- Nigdy nie miałem okazji mu podziękować – powiedział pewnej nocy Roy, kiedy on i Thea leżeli w łóżku.
Dziewczyna uniosła się opierając o łokcie i spojrzała na niego zdziwiona.
- Co?
On usiadł i zaczął bawić się jej długimi, brązowymi lokami.
- Zielonej Strzale. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, kim jest, a więc nie miałem szansy podziękować mu za uratowanie życia. Za podarowanie mi drugiej szansy... szczególnie z tobą.
Thea uśmiechnęła się miękko i pogłaskała jego policzek. Kilka lat temu ona i Roy próbowali wszystkiego, by poznać prawdziwą tożsamość bohatera. Roy miał obsesję na punkcie spotkania go ponownie i podziękowania za to, co zrobił. Thea właściwie nigdy nie myślała że to dobry pomysł, ale kochała Roya i chciała pomóc mu przywrócić wewnętrzny spokój z tą całą sytuacją. Ale czegokolwiek próbowali, Green Arrow zawsze jakby wiedział, co planują. Czasem Thea przypuszczała, że to ktoś kogo zna, ale szybko otrząsnęła się z tego uczucia. To było po prostu niemożliwe.
- Dlaczego znów o tym wspominasz? – spytała zmieszana.
- Nie wiem. Jest codziennie w każdych wiadomościach. Ludzie podziwiają go i dziękują, nawet ci, którzy lata temu sądzili, że jest niebezpiecznym maniakiem... i coż, wciąż czuję się jakbym był mu coś winien. – Roy odpowiedział w pełni szczerze.
- Thea pocałowała go delikatnie w usta.
- Jeśli to tyle dla ciebie znaczy, możemy zacząć szukać od nowa.
➼➼➼
Felicity spoglądała na swój komputer. Oliver miał włamać się do kolejnego budynku by zastraszyć innego kryminalistę, a jej pracą było przewodzenie mu.
Diggle stał za nią, patrząc przez jej ramię.
- Szkoda, że zraniłem się ostatnim razem w ramię. To wygląda naprawdę poważnie, może mnie potrzebować.
Felicity rzuciła mu krótki uśmiech.
- Wszystko będzie w porządku, jeśli drogi mąż się na czymś zna, to na pewno na tym, jak przestraszyć złych gości.
Odwróciła się powrotem przed ekran.
- Teraz musisz iść w lewo – powiedziała do mikrofonu. – Potem będzie dwóch strażników po prawej stronie.
- Dzięki – odpowiedział Oliver.
Felicity patrzyła jak usuwał strażników, posuwając się do przodu. Nie martwiła się, że zostanie zraniony. Ufała mu, że będzie ostrożny.
- Więc, jak tam leci małżeńskie życie? – spytał ją Diggle.
- Trzech ludzi idzie po ciebie. – Powiedziała do mikrofonu zanim zwróciła uwagę na Diggle'a. – Jest świetnie, powinieneś spróbować.
Diggle w jednej chwili zaczerwienił się. On i Carly spotykali się nawet dłużej niż Oliver i Felicity, żyli razem, a nawet wspólnie wychowywali jej syna. Mimo to wciąż czuł się dziwnie oświadczając się do byłej bratowej, żony zmarłego brata.
- Nie wiem... nie chcę nakładać na nią presji...
- Kochanie, wielki, zły facet kryje się za następnymi drzwiami po twojej prawej – Felicity słuchała Olivera włamującego się i wymawiającego znaną frazę „ Zawiodłeś to miasto!"
- John, jesteś dobrym człowiekiem, ale nie myślisz że po tych wszystkich latach Carly będzie jakby oczekiwać że się jej oświadczysz? – spytała ostrożnie.
Oczy Diggle'a otwarły się szeroko.
- Czy coś ci powiedziała? – był przestraszony. Oczywiście myślał o uczynieniu następnego kroku z nią, ale nagła myśl o małżeństwie głęboko go przeraziła. Wiedział że jego praca jako część zespołu Olivera była niebezpieczna. Kochał każdą jej sekundę, ale czy był gotowy ryzykować, by Carly straciła kolejnego męża?
Felicity przygryzła wargę, żałując że coś powiedziała. Carly była jej dobrą przyjaciółką i rozmawiały o swoich drugich połówkach, ale Diggle również był jej przyjacielem i czuła, że powinien wiedzieć, co było na rzeczy.
- Może i powiedziała. Ale to nie znaczy, że oczekuje od ciebie padnięcia natychmiastowo na kolana. Może po prostu powinieneś porozmawiać z nią o tym – zasugerowała.
- Powiedz Digowi, by zmężniał i zapytał w końcu dziewczynę – powiedział nagle Oliver.
Felicity prawie zapomniała, że wciąż byli połączeni.
- Co z facetem? – spytała.
- Płacze i czeka na policję, myślę że nie zaśnie przez kolejne parę dni. Teraz zachęć naszego przyjaciela – odpowiedział szybko.
Felicity uśmiechnęła się.
- Oliver mówi, że powinieneś być mężczyzną i po prostu się oświadczyć – powtórzyła słowa męża.
Diggle przewrócił oczami.
- I on to mówi... - mruknął. – Spójrz jak długo zabrało mu zwykłe zaproszenie cię na randkę!
- Słyszałem to! – Drzwi piwnicy otwarły się i wszedł Oliver, z zarozumiałym uśmiechem na twarzy.
Felicity skoczyła na nogi i przywitała go pocałunkiem.
- Cześć... Panie Arrow. – powiedziała, używając flirtującego głosu i puściła mu oczko.
Oliver uśmiechnął się szeroko i podniósł ją. Dziewczyna zachichotała.
- Myślę, że powinniśmy iść do domu – powiedział szybko.
Ona zamruczała.
- Odwaliłeś dzisiaj kawał dobrej roboty, myślę, że zasłużyłeś na małą nagrodę.
Oliver pocałował ją znowu, a potem spojrzał na swego zirytowanego przyjaciela.
- Posiadanie żony jest niesamowite, naprawdę powinieneś spróbować.
Diggle zrobił sobie w pamięci notatkę, by porozmawiać z Carly na ten temat i powiedzieć jej, że nie był jeszcze gotowy na małżeństwo. I dodał małą notkę by nigdy więcej nie pytać przyjaciół o radę.
➼➼➼
Ostatnio wszystko dobrze układało się Oliverowi, może dlatego wszystko musiało się zmienić.
Zaczęło się dla niego jak zwykła noc. On i Felcity byli na kolacji z jej rodzicami. Jej matka była przyjazna jak zwykle, pytając o klub i firmę oraz sugerując ilu wnuków chciałaby, a jej ojciec wciąż nie krył swej dezaprobaty.
Po kolacji spotkali się w piwnicy z Digglem i Oliver przywdział kaptur. Od jakiegoś czasu w mieście był nowy diler narkotykowy i Oliver zdecydował że już czas załapać go raz na zawsze. Felicity z łatwością znalazła go, a Oliver dotarł na miejsce. Diggle wciąż odzyskiwał sprawność po ostatnim zranieniu, ale diler wydawał się małym problemem, więc uważali, że Oliver i tak nie będzie potrzebował obstawy. Łatwo włamał się do jego kryjówki i stanął z nim twarz w twarz. Od tego czasu wszystko poszło źle.
Oliver nie wiedział, że Thea i Roy śledzili go, albo raczej śledzili Green Arrowa.
Ostatnim razem kiedy dochodzili do jego tożsamości, Thea powiedziała mu o tym, a nawet spytała o pomoc, ale tym razem siedziała cicho, wiedząc, że Oliver i tak by się na to nie zgodził.
Jeden z giermków dilera odkrył ich ukrywających się w pobliżu. Wycelował broń w Roya i nakazał innemu mężczyźnie chwycić Theę. Oliver był tak zdumiony, że na chwilę przestał się strzec i diler uciekł, zabierając ze sobą Theę jako zakładnika.
- Thea! – Roy krzyczał za nią i w przypływie adrenaliny pokonał faceta, który go trzymał. Pobiegł za nią, obwiniając się o porwanie jej.
Oliver musiał szybko zareagować. Musiał ocalić siostrę, ale nie mógł podczas tego ryzykować życia Roya. Trudno mu było to przyznać, ale bardzo polubił młodego chłopaka przez te ostatnie kilka lat. Thea kochała go i byli dla siebie stworzeni.
Złapał więc ramię Roya i odepchnął go.
- Uratuję ją, ty zostań tutaj – nakazał przekształconym głosem.
Roy próbował uwolnić się z jego uścisku, wiedząc, że dyskusja to strata czasu. Czasu, którego Thea prawdopodobnie nie miała.
- Proszę, pozwól mi iść. Ona jest moją dziewczyną!
Oliver rozumiał ból Roya i chciałby mu pomóc, ale diler okazał się być bardziej niebezpieczny niż myślał.
- Przepraszam, ale nie.
- Kocham ją! – wykrzyczał Roy. – To ja ją w to wciągnąłem... Muszę ją uratować!
Nagle Oliver poczuł jakby cofnął się w czasie, do momentu, kiedy Malcolm Merlyn miał umrzeć i musiał ujawnić się przed Tommym by go uratować. To skomplikowało ich związek na zawsze. Ta sytuacja była podobna, z jedną różnicą, że miał wybór. To nie było konieczne ujawnić się Royowi, ale był już zmęczony kłamstwami.
- Zaufaj mi, kocham ją tak samo jak ty i ochronię ją – powiedział, pokazując swą twarz.
Roy wciągnął oddech. Spodziewał się, że będzie zszokowany, gdy pozna tożsamość Green Arrowa, ale tego nigdy się nie spodziewał.
- Oliver? – potknął się do tyłu. Przejechał dłonią po włosach, biorąc głębokie wdechy. To było prawie za dużo do przetworzenia na raz, ale w dziwny sposób nagle wszystko miało sens. – Za każdym razem, gdy nagle znikałeś, te głupie wymówki... ale nigdy nie myślałem...
Oliver wiedział, że Roy był pogubiony w tym wszystkim, ale to Thea była teraz jego priorytetem.
- Poczekaj tutaj, uwolnię ją.
Roy przytaknął głową.
- Ufam ci.
Powinien czuć złość na Olivera za kłamanie przez te wszystkie lata, szczególnie od kiedy wiedział, jak wiele znaczyło dla niego to, co zrobił Green Arrow, ale teraz czuł tylko jeszcze większy podziw.
Oliver nigdy nie powiedział mu za dużo o wyspie, ale Roy zorientował się, że zmieniła ona Olivera w sposób, jaki nikt nie mógłby sobie wyobrazić. Nie znał Olivera przed wyspą, ale Thea kiedyś mu powiedziała, że był inny, bardziej niefrasobliwy i nieodpowiedzialny. Te wszystkie powody sprawiły, że Roy się zmienił, przecież na jego oczach Oliver użył wszystkie swe złe doświadczenia i skierował je na czynienie dobra.
Roy postanowił powoli podążyć za nim, ale nie mieszać się w jego plany. Jeśli ktokolwiek mógłby odzyskać Theę, będzie to jej brat.
Dla Thei wszystko działo się w mgnieniu oka. W jednym momencie ona i Roy obserwowali Green Arrowa, próbując dojrzeć jego twarz, w następnej minucie pojawiła się broń, olbrzymi facet i maniakalna ucieczka.
Nie była nawet pewna czy krzyczała. Nic nie wydawało się prawdziwe.
Nagle wystrzeliło kilka strzał, uderzając bandytę w oko. Upadł na ziemię, Thea razem z nim, nietknięta, ale w szoku. Nigdy nie widziała czyjejś śmierci.
Wzrok jej się mącił, była pewna, że zemdleje. Wołały ją głosy. Zapamiętała Roya spoglądającego na nią z góry podczas gdy ktoś inny ją niósł. Przyrzekłaby, że to jej brat, ale to było niemożliwe, nieprawdaż?
YOU ARE READING
Life as we know it - Olicity Fanfic PL
FanfictionSequel fanfica "Family". Prowadzenie podwójnego życia potrafi być ciężkie, a kiedy świat znowu się pogrąża, Oliver cieszy się, że ma u swego boku Felicity i Johna Diggle. Ostatecznie po to jest rodzina. Tłumaczenie opowiadania: https://www.fanfictio...