosy i coś miętowego, co mnie zaskakuje, bo nie wiedziałam, że pali. Przyciągam go bliżej do siebie, a on przechyla głowę, by pogłębić nasz pocałunek. Wciągam gwałtownie powietrze, kiedy czuję jak jego dłonie wślizgują się pod moją koszulkę. Dotyk jego zimnych dłoni na moim brzuchu, sprawia że zaczynam płonąć. Ściskam kurczowo jego koszulkę, szarpiąc nią, gdy dotyka moich żeber i delikatnie je pociera. 

Nagle jego ręce wędrują niżej, do moich ud i  ściskają je mocno, unosząc mnie. Oplatam nogi wokół jego talii, a on przypiera mnie do ściany. Wysuwa język w moje usta, a ja cicho jęczę. Pozwala mi zdjąć jego koszulkę. Dotykam jego idealnie wyrzeźbionych mięśni, a on przerywa pocałunek i spogląda na mnie.   

Nie działasz na mnie, Justin ❘❘ JB FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz