8

1K 75 1
                                    

Zobaczyłam Slendera kładącego Jeff'a na moje łóżko. 

-Dziękuję. - Szepnęłam do Slendiego.

-Nie ma za co, to jest również mój przyjaciel. - powiedział.

-No tak.

-Ale, też chciałem cię przeprosić za to, że przez mnie straciłaś przytomność. 

-Tak, tak, ale to chyba nie było przez ciebie. Bo wtedy chciałam już puścić twoją dłoń, ale poczułam okropny ból w klatce piersiowej i zabrakło mi powietrza. - Powiedziałam. 

-To dziwne. - Skwitował.

-Słuchaj, jeśli chcesz jeszcze porozmawiać, to może chodźmy stąd, a Jeff niech się wyśpi. Co? - Zapytałam.

-Ok. - Powiedział i zniknął. Dobra nie wiem co to było. Podeszłam do Jeff'a i przykryłam go kocem. Wymruczał coś, ale nie wiem co, bo stoję za daleko. Kucnęłam przy łóżku i zaczęłam nasłuchiwać.

-Lyds. - Powiedział przez sen. Ciekawe co mu się śni. Wstałam i na palcach wyszłam z pokoju. Z powrotem na dół i poszłam do salonu. W pomieszczeniu jest tylko Jack.

-Gdzie jest Slender? - Zapytałam.

-Nie wiem. - Odpowiedział nawet na mnie nie parząc.

-Obraziłam Cię, jeśli tak to przepraszam.

-Nie musisz przepraszać, to moja wina. - Powiedział.

-Ale co jest twoją winą?

-Nie ważne.

Nagle obok mnie pojawia się Slender i łapie mackami 

w pasie. Po chwili znalazłam się w nieznanym mi pomieszczeniu. Papa puścił mnie i odszedł do jakiegoś stołu. 

-Gdzie jesteśmy? - Zapytałam.

-Jesteśmy w Willi Creepypast. Tu mieszkają wszyscy znani i mniej znani seryjni mordercy. - Powiedział.

-Takiego typu jak Jack i Jeff?

-Tak, ale pozwiedzasz później, ok?

-Ok.

-A teraz muszę cię zbadać. Po tym co powiedziałaś, co czułaś gdy mnie trzymałaś za rękę. Nie było to normalne.

-Ale co to znaczy? - spojrzałam na niego ze strachem w oczach. 

-Nie bój się to tylko badania, takie jak u zwyczajnych ludzi. - Kiwnęłam lekko głową i podeszłam do niego. 

-Zdążysz ze wszystkimi badaniami zanim Jeff się obudzi? - Spytałam. 

-Postaram się - odpowiedział. - A teraz podciągnij bluzę tak, abym mógł zobaczyć żebra. - Powiedział Papcio i tak zrobiłam. Kiedy dotknął mnie zimną dłonią to, aż się cofnęłam.

-Masz zimne ręce. - powiedziałam, ale podeszłam z powrotem do niego.

-Poczekaj chwilę. - Powiedział i znikł. Po chwili pojawił się z powrotem. - Teraz chdź. 

Podeszłam, Papcio wziął mnie na ręce i posadził na kozetce. Teraz miał wręcz gorące ręce. Zaczął oglądać mój brzuch i żebra. Lekko przekręcił mnie tyłem do siebie. Policzył wszystkie kręgi kręgosłupa.

-Możesz już założyć bluzę. - Powiedział.

-I co znalazłeś coś? - Zapytałam.

-Nie. - Odpowiedział krótko.

Złapał mnie mackami i przeniósł do pokoju, w którym śpi Jeff. Puścił mnie i znikł jak zawsze. Podeszłam do łóżka i położyłam się obok czarnowłosego. Jestem bardzo zmęczona. Ułożyłam się wygodnie i oddałam w ręce Morfeusza.

************************************************************************

Mam nadzieję, że się podobało i przepraszam za jakiekolwiek błędy. 

Do następnego 

Papatki

Creepypasty i ja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz