*tydzień później
Stałam w bezruchu przed budynkiem przez ponad godzinę. Zastanawiałam się czy powinnam ruszyć przed siebie czy nie lepiej byłoby zawrócić. Pełen wachlarz sugestii nie dawał mi wytchnienia. Tłumy nastolatków omijały mnie tworząc doskonały kamuflaż. Niewidoczna postać pośród zgiełku głośnych licealistów. Zamknęłam oczy rozkoszując się niewidzialnością, której tak usilnie potrzebowałam. Łoskot silników samochodowych, szmery szkolnych grupek. Czułam się niczym tło w młodzieżowym serialu. Ta rola idealnie mi pasowała. Dźwięk dzwonka rozniósł się echem w moich uszach. Otworzyłam niechętnie oczy wracając do rzeczywistości, z którą musiałam się zmierzyć. Zrobiłam ostrożny krok naprzód głośno przełykając ślinę.
- Nora! – przekraczając mury szkoły dobiegł mnie znajomy głos.
- Wybacz NaMi, ale spieszę się na lekcje – ruszyłam szybszym krokiem.
- Daj mi chwilę – zatrzymałam się biorąc głęboki wdech.
- Już po dzwonku – oznajmiłam stanowczo udając jakby ten fakt mnie obchodził.
- Nagle stałaś się pilną uczennicą? – kontynuowała.
- Powiedz wprost o co chodzi i nie marnuj mojego czasu – wycedziłam wyraźnie poirytowana.
- Nie tutaj – przerwała chwytając mój lewy nadgarstek.
Dziedziniec był pusty. Wszyscy po dzwonku ruszyli prosto do swoich klas. Liczyłam, że uda mi się jak najszybciej spławić NaMi, aby dołączyć do reszty uczniów. Miałam nadzieję, że nauka stłumi dręczące mnie myśli, które z każdą kolejną chwilą narastały ze zdwojoną siłą.
- Słucham, co było tak pilne – drżącą dłonią przeczesałam włosy do tyłu.
- Chciałam cię przeprosić – spuściła nieco wzrok.
- Lepiej późno niż wcale – zakpiłam z szyderczym uśmiechem.
- Powinnam była cię szczerze wysłuchać – kontynuowała zdając sobie sprawę z mojej irytacji zaistniałą sytuacją.
- Brawo za spostrzegawczość – wymamrotałam pod nosem.
- Masz prawo być zła – spojrzała na mnie z rozżalonym wyrazem, co nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Byłam wypruta z wszelkich emocji.
- Dziękuję za pozwolenie, coś jeszcze? – ponaglałam.
- Tak. Zapytam wprost – nerwowo przegryzła dolną wargę.
- Śmiało – skinęłam pogardliwie w jej stronę.
- Jaka relacja łączy cię z JeonGuk'iem? – wycedziła tym samym cofając własne słowa.
- A więc o to chodzi, jesteście nad wyraz przewidywalne – zacisnęłam zęby w wymuszonym uśmiechu.
- Odpowiedz – gorliwie wyczekiwała mojej reakcji.
- Jest moim przyjacielem, jeszcze jakieś wątpliwości? – uniosłam się czując rosnący we mnie gniew.
- Jesteś pewna, że nim jest? – dociekała, badawczo mnie obserwując.
- Ta rozmowa nie ma sensu, wsadź sobie te przeprosiny głęboko. Mam już dość wysłuchiwania waszych niekończących się uprzedzeń – wybuchłam nie mogąc dłużej znieść cholernego teatrzyku jakim były przeprosiny NaMi.
- Uważaj na niego, proszę. Mimo swojej pewności względem jego osoby, proszę bądź ostrożna. Nie wszystko jest takie na jakie wygląda. Nora! – ruszyłam bez słowa w odwrotnym kierunku. Na dzisiaj mi już starczy szkoły.
***
Na zegarze wybijała godzina szósta po południu. Byłam wykończona przez co sen przyszedł mi z łatwością. Ociężale wstałam czując doskwierający ból w karku. Skrzywiłam się chwytając dłonią tylną część szyi. Postanowiłam coś przekąsić, z tego więc powodu ruszyłam wprost do kuchni, przecierając przy tym melancholijnie oczy. Wybór padł na tosty, choć ujrzawszy lodówkę świecącą pustkami uznałam, że zjem jedynie kromkę chleba z dżemem. Przez męczące myśli nie miałam okazji zrobić zakupów. Rodzice wracali z delegacji w przyszłym tygodniu, co niezbyt mnie jednak pocieszało. Wspólne obiadki i rozmowy o niczym nie były czymś za czym zanadto tęskniłam. Kończąc jakże wybitny posiłek chwyciłam kurtkę zatrzaskując za sobą drzwi.
NaMi była urodzoną optymistką, wszędzie jej było pełno odkąd pamiętam, lecz odbiegała od głoszenia reprymendy. Uznawała, że każda osoba ma swój rozum i sama potrafi dojrzeć swoje błędy nim będzie za późno. Przez co rozmowa z nią na dziedzińcu dosyć mnie rozkojarzyła. Nigdy nie myślałam o Jeonie w ten sposób, co nie zmienia faktu, że teraz bez przerwy nad tym rozmyślałam. Co powinnam zrobić? Porozmawiać z nim? Unikać go? Ta dziwna wiadomość od Jimina, czy ma jakiś związek z obawami dziewczyn? Czułam jakby głowa miała mi zaraz eksplodować. Droga do sklepu zdawała mi się dłużyć, co chwile mijałam kolejne parki, domy, apteki, lecz żadnego sklepu spożywczego. Odetchnęłam widząc zarysy mojego dzisiejszego celu. Przyspieszyłam kroku chcąc jak najszybciej wrócić już do domu. Mimo przespanego dnia bezustannie doskwierało mi znużenie. Ostatnią przeszkodą pozostała mi ulica, przystanęłam czekając na zmianę świateł. Unosząc wzrok przed siebie, powietrze utknęło mi w płucach, po drugiej stronie jezdni stał Guk wlepiony w ekran telefonu. Światła zmieniły się, a ja chcąc uniknąć nagłej konfrontacji odwróciłam się na pięcie, wykorzystując moment jego nieuwagi. Nie byłam gotowa na rozmowę z Koreańczykiem. Miałam przed sobą obraz porannej rozmowy z NaMi.- Nora! – przyspieszyłam.
Skręciłam w najbliższą uliczkę resztę drogi biegnąc. Może i była to dziecinna zagrywka, ale nie miałam innego wyboru. Musiałam najpierw poukładać swoje myśli.
„Ucieczka przed prawdą"
CZYTASZ
My Love
Fanfiction(...) Słyszę tylko kroki. Te same co wczoraj i przed wczoraj. Zaczynam przegryzać wargę w obawie przed ich właścicielem dotrzymującym mi kroku. Chcę za wszelką cenę zgubić te stąpnięcia. Nogi zaczynają mnie wieść w miejsca nieznane dla mych oczu. Pr...