Po chwili już wychodziłyśmy z hotelu. Miałyśmy wybór, albo iść do miasta, albo na plażę. Poszłyśmy posłuchać szumu morza. Chodziłyśmy po piasku i miło rozmawiałyśmy. Usiadłyśmy sobie na dwóch w miarę dużych kamieniach. Chmur na niebie w ogóle nie było widać, więc wiedziałyśmy że za kilka godzin będzie piękny zachód słońca. XYZ zaczęła zbierać muszelki a ja rozmyślałam o GOT7. Chciałam ich jeszcze zobaczyć ale ja jak to ja nie zostawiłam im numeru telefonu. Nagle ni z gruszki ni z pietruszki ujrzałam po lewej stronie plaży jak po schodkach schodzą wszyscy siedmioro. Wszyscy byli w shortach i T-shircie. Pierwszy szedł Youngjae, potem Jackson, JB, Bambam, Yugyeom, Jr. i na końcu Mark. Byli tacy przystojni, że aż mnie wryło w ten kamień na którym siedziałam. Modliłam się w myślach i ściskałam kciuki żeby zdjęli koszulki. Dobrze, że mnie nie widzieli bo siedziałam z samego tyłu plaży a oni szli w stronę wody. Nagle zaczęli biec i w biegu ściągali koszulki rzucając je na rozgrzany piach. Poczułam się jak w niebie, właśnie o tym marzyłam od kilku lat. Haha, nie no, żartuję. Wbiegli do morza rozbryzgując wodę gdzie popadnie. Za chwilę byli cali mokrzy. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Najlepsze było to że nie mieli na sobie nic oprócz spodenek. Ani maski ani okularów. I właśnie w tej chwili nadszedł czas na punkt kulminacyjny. A mianowicie zostałam zauważona. Pochyliłam głowę udając że ich nie widzę, ale to nic nie pomogło. Zaczęli iść w moim kierunku BEZ KOSZULEK!!! Nie wiedziałam gdzie się mam patrzeć...oczywiście serce zaczęło mi szybciej bić. Byli coraz bliżej i bliżej, zaczęli się wycierać z wody swoimi koszulkami. I zanim do mnie doszli już je mieli na sobie. Trochę się ocknęłam. Stanęli przede mną z szerokim uśmiechem na twarzy i powiedzieli niemal równocześnie : (oczywiście po angielsku :P )
-Heyyyy.
-Czemu tak sama siedzisz? -spytał Mark.
-Byłam z koleżanką ale gdzieś mi zniknęła.
-To może chcesz z nami się gdzieś przejść?
-Bardzo chętnie, tylko napiszę jej SMSa że stąd idę.
Szybko wyjęłam telefon z torby i napisałam jej smsa. Potem poszłam z nimi wzdłuż morza...CDNPotem poszłam z nimi wzdłuż morza. Bambam zapytał się mnie jak się domyśliłam że to oni. Odpowiedziałam mu że w samolocie gdy się w ich stronę odwróciłam zobaczyłam Jacksona bez okularów i maski. Wtedy wszyscy skierowali groźny wzrok na winowajce. Chłopak zaczął się bezsensownie tłumaczyć że już się dusił w tej masce i takie tam...ale to przecież oczywiste że może w takim czymś brakować świeżego powietrza. Jednak okulary dopływu tlenu nie blokują i o to mieli do niego pretensje. Na przyszłość już będzie wiedział że musi trochę pocierpieć bo sława też kosztuje... niestety. Tak nam się miło rozmawiało że nawet nie myślałam o nogach które po pewnym czasie strasznie mnie rozbolały. Było już całkiem ciemno. Wszyscy wyjęliśmy telefony i oświetlając sobie piasek wbudowanymi w nie latarkami wracaliśmy z powrotem w dobrym humorze. Nie wiem jak to się stało ale temat rozmowy spadł w pewnym momencie na miejsce naszego nocowania. Co się okazało... śpimy w tym samym hotelu. Czułam się w ich towarzystwie jak ryba w wodzie. Moje myśli ciągle mijały się z rzeczywistością. Wyobrażałam sobie niestworzone rzeczy xD. Może i jestem zboczuchem ale w tamtej chwili kompletnie mi odwaliło. Dobra, dobra nie będzie wchodzić w szczegóły. Dochodząc już do hotelu zapatrzyłam się tak intensywnie na Yugyeoma, który nieziemsko seksownie zaczesywał ręką włosy z czoła. Zorientowałam się że to on podszedł do mnie na lotnisku xD. Ale ze mnie nie ogar. Byłam bardzo głęboko zamyślona. Nagle poczułam jak coś mi strzeliło pod nogą, ból był nie do zniesienia. Krzyczałam jak dziecko któremu mama nie kupiła zabawki. Wbiłam sobie patyk do stopy. Chłopacy od razu zareagowali. Byli tacy troskliwi. Jak na nich patrzyłam od razu zapominałam o bólu. Nogę miałam całą we krwi. Sterczał mi z niej patyk. Aż mi było niedobrze na sam widok więc nie patrzyłam. Oczy miałam tak bardzo załzawione, że mało co widziałam. Jr ściągnął z siebie koszulkę i owinął mi nią stopę. Było to bardzo miłe z jego strony. Klęknął zaraz obok mnie JB i kazał patrzeć sobie prosto w oczy. Mówił żebym była spokojna że zaraz zaniosą mnie do szpitala. Tak sobie pomyślałam że cooooo??? Oni chcą mnie nieść? Chyba prędzej zemdleje niż mnie któryś z nich weźmie na ręce. Byłam przerażona. Serce mi omal nie wyskoczyło z klatki piersiowej. Jackson zauważył jak trzęsły mi się ręce. Kazał odsunąć się wszystkim na bok i z zamachem podszedł do mnie. Klęknął przy mnie, szeroko się uśmiechnął i podniósł mnie z podłogi. Okropnie mnie stopa zabolała, ale starałam się tego nie okazywać. Powoli poszedł w stronę schodów. Mówił mi co chwilę żebym się trzymała i nie myślała o bólu. Po pewnej chwili koszulka Jr przemoknęła krwią i zaczęła krew kapać na podłogę. Jackson położył mnie na chwilę na ławce...CDNJackson położył mnie na chwilę na ławce. Youngjae zdjął mi zakrwawioną koszulkę ze stopy i wyrzucił ją do najbliższego kosza na śmieci. Krwawienie nie chciało ustąpić patyk był cały czas w mojej stopie. I pomyśleć że chwila nieuwagi i stanęłam na patyk który mi tyle bólu sprawił. Straciłam naprawdę dużo krwi. Ale wracając do akcji...Wszyscy wiedzieliśmy że nie możemy tego patyka usunąć własnoręcznie. Byłoby to bardzo niebezpieczne. Hahah- przyszła teraz kolej aby BamBam zdjął swoją koszulkę. A więc moja noga została ponownie owinięta świeżą koszulką i mogliśmy iść dalej. Yugyeom podał mi chusteczkę żebym mogła obejrzeć zły z bladych policzków. Byłam cała czerwona, nowe zły cały czas napływały mi do oczu. Skierowałam wzrok na Jr. Biedak stał bez koszulki xD. Poczułam się skrępowana i szybko odwróciłam wzrok. Mark zaproponował że teraz on mnie poniesie żeby Jackson się nie musiał męczyć. Jednak on nie przyjął pomocy od Mark'a i ponownie wziął mnie na ręce lecz teraz w pośpiechu żeby zdążyć przed Mark'iem. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Miło mi było że niesienie mnie sprawia mu przyjemność. Mark wyglądał na lekko przygnębionego. Widać że też miał ochotę mnie podźwigać. Nic z tego nie rozumiałam. To wszystko działo się jak jeden wielki sen. Uszczypnęłam się w rękę ale to nic nie dało. Zaczęło to do mnie docierać, że naprawdę poznałam GOT7 i naprawdę jeden z nich mnie w tej chwili niesie. Powrócę do mojej historii. Szliśmy w ciszy, nikt nic nie mówił, tylko Jackson odwracał się w stronę reszty zespołu i się do nich uśmiechał. Możecie się sami domyślić co było powodem jego uśmiechu. Dziwnie mi to mówić ale czułam się wyjątkowo, jeszcze nigdy żaden chłopak nie niósł mnie na rękach. Było już koło godziny 22:00 więc było mało osób na dworze. Dobrze, bo nie chciałam zwracać na siebie dużej uwagi. Byłam wyczerpana, słaba, zaczęło mi się kręcić w głowie. Oparłam więc głowę na jego ramieniu. Poczułam piękny zapach perfum. Zatrzymał się na chwilę i spytał czy wszystko w porządku. Odpowiedziałam ze łzami w oczach że ból jest nie do zniesienia i mam rozmazany obraz przed oczami. Zrobiło mi się nagle bardzo duszno. Słyszałam że Jackson coś mówi ale tak jakby przez mgłę. Po chwili kompletnie straciłam kontakt z rzeczywistością i poszybowałam w nieznane miejsce. Zemdlałam po prostu xD. Śniło mi się, że stoję przed ołtarzem. Mój "niby przyszły mąż" stał tyłem do mnie. Nie widziałam jego twarzy. Pamiętam tyle że wyglądam z tyłu mega przystojnie. Grała spokojna muzyka. Wszyscy uczestnicy ceremonii się na mnie patrzyli i nie wiedziałam o co chodzi. Tylko tyle pamiętam z tego snu. Był dla mnie bardzo niezrozumiały. Sny są zazwyczaj jakieś pokopane, ale ten następny który miałam to już kompletnie przekroczył granice, ale nie chcę o nim pisać bo opisuje bardzo prywatne przeżycia xD. Jeszcze jakiś czas moja świadomość była na innej planecie...Ocknęłam się i pierwsze co zobaczyłam to sufit w jakimś pomieszczeniu. Leżałam chwilę w bezruchu. Potem lekko przekręciłam głowę w prawą stronę. Ujrzałam kroplówkę wisząca na stojaku, ale jakoś jeszcze nie ogarniałam tego że jestem w szpitalu. Wszystko było rozmazane przed moimi oczami, tak jak wcześniej. Spróbowałam poruszyć ręką, ale poczułam, że mam w nią coś wbitego i znieruchomiałam. Zamknęłam oczy i ponownie zasnęłam. Gdy po jakimś czasie znowu otworzyłam powieki zobaczyłam czarną, rozmazaną plamę która zaczęła się energicznie ruszać i wydawać z siebie jakieś dziwne dźwięki...CDNPowoli zaczęła nabierać kształtów i konturów. Zbliżyła się do mnie. Była bardzo blisko i coś mruczała pod nosem ale nie byłam w stanie zrozumieć co. Nagle poczułam jak coś mnie chwyciło za dłoń. Poczułam ciepło. Była to czyjaś ręka ale nie wiedziałam kogo bo nadal widziałam tylko plamę zamiast człowieka. Z wzajemnością także ściąnęłam nieznajomą dłoń. Słyszałam jakieś dźwięki, ale miały one tak głośne echo jak w wielkim kościele. Nic nie rozumiałam. Uśmiechnęłam się lekko. Było mi przyjemnie pomimo że nie wiedziałam czyją ściskam rękę. Po pewnej chwili plamka nabrała pełnych konturów i ujrzałam siedzącego koło mnie Yugyeom'a. Z uśmiechem patrzył mi się prosto w oczy. Nie wiedziałam czy też się mam uśmiechnąć czy co. Byłam jeszcze bardzo słaba. Po cichu zapytałam co się stało. Chłopak ścisnął mocniej moją dłoń i wziął głęboki oddech. Powiedział, że narobiłam im dużo strachu i się bardzo cieszy że już jestem "na ziemi". Po kilku chwilach do sali wszedł lekarz, ponieważ został poinformowany przez "czarną plamkę", że już jest ze mną kontakt. Przywitał się i poprosił Yugyeom'a żeby na moment opuścił salę. Wstał z krzesła powiedział żebym się trzymała i puścił mi oczko. Szeroko się do niego uśmiechnęłam. Gdy już wyszedł zostałam sama z lekarzem. Zaczął on rozmowę :- Ma pani naprawdę fajnego chłopaka. Siedział tu przy pani cały czas.
- A...ale...nie...to nie mój chłopak - Naprawdę? To nie wie pani co traci. Naprawdę siedział całą noc i oka nie zmrużył. Chyba zależy mu na pani.
- Yyy...to tylko znajomy, nikt więcej yyy... Znamy się tylko trochę ponad jeden dzień.
- Rozumiem, ale radzę pani nie dać mu się zgubić w tłumie. Przejdźmy już może do tematu pani zdrowia. Straciła pani dużo krwi i to było przyczyną nagłego omdlenia.
- Chwila, chwila, a pan wszystko ze szczegółami wie co się wydarzyło.
- Oczywiście, twoi koledzy musieli mi wszystko powiedzieć żebym mógł wykonać swoją pracę jak należy.
- Aaa...
- Czworo twoich kolegów kazało przekazać że idą do hotelu po nowe koszulki.
-Ale tylko dwoje z nich oddało swoje koszulki na owinięcie mojej stopy...
- Tak, zgadza się ale dwójka jeszcze się do nich dołączyła bo już było późno i lepiej chodzić w większej grupie.
- No tak, ma pan rację.
- To ja już pójdę, na pewno chcesz zamienić parę słów ze swoim"kolegą". Mówiąc to mrugnął do mnie okiem. Czy on coś sugerował?Haha, na lepszego lekarza nie mogłam trafić... Po kilku sekundach wszedł powolii nieśmiało na salę Yugyeom. Widać było po jego minie że jest zakłopotany. Byłoto takie słodkie. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Już ich wszystkichcoraz mniej traktowałam jak gwiazdy tylko jak kolegów. Usiadł koło mojego łóżkana krześle i zaczesał włosy ręką do tyłu. Uwielbiałam patrzeć na niego jak takrobił. Miałam do niego słabość. Skierował wzrok w moją stronę. Patrzyliśmy sięna siebie bez słowa. Ale po chwili odwróciłam wzrok bo bałam się że jeszczeźrenice mi się powiększą i co będzie? Zapytał się z uśmiechem wypisanym natwarzy :
- Jak się czujesz? Już lepiej?
CZYTASZ
Wszystko czego pragniesz
FanficOpowiadanie z zespołem GOT7 w roli głównej. Wakacyjne przygody zwyczajnej dziewczyny, która poznaje sławnego piosenkarza z Korei Południowej.