Rozdział 26

3.2K 211 42
                                    

Oczami Louisa

Obudził mnie budzik. Nie chętnie otworzyłem oczy i jak najszybciej go wyłączyłem aby Harrego nie obudził. Była 6:00 rano więc pozwoliłem mu się jeszcze wyspać. Niby był zdrowy, ale dalej osłabiony. Wyjść miałem dopiero za około 40 minut więc poszedłem zrobić sobie śniadanie. Postawiłem na zwykłe kanapki z serem i szynką. Nawet nie wiem kiedy to minęło ale już musiałem wychodzić, poszedłem jeszcze tylko napisać Harremu karteczke żeby się nie martwił i zadzwonił do mnie jak się obudzi.
W pracy byłem punkt 7:00 o 7:15 zaczynam dyżur więc mam jeszcze troszkę czasu na przebranie. Jednak praca w szpitalu nie jest tak łatwa i już po chwili przyjechała karetka z nowym pacjentem.

Oczami Harrego

Wstałbym bardzo wyspany gdyby nie to że było mi strasznie zimno, a obok mnie pusto. Kiedy zobaczyłem karteczkę przypomniałem sobie że Louis jest w pracy. Zwlokłem się z łóżka i poszedłem zajrzeć do pokoju Olivii. Spała jeszcze, to dobrze wczoraj nasz dzień nie należał do najlepszych więc teraz musi odpocząć. Zamknąłem cicho jej pokój i zszedłem na dół. Chciałem zrobić nam naleśniki ale moje umiejętności kulinarne są tragiczne. Niestety jak na złość w lodówce było tylko mleko i jakieś warzywa. Przez chwilę pomyślałem o płatkach z mlekiem no ale cóż Louis nie posiadł płatków. Właśnie byłem zmuszony iść do sklepu. Tylko teraz nie mam pojęcie czy iść obudzić Olivie i iść razem czy zostawić ją tu samą. Zdecydowanie pierwsza wersja będzie bezpieczniejsza i odpowiedzialniejsza. Poszedłem się szybko ubrać w moje ulubione czarne rurki i zwykły szary t-shirt. Następnie cicho wszedłem do pokoju Olivii i wybrałem jej również piękne czarne rurki i do tego różową bluzeczkę.

-Olivia wstawaj- szepnąłem do niej, jednak kiedy nie reagowała potrząsnąłem nią aż otworzyła jedno oczko. Wyglądała naprawdę uroczo i aż żal było mi ją budzić.

-Musimy iść do sklepu bo nie ma co zjeść na śniadanie- zaśmiałem się a ona usiadła

-Louis idzie z nami?- zapytała

-Nie, Lou jest w pracy i zarabia dla nas pieniążki żebyśmy mieli domek, wiesz?-

-A pójdziemy na plac zabaw?-

-Oczywiście, ale jak zjesz- usmiechnąłem się i podałem jej ubranka, które ma założyć. Grzecznie je ode mnie wzięła, ale pięcioletnie dziecko nie umie się ubierać i musiałem jej pomóc gdy założyła bluzkę na odwrót.

Po chwili zeszliśmy na dół żeby zrobić szybko listę co potrzebujemy. Trochę się uzbierało.

-Olivia ubieraj kurtkę i wychodzimy- powiedziałem szybko kiedy ja już swoją zakładałem a ona dalej stała i się na mnie patrzyła.

-Nie- tupnęła nogą
Nagle przypomniałem sobie o Louisie i o tym że mam do niego zadzwonić jak wstane. Oops zapomniałem, mam nadzieję że nie oberwie mi się za to.

-Idę zadzwonić do Louisa, a jak wrócę masz być ubrana- powiedziałem i poszedłem do kuchni. Musiałem dzwonić ze stacjonarnego bo niestety swojego nie miałem.

-Hej Lou-

-Wybacz ale nie mogę teraz rozmawiać. Mam pacjenta. Pa- mruknął i szybko się rozłączył a ja wróciłem do Olivii.
Stała dalej bez kurtki i tylko się na mnie patrzyła.

-Co miałaś zrobić?- zapytałem jej, podając kurtkę

-Nie chce. Idę bez kurtki-

-Nie wygłupiaj się na polu jest zima i albo zakładasz kurtkę albo zostajesz w domu sama, wybieraj- powiedziałem starając się być opanowany. Taka mała a zachowuje się jakby miała okres.

-Idę z tobą- mruknęła niezadowolona i wreszcie założyła swoją kurtkę.

Wyszliśmy z domu i od razu skierowaliśmy się w stronę najbliższego sklepu.

Homeless | L.S 《Zakończone》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz