Siedziałam w samolocie i wpatrywałam się w białe obłoki przez okno.
-Jak ja znajdę moją matkę?- zaczęłam zadawać sobie pytania w myślach.- Znałam jej imię i nazwisko. Tylko tyle nic więcej...Po samolocie rozbieg się głos stewardesy- Prosimy zapiąć pasy- oznajmiła. Ten czas minął tak szybko. Nagle wszyscy zaczeli wysiadać a ja razem z nimi. W LA była dopiero 9 rano. Nie miałam gdzie iść. Chociaż byłam bardzo zmęczona nie chciałam tracić czasu. Odebrałam walizkę i postanowiłam zacząć poszukiwania Esther.
-Tylko od czego zacząć?- zapytałam sama siebie...Złapałam taxi.
-Gdzie panienkę zawieźć?- zapytał kierowca. Miał ok 50 lat i wyglądał na sympatycznego.
-Hmm- zaczęłam się zastanawiać.
-Droga bez celu?- zapytał.
-Można tak powiedzieć- uśmiechnęłam się.
-Los Angeles jest duże, więc dróg jest wiele- zaśmiał się.- To może powiesz czego szukasz, a ja pomogę Ci w określeniu miejsca.
-Dokładnie to szukam Esther Evans.-Nie liczyłam na to, że zawiezie mnie pod jej dom.
-Hmm... coś kojarzę. Poczekaj chwilkę.- Mężczyzna wyjął telefon z kieszeni. Po chwili przyłożył do ucha. Nie przysłuchiwała się, ale trudno było tego nie usłyszeć
-Witaj kochana córeczko. Wiesz może gdzie znajdę Esther Evans? Potem Ci wszystko opowiem...-powiedział do telefonu.Po chwili mężczyzna odpalił silnik i ruszyliśmy...
-To gdzie jedziemy?- zapytałam
-Tam gdzie chciałaś się udać- odpowiedział kierowca.
Jechaliśmy jakieś 20min. Przez całą tą drogę opowiedziałam mężczyźnie dlaczego szukam tej kobiety. Nie wiem czemu, ale od samego początku czułam, że moge mu zaufać.Nagle samochód się zatrzymał.
-Jesteśmy- oznajmił kierowca i pokazał na sklep po prawej prawej stronie.- Zapytaj tam- dodał.
-Bardzo dziękuję za pomoc i za mile spędzony czas- uśmiechnęłam się do mężczyzny.
-To ja dziękuję za tak miłe towarzystwo- powiedział odwzajemniając uśmiech- Mam nadzieję, że uda Ci się spotkać z mamą jeszcze dziś... życzę Ci dziecko szczęścia.- Pomógł mi wyjąć walizkę. Zapłaciłam kierowcy i jeszcze raz podziękowałam. Meżczyzna dał mi jeszcze swoją wizytówką, gdybym potrzebowałam pomocy. Przyznam to było bardzo miłe.
-Czemu co raz mniej jest takich ludzi?- zadałam sobie pytanie i weszłam do sklepu.Sklep był bardzo duży i przestronny. Można tam znaleźć eleganckie sukienki, garnitury i inne wizytowe ubrania. Na ścianach wisiały zdjęcia z pokazów mody.
-W czym moge pomóc?- zapytała ekspedientka.
-Szukam Pani Esther Evans... Wie Pani gdzie mogę ją znaleźć?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-Właśnie niedawno wróciła z pokazu mody z Mediolanu- powiedziała- jeszcze nie było jej w salonie.
-A gdzie jest?- zapytałam
-Nie można mi wyjawiać takich rzeczy- spojrzała na mnie. Musiałam ją spotkać i to najlepiej dziś. Dlatego postanowiłam zrobić małe przedstawienie.
-Przyjechałam tu z samych Włoch, na spotkanie z Panią Esther. Przysłał mnie Pan Victorio, ktory zamierza kupić całą kolekcję od Pani Evans. Dlatego jeżeli nie dostane adresu jej aktualnego pobytu to wyjdę i nici będą z umowy Pani Esther z Panem Victoriem!- oznajmiłam pewnym siebie glosem co spowodowało szybką reakcję kobiety. I tym oto sposobem zdobyłam adres mojej mamy.***
Jeszcze tego samego dnia udałam się pod podany adres. Nie mogłam czekać, musiałam poznać prawdę. Całą prawdę...
Stałam pod drzwiami wielkiego domu. Wzięłam głęboki wdech.
-Dasz radę Anastazjo! Kto jak nie ty?-.powiedziałam. Wzięłam kolejny wdech i zadzwoniłam do drzwi.Po niecałych dwóch sekundach drzwi otworzył wysoki chłopak, który zamierzał wyjść. Miał ciemno brązowe włosy takie jak ja, z jedną różnicą. Jego były krótkie w lekkim nieładzie, a moje długie lekko pofalowane. Oczy miał równie ciemno brązowe co moje. Pomyślałam sobie. -Gdybym była chłopakiem to wyglądałabym w 99% tak jak on.
-Część, w czym mogę pomóc?- zapytał
-Szukam Esther Evans- odpowiedziałam spoglądając na chłopaka
-To dobrze trafiłaś- uśmiechnął się.- Wejdz zaraz ją zawołam.Usiadłam w salonie na kanapie. Czekajac na kobietę rozglądałam się po pomieszczeniu. Pokój był bardzo duży, jednak mój wzrok przykuło zdjęcie wiszące na ścianie. Wstałam i wpatrywałam się w fotografię, na której znajdowała się kobieta trzymająca dziecko w ramionach.Ten obraz był mi bardzo znany. Widziałam go w każdym śnie o tej kobiecie.
-Śliczna... prawda?- usłyszałam za plecami. Odwróciłam się na pięcie. Zobaczyłam kobietę. Wyglądała ślicznie, była szczupła, ładnie ubrana. Miała czarne włosy i brązowe oczy, ktore się mi przypatrywał.- Ty również jesteś śliczna- powiedziała
-Dziękuje. Jestem Anastazja.
-Ona też tak miała na imię- jej oczy zaszkliły się.- Gdyby żyła pewnie wyglądałaby podobnie do Ciebie.
-Jak to nie żyje?
-Usiądź- uśmiechnęła sie do mnie.- Mało osób o tym wie, ale mam wrażenie, że mogę Ci wszystko powiedzieć. A muszę się komuś wyżalić.
-Dziękuje, że mi Pani ufa.- Kobieta zaczęła opowiadać.-Gdy miałam siedemnaście lat zaszłam w ciążę. Ojciec dzieci nie chciał ich znać. Minęło niecałe 18 lat gdy na świat przyszło dwoje najwspanialszych, najpiękniejszych dzieci: Lukas i Anastasia. Ciąża była powikłania, dlatego najpierw musiał urodzić się chłopiec. Od razu mi go zabrali na jakieś badania. Potem na świat przyszła moja mała królewna. Wzięłam ją na ręce. Wpatrywałam się w jej piękne, duże, ciemno brązowe oczka. Mały nosek, drobniutkie usta i malutkie rączki. Po chwili mi ją zabrali na badania. Z Lukasem nie było dobrze, dlatego nie pozwalali mi go zobaczyć. Humor polepszała mi ta malutka istota, którą od nowa trzymałam w objęciach. Nacieszyłam się nią tylko tydzień. Po tygodniu powiedzieli mi, że złapała bardzo ciężką chorobę i nie mogli jej uratować. Nie mogłam się z tym pogodzić. Jednak musiałam żyć dla synka, który dochodził do siebie. Nie pozwolili mi zobaczyć córki. Powiedzieli, że ciało zostało skremowane, ponieważ mogło roznosić chorobę.- Gdy kobieta skończyła mówić a po policzkach zaczęło płynąć coraz więcej łez. Nie wiedziałam co powiedzieć- Dziękuje, że mnie wysłuchałam i nie przerwałaś. To dla mnie dużo znaczy.
-Ale Pani mnie nie zna- wydusiłam.
-Ale czuję, że jesteś wspaniała, a ja się nie mylę.- przytuliłam kobiete. Gdy tak mnie tuliła poczułam jak to jest, czuć matczyną miłość.Ona nic o mnie nie wiedziała przez całe 17 lat i jakieś 8 miesięcy. Myślała, że nie żyje.
Było mi tak dobrze w jej obieciach, gdy nagle powiedziałam sobie.- Muszę coś z tym zrobić.- Uwolniłam się z objęć kobiety i sięgnęłam po opaskę ze szpitala. Wręczyłem ją kobiecie. Ona spojrzała na przedmiot a potem na mnie.
-Skąd to masz? Czy ty jesteś... Nie ona nie żyje.- Zaniepokojona patrzyła na mnie.
-Dostałam to od ludzi, którzy mnie wychowali- odpowiedziałam ze łzami w oczach.- I.... chyba jestem Pani córką.- Po policzkach nadal leciały mi łzy. Kobieta wzięła mnie ponownie w obiecia, a ja znowu poczułam nieznane do dzisiaj mi uczucie. Kiedy mnie puściła opowiedziałam jej całą historię o moim życiu.
-Już nigdy Cie nie opuszcze- powiedziała i pocałowała mnie w czubek głowy.•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
1061 słów. Dziękuje.
CZYTASZ
Odnaleźć życie(zawieszone)
RomanceAnastazja- młoda dziewczyna, ma prawie 18 lat. Jest bardzo śliczna, szczupła, ma swój styl i swoje zdanie na każdy temat. Śliczne długie, ciemno brązowe (prawie czarne) włosy oraz równie tego samego koloru oczy i malinowe usta podkreślają jej jasną...