Prolog. Witaj w chorym świecie Hailey.

2.1K 95 20
                                    

- Emily! Emily! - biegłam przez długi, główny korytarz uczelni, aby zdążyć za moją przyjaciółką.
Znowu wyszła bez żadnego słowa z pokoju. Nawet się nie przywitała po pobudce. Domyślałam się, że znowu ktoś musiał jej powiedzieć coś przykrego.
Sprawnie wymijałam studentów kręcących się pod nogami. Co jakiś czas, niestety, na kogoś musiałam wpaść, co tylko dawało Emily więcej czasu na ucieczkę przede mną.
Wpadłam cała zdyszana do damskiej toalety i znowu zaczęłam krzyczeć, dobrze znane przez cały akademik, imię mojej przyjaciółki.
- Jest chyba tutaj. - podpowiedziała mi jedna z dziewczyn, stojących przy lustrze.
- Dzięki. - burknęłam prawie niedosłyszalnie i zaczęłam uderzać o cienkie drzwi od kabiny.
- Uspokój się Hails! - odkrzyknęła zirytowana po pewnym czasie.
- Chcę przecież tylko z tobą pogadać! - odpowiedziałam, patrząc się bezmyślnie w sufit.
Po całym budynku rozszedł się echem dzwonek na pierwszą lekcję.
- Em! - krzyknęłam, tym razem nadwyrężając swoje struny głosowe.
Odchrząknęłam, czując nieprzyjemne pieczenie w gardle.
- Wejdź. - otworzyła drzwiczki od kabiny, o włos mnie nimi nie zabijając.
Zawsze miała dużo siły, ale nie lubiłam, kiedy nieświadomie używała jej na mnie. Świadomie też nie, chociaż to zdarzało się raczej rzadko.
Zobaczyłam na jej nadgarstkach świeże rany. Popatrzyłam na nią ciętym spojrzeniem.
- Znowu, Emily, to już kolejny raz w tym tygodniu! - przytuliłam zapłakaną dziewczynę do siebie.
Troszczyłam się o nią, mimo, że znałam ją zaledwie rok. Przepisała się do naszego college'u, po tym jak w poprzedniej szkole rozeszła się informacja o jej mamie. Nieprzyjemna informacja, bo wydało się, że jest prostytutką i tak zarabia na naukę dla swojej córki. Nie była to może godna praca, ale doceniałam gest tej kobiety. Jej ojciec zmarł jakiś czas temu, zawał serca. Bardzo mi jej szkoda, dlatego staram się z nią spędzać jak najwięcej czasu. Nie mam go zbyt wiele, bo po szkole pracuję, ale zawsze znajdę dla niej chwilę.
- Kto tym razem? - westchnęłam smutno.
- Wszyscy Hails, wszyscy. Cały czas słyszę ich durne szepty, że jestem chora psychicznie, że jestem odizolowana od rzeczywistości. Nie mogę tego słuchać, tym bardziej, że ośmieszają mnie w JEGO oczach. - usiadła na desce klozetowej zalewając się łzami.
- Przestań, nie martw się o Jay'a! On nie jest taki jak reszta. - położyłam dłoń na jej ramieniu, aby poczuła moje wsparcie.
- Ale każdy go lubi, przyjaźni się z tymi co mnie nienawidzą! - wymamrotała niewyraźnie dławiąc się łzami i śliną.
- Emmy, słuchaj. Ja dzisiaj z nim pogadam. Wyjdziemy we trójkę na jakąś pizzę, zapoznacie się bliżej! Co ty na to?
Nie zdążyła mi odpowiedzieć. Do łazienki weszła dyrektorka, która natychmiast wygoniła nas z kabiny. Wiedziała o sytuacji Emily, ale nie zgłaszała tego nigdzie. Każdy dobrze wie, że kiedy sprawami takimi jak ta, zajmuje się sąd, nic lepszego to nie wróży.
Odprowadziła nas na lekcję. Przeprosiłyśmy profesorkę za spóźnienie i usiadłyśmy na naszym miejscu.
- To jak? Zgadzasz się? - powróciłam do tematu, który został nam przerwany.
- Tak, ufam ci Hailey. - szepnęła, posyłając mi nikły uśmiech.
- Panno Baldwin, czy ja przypadkiem wam nie przeszkadzam? - kobieta przerwała lekcję uderzając głośno ręką o naszą ławkę.
- Przepraszam... - podniosłam się z krzesełka. - Przepraszam pani Quinn. - spuściłam głowę pokazując, że jest mi wstyd, chociaż wcale tak nie było.
- Usiądziesz na pierwszą ławkę, do Justina. Może przestaniesz w końcu przeszkadzać koleżance!
Wzięłam swoją torbę i usiadłam obok uśmiechniętego szatyna.
- Hej. - przywitał się cicho.
Odpowiedziałam krótkim uśmiechem.
Kiedy psorka wkręciła się już w tłumaczenie jakichś równań na tablicy, wykorzystałam zaistniałą sytuację i zaczęłam pisać na kartce wiadomość do chłopaka, który przepisywał starannie cyferkę po cyferce.
"Mam fajną grę, w sam raz na takie nudne lekcje:)" - podsunęłam nierówną karteczkę w stronę Justina.
Odpisał z uśmiechem. - "Jakie są zasady?"
"Będę pisała nazwiska wszystkich dziewczyn, które znam, a ty ocenisz, czy według ciebie są HOT or NOT"
"Okej"
Wypisałam najpierw przypadkowe imiona osób, które obydwoje znamy, żeby nie domyślił się, że mam zamiar podpytać o moją przyjaciółkę. W końcu nadszedł czas na Emily. Czekałam z niecierpliwością, czy chłopak napisze przy jej nazwisku "x" czy "<3".
Napisał to, czego właśnie się obawiałam.
- Słuchaj, wiem, że twoja przyjaciółka bardzo mnie lubi, ale...ona nie jest w moim typie. - wytłumaczył się szybko.
Wiedział dlaczego zorganizowałam taką "zabawę".
- Bardzo jej na tobie zależy, martwi się, że się z niej wyśmiewasz. - szepnęłam, kontrolując ruchy profesor Quinn.
- Znam wiele plotek na jej temat. W sumie, niektóre są naprawdę zabawne, ale jeżeli widzę ją w pobliżu, nie śmieję się z tych głupich żartów. Wiem, że jest jej ciężko. - westchnął patrząc prosto w moje oczy.
- Nie wiesz nic Jay. Czasami sprawdzam w nocy, czy oddycha. Boję się, że ona niedługo coś poważnego sobie zrobi. - odpowiedziałam, ukrywając łzy napływające do moich oczu.
- Nie martw się na zapas, nie warto. - uniósł symbolicznie jeden kącik ust.
- No nie. Myślałam Hailey, że chociaż z nim nie będziesz plotkować, ale najwyraźniej zwykła przesiadka do ciebie nie przemawia. Wieczorem, za karę, widzę was obydwoje na głównym holu. Zajmiecie się zmianą informacji na tablicach ogłoszeniowych w całej uczelni!

Tak jak kazała nam psorka Quinn, tak się stało. Zmęczona po pracy w kawiarni poszłam od razu w najbardziej znienawidzone przeze mnie miejsce. Zobaczyłam Justina siedzącego na schodach. Wstał, gdy tylko mnie zobaczył.
- Bałem się, że mnie wystawisz. - zaśmiał się.
- Spokojnie, sama cię w to wkopałam. - przewróciłam oczami.
Chłopak otworzył mi drzwi. Weszliśmy do środka, gdzie, o dziwo, nie byliśmy sami.
Oprócz nas do pracy pozalekcyjnej było zaangażowanych jeszcze kilka osób, więc zapowiadało się zabawnie. Podłączyliśmy w radiowęźle muzykę i każdą czynność wykonywaliśmy śpiewając lub tańcząc. Nie zauważyłam nawet, że całym naszym wygibasom przyglądała się Emily. Od zawsze jest mistrzem kamuflażu, ale wtedy przeszła samą siebie. Nie byłam świadoma co czuła, kiedy widziała jak jej ukochany spędza czas z jej najlepszą przyjaciółką, gdy nosi ją na ramionach, gdy musi po coś sięgnąć, kiedy razem się wygłupiają... Przecież ja nie robiłam jej tego na złość, ja i Justin znaliśmy się od pierwszej klasy podstawówki i nigdy przenigdy nic do siebie nie czuliśmy, ale zazdrosna dziewczyna tego nie zrozumie.

Następnego dnia w szkole Emmy była strasznie podłamana. Wyszła w pewnym momencie lekcji do toalety. Wzięła ze sobą torbę.
- Dobrze, że nie przeciekłaś! - zażartował sobie Gruby Tom.
Dziewczyna trzasnęła drzwiami.
- Macie po dwadzieścia-parę lat, a zachowujecie się jak dzieci, Hawkins! - pouczył go wykładowca.
Idealną ciszę podczas pisania sprawdzianu przerwał głośny huk. Podniosłam szybko wzrok. Jedyne co mi przyszło na myśl, to to, że Emily właśnie popełniła samobójstwo.
Wybiegłam bez ostrzeżenia z sali. Wbiegłam do toalety. Z jednej z kabin wypływała czerwona maź.
- EM, EM! OTWÓRZ TO! BŁAGAM CIĘ, EMILY! - krzyczałam.
Zbiegł się wielki tłum. Drzwi zostały wyłamane. Przed moimi nogami upadła martwa przyjaciółka. Stanęłam jak wyryta. Patrzyłam tylko na jej bladą cerę poplamioną ciemną krwią.
- Hailey! - z tłumu wyskoczył Justin, który natychmiast odciągnął mnie od miejsca zdarzenia.
Wyprowadził mnie na dziedziniec, gdzie zaczął się mój spazm. Siedziałam na trawniku i trzęsłam się cała z napływu negatywnych emocji. Brązowooki usiadł obok mnie i pozwolił oprzeć się o swoje ramię.
- Tak mi przykro. - masował mnie po ramieniu.
W oddali za drzewem zobaczyłam czyjąś postać. Była cała we krwi. Przyłożyła palec do ust i pokręciła przecząco głową. Po chwili rozpłynęła się w powietrzu. Po jakimś czasie dotarło do mnie, że to była Emily, a raczej... jej zagubiona dusza.

~~~

Witam was kochani w moim nowym fanfiction. Mam nadzieję, że wstęp do tej historii was zaciekawił.
Sporo czasu zajęło mi przygotowanie się do pisania tego, ponieważ podjęłam dość trudny temat, który chciałabym ciekawie rozwinąć. Na moim twitterze spotkałam się z ogromną falą zainteresowania taką fabułą, więc starałam się jak najbardziej dokładnie dopieścić najmniejszy szczegół w tym prologu. Niestety, nie obiecuję, że rozdziały będą pojawiały się często i regularnie, a to dlatego, że każdą część chcę pisać jak najstaranniej, żeby nie zawieść waszych oczekiwań.
Aby wiedzieć, kiedy pojawi się pierwszy rozdział zapraszam do obserwowania mnie na wattpadzie bądź twitterze:)
Czekam na wasze szczere opinie, a jeśli macie jakieś negatywne odczucia co do tego fanfiction, to proszę o konstruktywną krytykę, bo jeśli macie pisać, że nie przeczytacie ze względu na Hailey to mało mnie to interesuje, uwierzcie;)


[UN]FRIENDLY GAME  II  JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz