Life as we know it ➼8

317 18 2
                                    

Diggle opierał się o ścianę poczekalni, podczas gdy Moira chodziła w tę i spowrotem. Walter był zajęty ignorowaniem jej i piciem jednej filiżanki kawy za drugą. Thea na wpół spała oparta o ramię Roya. Ku zaskoczeniu Diggle'a, Tommy postanowił z nimi zostać i poczekać na przybycie nowego członka rodziny Queenów.

- Hej! – Laurel weszła do poczekalni. – Przepraszam, że nie mogłam się prędzej urwać. Macie jakieś newsy?

- Niestety nie, widocznie wydanie na świat dziecka bardzo się dłuży – ziewnęła Thea.

Laurel rozejrzała się wokoło i kiedy zauważyła Tommy'ego jej twarz rozjaśniła się.

- Nie spodziewałam się ciebie tutaj. – Uśmiechnęła się i usiadła obok niego.

- Taa... ja również. – Wyszeptał.

Laurel chwyciła jego rękę i mocno ścisnęła.

- Cieszę się, że z nami jesteś.

Wymienili krótkie uśmiechy, ale przerwał im Oliver, który wszedł do pokoju trzymając w ramionach malutkie różowe zawiniątko.

- Witajcie moi mili – powiedział spokojnie. Wyglądał na wyczerpanego, ale szczęśliwego. – Oto Allison, chce was poznać. – Jego głos trząsł się, gdy pokazał przyjaciołom i rodzinie jego nowo narodzoną córkę.

- Ollie, ona jest przeurocza! – Stwierdziła Thea. – Mogłabym ją schrupać!

Roy otoczył ją ramieniem i uśmiechnął się.

Walter z wrażenia uronił kilka łez, a Moira ledwo trzymała się w całości.

- Jest idealna, Oliver – powiedziała.

- Dlaczego Allison? – Spytała Laurel.

- Jest nazwana po babci Felicity – wyjaśnił Oliver, nie odwracając wzroku od córki. – Dokładniej jej pełne imię to Allison Sarah Queen – wyszeptał Laurel do ucha.

Wzruszona Laurel zakryła usta dłonią.

-Dziękuję – szepnęła.

- John... - Oliver zwrócił się następnie do Diggle'a. – Chciałbyś ją potrzymać?

Diggle przełknął ślinę. Minęło dużo czasu od kiedy trzymał niemowlę w swoich rękach.

- Ja... oczywiście.

Oliver zaśmiał się lekko.

- Chodź serduszko, poznaj twojego wujka Diga, wiesz, on jest twoim ojcem chrzestnym. Z pewnością będzie cię rozpieszczał.

Diggle rzucił okiem na Olivera.

- Ojciec chrzestny? – spytał.

Oliver położył rękę na ramieniu Johna.

- Jeśli tego chcesz.

Diggle potaknął. To jeden z najlepszych darów, jakie otrzymał.

- Tak.

- Oliver. – Tommy trzymał się na dystans, nie chciał przeszkodzić małej rodzinie.

- Zostałeś. – zauważył Oliver. Podszedł do niego, pozostawiając małą Allison na chwilę z rodziną. – Jestem ci wdzięczny za to.

Tommy uśmiechał się, gdy zobaczył przyjaciela trzymającego swoją córkę coś się w nim zmieniło. Może to był już utarty motyw, ale taki mały cud jest w stanie otworzyć komuś oczy.

- Mamy przed sobą długą drogę, ale chciałbym spróbować odbudować naszą przyjaźń. – Wyciągnął dłoń z nadzieją, że nie jest już za późno. Oliver chwycił jego dłoń.

- Ja też, bracie.

➼➼➼

Felicity leżała w swoim łóżku i uśmiechała się. Była zmęczona, ale odmawiała snu. Chciała tylko patrzeć na jej kochane malutkie niemowlę, które trzymała w ramionach.

- Jest taka piękna. – Ucałowała czółko córki i oparła głowę na klatce piersiowej Olivera. – Wygląda jak ty.

On delikatnie pogłaskał malutkie, różowe policzki Allison.

- Nie mogę uwierzyć, że ją stworzyliśmy. – Wciąż był jak w transie. Jego życie było wielkim bajzlem od kiedy wylądował na wyspie, ale po jednym spojrzeniu na ten mały cud w ramionach Felicity wiedział, że było warto.

- Jestem wdzięczny za wyspę. – Powiedział.

Felicity spojrzała na niego zaintrygowana.

- A to dlaczego?

On przycisnął je obie bliżej siebie.

- Bo bez niej, nie bylibyśmy tutaj.

➼➼➼

Felicity chodziła w tę i powrotem po kryjówce, próbując uspokoić płaczące dziecko.

- Ciiicho, Ally, wszyściutko jest w porządku. Wiem, że ząbkowanie boki, ale jesteś dzielną dziewczynką i dasz sobie z tym radę.

Diggle usiadł przed komputerem, spoglądał na ekrany i śmiał się do siebie.

- Ostatecznie, jest przecież małą Arrow Girl.

Felicity zachichotała i ucałowała córkę.

- Twarda jak skała, dokładnie jak tatuś.

- Co ja? – Oliver wszedł do środka, za nim Roy.

- Znaleźliście nam jakichś przestępców do skopania tyłka? – zapytał Roy, zbyt radośnie jak na gust Olivera.

Felicity podała Allison Oliverowi i chwyciła swój komputer. – Napad na bank, około dziesięciu zakładników, ale mówiąc szczerze porywacze wyglądają na mało ogarniętych i niezorganizowanych.

Oliver bawił się malutkimi paluszkami córki, rozśmieszając ją.

- A więc tatuś i wujek Roy mają zadanie do wykonania. – Pocałował jej czoło i ułożył ją spowrotem w ramionach Felicity.

- Przebieraj się, Roy. – Rozkazał i włożył słuchawkę do ucha. – Diggle, poprowadzisz nas? – poprosił.

- Jasne – pokiwał głową.

Felicity pocałowała męża.

- Bądź ostrożny i nie spóźnij się na kolację, obiecaliśmy Tommy'emu i Laurel, że będziemy punktualnie... chociaż raz.

Oliver przewrócił oczami.

- Oczywiście, wytłumaczę porywaczom, żeby się streszczali bo mam pilną podwójną randkę.

Felicity uśmiechnęła się.

- Dobrze, zbierajcie się już i wystraszcie ich do szpiku kości!

Oliver wybuchnął śmiechem i wybiegł z Royem za plecami. Okazało się, że posiadanie rodziny i ratowanie miasta da się jednak jakoś połączyć.

THE END.

➼➼➼

Life as we know it - Olicity Fanfic PLWhere stories live. Discover now