Prolog

25 2 0
                                    

  Tunel ciągnie się w nieskończość a od jego kamiennych ścian bije zimno, ale teraz niemal go nie czuję. Buzuje we mnie adrenalina i to pewnie dlatego otwarta rana na moim brzuchu nie sprawia na mnie w tej chwili żadnego wrażenia choć wiem, że długo z nią nie pociągnę. Muszę dojść do wyjścia i tylko to jest dla mnie ważne. Po chwili skądś pada blade światło i zaczynam widzieć obskurne cegły po bokach więc przyspieszam tempa i żałuję tego prawie od razu. Bok zaczyna mnie potwornie rwać z bólu i czuję, że wzdłuż mojej talii płynie ciepła krew. Zatrzymuję się w miarę jasnym miejscu i podciągam trochę koszulę.  Rana po mieczu zaczęła już sączyć ropę, powinna być  przecież dawno opatrzona i zszyta. Przyciskam materiał z całej siły do boku, próbując choć trochę zatamować krwawienie i jęczę głośno z bólu. Rozglądam się. 

  Zaaferowana obrażeniem nie zauważyłam, że stoję w okrągłej części tunelu, dokładnie pod kratką przez którą widać światło dzienne. Dostrzegam zardzewiałą drabinę, więc ostatkami sił przysuwam ją do kraty i wychodzę nareszcie z tunelu. Początkowo słońce zasłania mi widok, ale po kilku sekundach zaczynam widzieć otoczenie. To miejsce przypomina wielki dziedziniec i myślę, że tym właśnie jest. Marmurowe podłoże wygląda jakby przebiegło przez nie stado słoni, jest całe brudne i popękane. Nie widzę nikogo w pobliżu ale zaczyna kręcić mi się w głowie za sprawą rozcięcia więc kucam na chwilę i chowam twarz między kolana. Jest mi niedobrze, wszystko wiruje. Mijają sekundy, minuty, może dni a może lata i nie wiem czy wydaje mi się czy dzieje się to naprawdę ale słyszę jakieś kroki. Wstaję więc zataczając się lekko do tyłu i widzę go. W moją stronę idzie ciężkim krokiem jeden z Wojowników w ręce trzymając zakrwawiony miecz. Sięgam po swój za pas, ale przypominam sobie, że już go nie mam. Mój najlepszy, wieczny miecz, wytopiony przez samego Klaffila Vlerbita został mi odebrany. Nie mam czym się bronić, znak jest zbyt słaby więc kulę się czekając na decydujący cios i kiedy płaszcz Wojownika ociera się o moje kolana, przed oczami widzę moją siostrę z malutkim noworodkiem w rękach a po chwili czuję gorące ostrze w moim podbrzuszu i ostatnie co słyszę to mój własny, przepełniony cierpieniem wrzask.





Armia PrzeszłościWhere stories live. Discover now