Rozdział 4.

340 24 6
                                    

Młody Regulus przygotowywał się do wyjścia na spotkanie ze znajomą jego matki, która tak na prawdę była jego ciotką, oraz jej córką z którą mógłby spędzać czas. Już jakiś czas temu przeczytał 3 książki, które zabrał z biblioteki i zaczynało mu się nudzić. Mimo tego, że nie nauczył się żadnej praktyki, to zrozumiał lepiej samą magię, zaczynał poznawać jej skomplikowane zasady. Czasem, nawet zdawało mu się, że widzi magię przypływającą przez przeróżne przedmioty.

W każdym bądź razie, Regulus ubrał się w wyjściowe szaty, i zszedł na dół, aby razem z matką aportować się w pobliżu miejsca przeznaczenia.

*

-Witajcie! Ginny, w ogóle się nie zmieniłaś – powiedziała Dafne, całując rudowłosą w policzek – a Ty... - zwróciła się do Regulusa – jestem...

- Dzień dobry ciociu – przerwał jej młodzieniec z uroczym uśmiechem na ustach, ignorując lekko zdumione spojrzenie jakie rzuciła mu matka.

-Oh... - wydukała lekko speszona "ciocia" - A Ginny mówiła, że jesteś raczej nieśmiały i zamknięty w sobie – rzuciła z rozbawieniem kobieta patrząc karcąco na jego matkę – wejdźcie, poznacie moją córeczkę, Alice.

*

Dzieci siedziały w pokoju Alice. Regulus nawet polubił swoją młodszą kuzynkę, pomimo tego że była strasznie irytująca - przypominała mu zachowanie Hermiony Grenger o którym opowiadał mu jego ojciec chrzestny – zarozumiała, zawsze musiała powiedzieć ostatnie słowo. Ale nie miał wyboru. Mógł albo znosić jej towarzystwo, albo spędzić rok w samotności. Mimo tego chłopiec po raz pierwszy od wyjazdu rodzeństwa do Hogwartu zachowywał się jak zwykły 10-latek.

*

Ginny siedziała w salonie razem z Dafne i obie był pogrążone w rozmowie.

-Więc – zaczęła rudowłosa – co się z tobą stało? Zniknęłaś zaraz po wojnie, a teraz nagle powracasz. I to w dodatku z młodą córeczką i według waszego określenia szlamowatym mężem.

-Cóż... sama nie wiem. Musiałam odejść. Nabrać dystansu. A co do męża? Spotkałam go jakiś czas po moim odejściu i tak jakoś skończyliśmy razem – zakończyła uśmiechając się krzywo Dafne – Jak widać miłości się nie wybiera. Ale udało mi się go przekonać do przyjęcia mojego nazwiska. Chociaż jak teraz się nad tym zastanawiam, to nie jestem pewna czy to jej wyjdzie na dobre czy złe. Biorąc pod uwagę to, co się stało, i to co się będzie dziać...

-O czym Ty mówisz?! - zapytała rudowłosa z nutką strachu w głosie.

Lecz kiedy Dafne otwierała usta żeby odpowiedzieć, z pokoju jej córki dobiegł ich krzyk.

*

Gdy wbiegły na górę zobaczyły coś, co na długo miało zapaść im w pamięć. Regulus stał z wyciągniętą ręką z nieobecnym wyrazem twarzy, podczas gdy mała Alice kuliła się na ziemi patrząc w przechyloną szafę, która miała na nią spaść i ją przygnieść. Dafne natychmiast podbiegła i zabrała swoją córkę w bezpieczniejsze miejsce, podczas gdy Ginny podeszła powoli do swojego syna, którego oczy przybrały kolor gradowych chmur. Gdy tylko go dotknęła, Regulus podskoczył, zwalniając szafę z mentalnego uchwytu i odepchnął ją w taki sam sposób w jaki utrzymywał przedmiot przed zawaleniem się na jego kuzynkę. Ginny szybko się podniosła, i spojrzała na syna, na którego twarzy malowało się bezgraniczne zdumienie. Jednak słowa, które wypowiedział, nie były ani przeprosinami, ani zdezorientowanym pytanie "co się stało". Zamiast tego zapytał podekscytowanym głosem:

-Jak to możliwe?

---------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że odcinek jest taki nijaki, ale dialogi to dla mnie zupełna udręka, szczególnie kiedy muszę się wczuć w rolę 10-latka. 



Nowe Pokolenie - Zdrajca [Harry Potter FanFiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz