Po tym czego się dowiedziałem radykalnie zmieniłem zdanie o Connorze. To na prawdę dobry chłopak. W sumie, to każdy radzi sobie z bólem psychicznym na inny sposób. Jedni płaczą, drudzy się okaleczają, a on uprawia przygodni seks, który nie daje mu ani odrobiny zadowolenia, o czym właśnie mi powiedział. Nie mogąc patrzeć na jego cierpienie kucnąłem przed nim i złapałem go za ręce. Wiedziałem, że jest mi za to wdzięczny.
- Cokolwiek by się nie stało jestem przy Tobie - szepnąłem, a w odpowiedzi usłyszałem tylko ciche dziękuję.
Na prawdę było mi go szkoda. Wiedziałem jednak, że może blefować. Staram się nie oceniać ludzi, ale w nim tkwi jakaś tajemnica. Ma w sobie coś czego nie mogę pojąć. Z jednej strony bipolarny dupek pieprzący każdą laskę, która stanie mu na drodze, a z drugiej niewinny zagubiony po stracie kogoś kogo kochał mały chłopiec.
Nie chciałem, żeby zorientował się, że myślę nad jego zachowaniem więc zaproponowałem, że zrobię kolacje. Ani pisku sprzeciwu, co bardzo mnie ucieszyło, ponieważ uwielbiam gotować.
- To na co masz ochotę? - Spojrzałem na niego wchodząc do kuchni.
- A co proponujesz? Jestem głodny jak wilk zjadłbym wszystko - lekko się uśmiechnął i przetarł oczy rękawem.
- To może zrobimy pizze? - Oczy chłopaka, aż zaświeciły. Na prawdę musi być głodny - zaśmiałem się sam do siebie.
- Z czego się śmiejesz? - Zapytał przyglądając się jak robię ciasto na spód pizzy.
- Z niczego. Po prostu cieszę się, że tu jesteś - Spojrzałem na niego. Wyglądał jakby się zastanawiał nad tym co mi odpowiedzieć.
Kiedy znów skupiłem się na wałkowaniu ciasta niespodziewanie podszedł do mnie od tyłu i przytulił. Nie powiem bardzo miłe uczucie. Przez chwilę pozostawał w takiej pozycji, po czym wyciągnął do przodu rękę i zamoczył palce w sosie pomidorowym, który rozprowadził mi po twarzy.
- Wybacz - zasmiał się - Wprost nie mogłem się powstrzymać.
- Nic się nie stało - udałem, że nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Szykowałem jednak zemstę. Posmarowałem spód pizzy sosem, położyłem ser oraz inne dodatki, po czym wsadziłem ją do rozgrzanego piekarnika.
Udając, że zaczynam sprzątanie wziąłem do ręki mąkę. W momencie, którego chłopak wcale się nie spodziewał zrobiłem z niej użytek i rozsypałem mu ją we włosach i po ubraniu.
- Wybacz nie mogłem się powstrzymać - powtórzyłem jego słowa na co chłopak jedynie się uśmiechnął. Po chwili jednak podszedł do mnie i mocno się przytulił.
- Dziękuję
- Ale za co?
- Za to, że wywołałeś uśmiech na mojej twarzy. Dawno go na niej nie było. I wiesz całkiem Ci do twarzy z jajkiem we włosach - złapał ostatnie jajko leżące za mną na desce i rozbił mi je na głowie.
- O nie teraz przesadziłeś - wytarłem włosy w jego ubranie.
- O fuj! Fuj! fuj! fuj! - Piszczał jak mała, słodka dziewczynka, a ja wybuchnąłem śmiechem - Co cię znów tak bawi? Chodź się lepiej poprzytulać. - Wyciągnął ręce w moją stronę
- Mowy nie ma - zacząłem się odsuwać, ale chłopak nie odpuszczał. W końcu złapał mnie i mocno przytulił.
Ta chwila pienie trwała by o wiele dłużej gdyby nie fakt, iż nasza pizza właśnie skończyła się smażyć. Niechętnie wyślizgnąłem się z objęć chłopaka i wyjąłem pizze. Rozłożyłem talerze oraz nalałem coli do szklanek.
- Smacznego powiedziałem siadając i chwytając kawałek pizzy.
- I wzajemnie - chłopak zrobił to samo.
Z racji iż zbliżała się godzina 23, a moi rodzice tak czy inaczej nie wrócą dziś do domu zaproponowałem Connorowi, aby został na noc. Owszem jest chłopakiem, który nie da sobie w kasze dmuchać i na pewno poradziłby sobie ze zbirami, ale wolałem nie ryzykować. Chłopak nie miał nic przeciwko. Kiedy skończyliśmy jeść zabrałem go do swojego pokoju, gdzie dałem mu ubrania na zmianę, a następnie wskazałem gdzie jest łazienka, aby mógł się odświeżyć.
- Nie chce iść do niej sam. Chcę iść pod prysznic z Tobą - uśmiechnął się, a ja nie wiedziałem co powiedzieć - No nie daj się prosić! - Złapał mnie za rękę i zniknęliśmy za drzwiami łazienki.
CZYTASZ
If only we could be together forever||Tronnor (Zakończone)
Teen FictionChorobliwa miłość stworzona z namiętności i oddania, która przerodziła się w piętno nie do okiełznania.