Zamurowało mnie gdy zobaczyłem sylwetkę mężczyzny stojącego w progu moich drzwi. Wydaje mi się ,że to ten sam facet, który śledził mnie w drodze do domu .
- Dobry wieczór - mówi tajemnicza postać.
- Dobry wieczór. W czym mogę pomoc ? - odpowiedziałem z dystansem .
- Rodzice Caroline wynajęli mnie żebym zdobył jakieś informacje na temat jej tajemniczego zniknięcia .
- Jest pan detektywem ?
- Tak , nazywam sie Ron Gilbert. Chciałbym z tobą porozmawiać, mogę wejść ?
- Tak, proszę - z niechęcią wpuściłem go do domu
- Dziękuje.
- Zapraszam do salonu.
- To ty znalazłes Caroline ?
- Tak to ja. Jesli chce pan zapytać czy wiem jak zginęła to nie wiem aczkowielek widziałem zadrapania na jej ciele , jakby jakiś ogromny pies ja podrapał.
- A jednak widziałeś...
- Co pan wie ? Niech mi pan opowie.
- Widzisz właśnie te liczne zadrapania na jej ciele to nie zrobił żaden pies tylko wikołak.
- To one naprawdę istnieją ? Skąd pan to wie ?
- Tak, właśnie z jednym rozmawiasz.
- Co tu robisz ? Ty nie jesteś detektywem ! To ty zabiłeś Caroline.
- Brawo za spostrzegawczość Rick, tylko szkoda że będę cię musiał zabić.
- Czemu ? Nikomu nic nie powiem.
- Właśnie ,że powiesz. Naprawdę mi przykro bo cię polubiłem.
Szybkim krokiem udałem się do drzwi. Niestety drzwi zostały zatrzaśnięte. Nie wiedziałem co zrobic ... Strach przed śmiercią mnie sparaliżował, nie mogłem się ruszyć.
- Rick niestety nie da ci sie uciec !
Podszedł (Ron) z srebrnym nożem w ręku. Wiedziałem co teraz się wydarzy. Już za chwilę pożegnam się z życiem. Nagle coś się wydarzyło ... Gdy wilkołak przyłożył mi sztylet do gardła, siła która była wewnątrz mnie odrzuciła go. Za każdym razem gdy chciał mnie dotknąć został odrzucony. Wreszcie postanowiłem wsiąść sprawę w swoje ręce, wydarłem mu sztylet z reki i przeszyłem mu serce. Po jakiś 15 minutach wszystko do mnie doszło. Zabiłem człowieka ! Teoretycznie powinno być mi to obojętne ,bo on chciał mnie zabić ,ale nie jest. Co jest we mnie takiego, ,że nie pozwoliło mu mnie zabić ?! Muszę poszukać na ten temat jakichkolwiek informacji. Stop najpierw muszę zabrać ciało przed powrotem rodziców. Muszę go gdzieś zakopać, tylko gdzie ?! Wiem pojade do lasu i tam go zakopię. Godzinę później już go pochowałem. Całą drogę do domu myślałem czemu nie mógł mnie dotknąć... Niestyty nic nie wymysliłem.
