To prawda czy tylko sen...

59 5 0
                                    

-Czy oni zawsze muszą się tak kłucić? Słychać ich na całym podwórku- powiedziałam i weszłam cicho do domu. Nie chciałam, żeby mnie usłyszeli. Udałam się w kierunku mojego pokoju. Wchodziłam po schodach, gdy nagle usłyszałam swoje imię. -Anastazja jest już na tyle dorosła, że powinna znać prawdę!-krzyknął tata.
Co jaką prawdę? O co im chodzi? Po głowie chodziło mi tyle pytań. Chciałam poznać odpowiedź chociaż na jedno...
-Dobrze wiesz, że nie chcę jej stracić- wydusiła mama.
-Anastazja ma co noc ten sam sen, wiesz o tym... To ją przeraża. A my znamy prawdę i musimy jej powiedzieć.
Sen? Mój sen?- Aaa tak. Co noc sni mi się kobieta trzymająca niemowlę na rekach. Ale co oni mają z nią wspólnego?- pomyślałam. Stałam nieruchomo na schodach, nadal wspominając sen, który nie dawał mi spokoju. Nagle drzwi z pokoju, z którego dobiegały krzyki otworzyły się. Spojrzałam na rodziców wychodzących z pomieszczenia. Ich oczy... pełne strachu spoglądały w moją stronę.
-Witaj skarbie. Długo tu stoisz?- zapytała drżącym glosem mama.
Nie potrafiłam nic z siebie wydusić.
-Dlaczego nie jesteś w szkole?- dodał tata.
Spoglądała na nich. Liczylam na to, że to wszystko to jakaś pomyłka. W końcu wydusiłam z siebie głos.
-Nie jestem w szkole, bo Pani odwołała zajęcia dodatkowe, ponieważ został tydzień do wakacji.- powiedziałam na jednym oddechu. Moje oczy przyciągnął wzrok mamy. Nie pozostawiając niezręcznej ciszy dodałam- Jestem tu na tyle długo, żeby słyszeć te wszystkie krzyki.- Nie wiedziałam co robić, chciałam poznać odpowiedzi na wszystkie pytania, które tułały się po mojej głowie.
- Co do cholery ma znaczyć, że nie znam prawdy? Jakiej prawdy? I co wy macie wspólnego z kobietą z moich snów?- zaczęłam wykrzykiwać nurtujące mnie pytania.
-Uspokój się.- powiedział tata... łatwo mu było mówić- Wszystko Ci wyjaśnimy.- Spojrzał na mamę... Weszliśmy do pokoju. Usiadłam na fotelu, a na przeciwko mnie spoczęli rodzice. Wsłuchiwałam się w każde słowo, nie przerywając. To co usłyszałam zamurowało mnie jeszcze bardziej.
Moi rodzice to nie moi rodzice... Kobieta z moich snów musi być moją matką. Zostałam adoptowana, nie pomyłka zostałam porzucona do ludzi,którzy mnie wychowali. Ale dlaczego? Po głowie chodziło mi coraz więcej pytań. Każde dodatkowo zaradne prowadziło matkę, nie ona nie była moją matką. Każde pytanie doprowadzało Annę do łez.
-Wiem, że nie możesz uwierzyć, ale oboje z mamą mówimy Ci prawdę.- Po upływie dwu minutowej ciszy dodał Marek. Człowiek, którego do tej pory uważałam za ojca.
-Gdzie oni są? Muszę z nimi porozmawiać? Dowiedzieć się dlaczego mnie porzucili?- wydlłusilam drżącym głosem.
-Twoja mama nie jest z Polski.- ze łzami w oczach powiedziała Anna.
- Jak to nie jest z Polski? Gdzie ona mieszka?-zapytałam nie wspominając o ojcu.
-Twoja mama mieszka w Stanach.
-Co? Jak to w Stanach?-zapytałam gdy nakle do pokoju weszła Amelka, moja młodsza siostra... zawsze myślałam, że nią jest. Mój wzrok znowu powędrował na Marka i Anne. Witali się z córką, jak gdyby nigdy nic, z uśmiechem na twarzy. Pobiegłam do pokoju...rzuciłam się na łóżko i zasnęłam wmawiając sobie słowa -To tylko sen!

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Jeju mam to 496 słów :D jestem z siebie taka dumna!!! Nie sądziłam, że kiedyś coś napiszę oczywiscie oprócz prac z języka polskiego, które muszę pisać . To moje pierwsze opowiadanie, w które włożyłam serce <3. Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta. Oprócz mojej kochanej kuzynki i zarazem najlepszej przyjaciółki. Z góry przepraszam za wszystko co złe. <3

Odnaleźć życie(zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz