10.▶Ciekawy poranek◀

8.5K 388 9
                                    

POV: Justin

-Skąd wytrzasnęłeś tą laskę? - pyta mój przyjaciel, prowadząc samochód i zerkając w lusterku na Mirandę, która leży wygodnie rozłożona na tylnych siedzeniach i na moje nieszczęście śpi, a ja nie mam pojęcia, co robić.

Posyłam Matt'owi mordercze spojrzenie.

-No co? - wzrusza ramionami kumpel - Niezła jest. A ty dawno nie umawiałeś się z dziewczynami.... przynajmniej na poważnie.

-Matt, ty kupo siana w głowie - śmieję się - Nie umówiłem się z nią. Ona mnie nie cierpi, stary.

-Rany, jesteś Justin Bieber...myślałem, że  wszystkie laski są twoje - na twarzy Matta pojawia się niedowierzanie.

-Ona jest... hm... wyjątkowa.

-Kurwa, to za bardzo pokręcone jak dla mnie - kręci głową w zrezygnowaniu.

-Taaaa...  Kiedyś ci to wyjaśnię. Teraz mnie zawieź do domu - wzdycham.

-A ona? - unosi brwi Matt.

Chwila na podjęcie najgorszej decyzji w moim życiu.

-Ona jedzie ze mną.

No i proszę. Prawdopodobnie jutro rano nie będę miał głowy.

-Zapowiada się ciekawa noc, hm? - rechocze mój przyjaciel.

-Matt, skończ - warczę.

Nocą bym się nie martwił. Co jak co, ale zapowiada się ciekawy poranek.

*************

Kilka minut później podjeżdżamy pod mój dom.

-Masz przejebane, stary - klepie mnie po ramieniu Matt.

Tak. Mam.

Na moim parkingu stoi z pięć samochodów. Większość z nich należy do ochrony.

To wszystko dlatego, bo zginąłem im z oczu na kilka godzin.

-To chyba samochodów twojego menadżera. -mój przyjaciel wskazuje ruchem głowy, białego jaguara.

-Cholera - mamroczę. Jeśli Scooter pofatygował się z samego Los Angeles, by mnie opieprzyć to jest na maksa wkurzony. A tą złość przeleje na mnie.

Wysiadam z auta Matt'a.

-Dzięki za podwózkę, stary - rzucam i zabieram się do wyciągnięcia Mirandy z samochodu.

Dziewczyna jest jak nie przytomna, dlatego najdelikatniej jak potrafię biorę ją na ręce i niosę w kierunku budynku.

Kopię w drzwi, dopóki ktoś ich nie otwiera :

-Justin! - Lucinda otwiera szeroko oczy na mój widok.

-To ja - uśmiecham się.

Syn marnotrawny wraca do domu. Nie żebym kiedykolwiek czytał Biblię. To nie dla mnie.

Wymijam starszą panią i idę z Mirandą do mojego pokoju.

To może wyglądać dwuznacznie, że niosę śpiącą dziewczynę do swojego pokoju.

Ale w tym momencie najbardziej mnie obchodzić, żeby Miranda spała spokojnie na czas tego gówna, jakim będzie przesłuchanie pod tytułem "gdzie byłem", gdy tylko trafię na Scootera.

Nie działasz na mnie, Justin ❘❘ JB FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz