VIII

586 34 2
                                    

Remek

Niedziela. Matko święta, lepiej by było, gdybym nie pokazywał się nikomu na oczy. Raz- jest mi wstyd, dwa- wyglądam jak gówno, trzy- czuję się jak gówno. Multi za pewne powiedziałby, że jestem gównem. Chociaż po tym wszystkim rzadko kiedy mnie "obrazi". Stęskniłem się za moim przyjacielem. Ponoć początki zawsze są trudne, ale żeby aż tak? 
Chwyciłem telefon, by sprawdzić godzinę. Czas się zbierać. Oho, wiadomość od Emilki, dziewczyny, z którą złapałem ostatnio całkiem dobry kontakt. Polubiłem ją, okazała się być naprawdę świetną, interesującą osobą. Proponowała mi spotkanie, ale jako że byłem umówiony, musiałem odmówić. Widziałem się z nią codziennie, jeszcze się nie stęskniłem. Lubiłem spędzać czas w jej towarzystwie, okazało się, że mamy podobne upodobania, humory. Zupełnie tak, jakby była moją zaginioną siostrą. Właśnie, znalazła wspólny język nawet z Wiktorią. Postanowiła, że skoro mnie nie będzie, odwiedzi ją.
Pisałem z nią chwilę i zacząłem się ogarniać. Rutynowe czynności, śniadanko, prysznic i tak dalej. 
Nagrałem filmik na Youtube, nie chciałem zaniedbywać widzów przez własne problemy i wygłupy. Pobawiłem się z Kampim, nakarmiłem go. Musiałem zaczekać na siostrę, nim wyjdę z domu, gdyż nie miała kluczy. Sierota. A może by tak zrobić jej "psikusa"? Nie, to raczej słaby pomysł, jeszcze się obrazi, pokłóci. Sam nie byłbym zadowolony, gdybym przyszedł od kumpla i pocałował klamkę. Cóż, już chyba pozostanę odrobinę dziecinny.
Kiedy wreszcie się zjawiła, zacząłem się ubierać. Założyłem plecak i oparłem się o futrynę drzwi.


- Wychodzę. Wrócę w nocy, może jutro po lekcjach. 
- Gdzie ty znowu idziesz?

- Obiecałem komuś coś, jeśli się nie zjawię, będę mógł zamieszkać w piwnicy.
- Komu?
- Michałowi. Idę.

- Czekaj. Coś się dzieje?

- Nic się nie dzieje. Gdyby się działo, byłabyś pierwszą osobą, która by się o tym dowiedziała.- Przytuliłem ją i wyszedłem szybko z domu, zanim zdążyłaby coś wymyślić, powiedzieć, zrobić.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w trasę. Jechałem nadzwyczaj ostrożnie. 
Kurde, wypadałoby mu coś kupić w ramach przeprosin. Dziewczynie kupiłbym kwiatka, a jemu? 
Myślałem nad tym całą drogę. 
W końcu dojechałem. Stanąłem przed drzwiami trzymając pudełko pizzy w rękach. Otworzył mi jego tata. 

- Nie zamawialiśmy pizzy.- Przypatrzył mi się.- A, Remek! Czekaj, już wołam Michała.

Po chwili z góry zszedł nie kto inny, jak mój ukochany przyjaciel.

- Nie zamawiałem pizzy- oznajmił patrząc na mnie głupio.

- Chyba pomyliłem adresy. - Odwróciłem się i ruszyłem do drzwi. Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić do swojego pokoju.

- Nie zamawiałem pizzy, ale chętnie zjem ją z takim przystojniakiem- zaśmiał się, a ja sam nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.

Podobnie reagowałem widząc, jak chłopak zajada się prezentem ode mnie, brudząc sobie przy tym prawie całą twarz. Wchłonął w kilka minut połowę pizzy. Położył się na łóżku, uprzednio podając mi drugie pół.

- Za chwilę umrę. Przysięgam.
- Kazał ci ktoś jeść tak szybko?

- Niby nie, ale... Nie hejtuj. Jedz.

- Tobie kupiłem, ty jedz.

- Jedz.

Zjadłem dwa kawałki, więcej nie mogłem. Jakim cudem zmieścił w sobie tyle jedzenia. Lata wprawy, czy głodzą go w tym domu. Nie zmienia to faktu, że wyglądało to naprawdę zabawnie.
Nażarty rzuciłem się obok niego, włączyłem telewizor. Role się odwróciły i to on teraz bawił się moimi włosami. To dość przyjemne. 
Muszę przyznać, że zaniedbałem go ostatnio, a naprawdę cieszę się każdą chwilą spędzoną w jego towarzystwie.

Michał

Po ponad tygodniu wreszcie mogłem się z nim zobaczyć. Stęskniłem się nie na żarty. Związek na odległość, nawet stosunkowo małą jest naprawdę kłopotliwa. Nie mogę sobie zażyczyć, by był przy mnie cały czas. Jestem zazdrosny, że może spędzać tyle czasu z obcymi dla mnie dziewczynami i chłopakami. Nie chcę się nim dzielić. Jest mój.
Jakby tak pomyśleć, zawsze kibicowałem mu w znalezieniu odpowiedniej dziewczyny. Traktowałem go jak brata, a tu taka niespodzianka. Spełniły się moje ukryte marzenia, o których nie miałem pojęcia większość życia. Przytuliłem się do niego. Rozkoszowałem się jego zapachem. Swoja drogą, muszę sprawić sobie jakieś perfumy, by nie śmierdzieć w porównaniu do niego.

- Nie przejmujesz się, że twoi rodzice mogą wejść tu w każdej chwili?

- W jakim celu mieliby tu wchodzić, kiedy mam gościa?

- Nie wiem. Nie masz zamka w drzwiach?

- Na co ci on?

- Bo czuje się nieswojo.
- Remigiusz Wierzgoń się krępuje?

- A co? Nie jestem człowiekiem? Mi nie można?
- Nie.- Podniosłem się do siadu i ucałowałem jego usta. 

Nie stawiał oporów, aczkolwiek odwzajemniał moje pocałunki tak, jakby właśnie umierał, albo załatwiał potrzeby fizjologiczne. Usiadłem przed nim na piętach i wpatrywałem się w jego oczy.


- Co jest?
- Co ma być?

- Całujesz tak, jakbyś miał się zaraz zesrać.
- Co? Może nie potrafię?

- Potrafisz. Nie wiem, śmierdzi mi z buzi?
- Nie, Boże. Gimbus.

- Debil.

Chwyciłem poduszkę i zacząłem go bić po twarzy. Może się rozbudzi. Tak, albo zrobi to samo wyrywając mi przy tym włosy. Sprawdziła się druga opcja. Miałem wrażenie, że wyrwał mi połowę włosów z głowy. Nie powiem, to bolało.

W zamian za krzywdę, którą mi wyrządził, przyciągnął mnie do siebie i przytulił próbując być romantycznym. Czy mu wychodziło? Może lepiej przemilczeć. 
To naprawdę wspaniałe uczucie. Czuć ciepło od osoby, którą się kocha. 

Remek

Nie pasowało mu jak całuję? To ze mną jest coś nie tak? Kto wie. Posadziłem go sobie na kolanach, złapałem za ręce i złączyłem nasze usta w kolejnych kilku pocałunkach. Zamknąłem oczy. W pewnym momencie poczułem ukłucie w sercu. W tamtej chwili moje myśli zajmowała Emilka. Co to oznaczało? Czy ja zakochałem się w dziewczynie? Jestem jednak normalny? Cieszę się? Zaraz, zaraz. Czy to możliwe, kochać dwie osoby jednocześnie? Raczej nie. Powinienem przestać myśleć o samych minusach bycia homoseksualizmem i zacząć doceniać to, że mam wspaniałego chłopaka.

Przecież go kocham, prawda? Całowałem go, nie dając wytchnienia ani sobie, ani jemu. Tak, wiem. To wcale nie świadczy o tym. Ale robię to właśnie z miłości do niego. Czy na pewno? Być może robię to, by go chronić przed krzywdą, jaką mogę mu zrobić.

Jestem idiotą.
Wydawało mi się, że jeśli będę go przytulał i całował, on nigdy nie dowie się o moich wątpliwościach.
Jestem głupkiem. 
Nie traktowałem poważnie swoich i jego uczuć.
Jestem chamem.
Cały czas myślałem o dziewczynie, kiedy całowałem Michała.

Jestem chujem.

Jakoś tak wyszło.

Tak nam się Remek zagalopował. 
Co to będzie, co to będzie? XD



I love our friendshipWhere stories live. Discover now