Chwile szczerości.

6.9K 389 8
                                    




W barze panowała dziwna atmosfera. Byłyśmy jedynymi dziewczynami, ponadto próg wiekowy tych mężczyzn zaczynał się od 40 roku życia. Usiadłyśmy przy stoliku w kącie i zamówiłyśmy dwa Lechy. Nina siedziała naprzeciwko mnie, przez jakiś czas panowała cisza. Patrzyła się na mnie, lekko się uśmiechając. Nie wiedziałam jak się zachować, więc na początku sprawdziłam telefon. Niestety nie miałam żadnych nowych powiadomień. Odłożyłam urządzenie i zerknęłam na Ninę. Jej wzrok nadal spoczywał na mnie.

-Lubisz tak przeszywać ludzi wzrokiem? - spytałam.

-Oczy to okno na duszę, wiesz? - spytała, oczekując odpowiedzi - Czemu się mnie wstydzisz?

-Nie wstydzę, nie mam powodów. Wstyd jest mi obcy - zażartowałam.

-Pij piwo, może wtedy staniesz się trochę bardziej otwarta i opowiesz mi o swoich mrocznych tajemnicach - zaśmiała się.

Zaśmiałam się i wzięłam kilka łyków piwa. Miała rację, byłam spięta i czułam do niej pewien dystans. Nie znałam jej, lecz chciałam dowiedzieć się jak najwięcej o tym, jaka jest.

-Masz chłopaka, prawda? Jakiś czas temu widziałam Cię w szkole z blondynem - zaczęłam temat, który od dłuższego czasu mnie nurtował.

-Tak, jesteśmy razem od dwóch lat. Ma na imię Maciek. Zapoznam cię z nim.

Zamówiłyśmy drugie, trzecie piwo, rozmawiałyśmy coraz śmielej: o chłopakach, nowej klasie, starych miłościach. Wyszłyśmy z baru, trzymając się za ręce. Minęło kilka tygodni od rozpoczęcia szkoły, z Niną znałam się już od dwóch tygodni. Szłyśmy w stronę parku, aby zapalić i rozejść się w swoje strony.

-Cieszę się, że Cię poznałam - zaczęła Nina. Wiedziałam, że była już lekko pijana. Ja także, ale nie na tyle, by powiedzieć, lub zrobić coś głupiego.
-Ja też się cieszę - odpowiedziałam, zapalając papierosa - mam nadzieję, że na tym się nie skończy.
Uśmiechnęła się i podeszła do mnie. Dzieliło nas 5 centymetrów. Stała tak, patrząc mi się w oczy kilka sekund, po czym wyciągnęła papierosa, uśmiechając się, nadal przeszywała mnie wzrokiem i spytała:
-Zapalisz i mi?
Stwierdziłam, że nie będę wyciągała zapalniczki. Zbliżyłam się do niej i złączyłam jej papierosa ze swoim. Nie mam pojęcia ile to trwało. Z moim brzuchem działo się coś dziwnego: czułam jakby milion motyli próbowało wywiercić mi dziurę i wylecieć na wolność. Nadal się w nią wpatrywałam. Panująca cisza zazwyczaj jest krępująca. W tym przypadku tak nie było. Nie musiałam nic mówić. Cieszyło mnie to, że jest obok mnie. Że mogę na nią patrzeć. Że mogę podziwiać jej pełne usta, mało widoczne, ale słodkie piegi. Że ciągle się uśmiecha, zarażając mnie swoim optymizmem. Że jestem przy niej szczęśliwa. Stała się dla mnie ważna. Nic o niej nie wiem, podobnie jak ona o mnie. Nie ma pojęcia o mojej ciemnej stronie, problemach w domu, problemach ze sobą. Narodził się we mnie strach, że może mnie nie zrozumieć, nie zaakceptować, uciec, gdy zobaczy moje blizny.
-Czemu się smucisz? - zapytała, wyrywając mnie z zamyśleń. Sama nie wiem kiedy odpłynęłam.
-Nie smucę się - skłamałam, siląc się na wymuszony uśmiech.
Podeszła do mnie i złączyła nasze ciała w uścisku. Była niższa o całe 10 centymetrów. Nie byłam jakoś wyjątkowo wysoka, to raczej ona była niska. Miała zaledwie 160 centymetrów wzrostu, zgrabną sylwetkę i zgrabne, duże piersi. Nie nosiła dużych dekoltów, wolała, by jak to kiedyś ujęła: 'ludzie patrzyli się w jej oczy a nie cycki'. Podobała mi się jej skromność.

Dokończyłyśmy papierosa i chciałam się już żegnać, gdy Nina odezwała się:
-Chcesz pójść do mnie? Bardzo mało o tobie wiem i bardzo mi się to nie podoba.
Popatrzyłam na zegarek. Dochodziła ósma.
-Chyba powinnam już wracać. Rodzice będą źli.
-Nie daj się prosić - powiedziała to, patrząc na mnie tymi wielkimi, brązowymi oczami. Miałam słabość do brązowych oczu. Jak mogłabym jej odmówić? Rodzicami będę się martwić później.
-Dobrze, prowadź.
Uległam jej, nie wiedziałam dlaczego, ale chciałam być przy niej. Coraz częściej zastanawiałam się, skąd bierze się we mnie taka słabość do tej dziewczyny. Dopiero idąc w stronę jej domu zawahałam się. Przecież będzie się pytać o moje prywatne sprawy, o rodziców, o poprzednią szkołę. Idę do jej domu, na jej prywatny teren. Nie ucieknę, nie tym razem. Postanowiłam zmierzyć się ze swoim lękiem. Zależało mi na niej. Nie chciałam jej teraz stracić. Nie w momencie, kiedy jest jedyną osobą, której wydaje mi się, że mogę powiedzieć wszystko.

To chyba nie przyjaźń.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz