Per. Toby'ego
Doszliśmy do jednej z ulic. Idziemy środkiem ulicy, w pewnym momencie zauważyłem coś czerwonego. Spojrzałem w tamtą stronę. Okazało się, że to Smile dog, pies Jeff'a.
-Smile co tu robisz? - Zapytałem. Pies tylko odwrócił się tyłem, spojrzał na okno u góry i zaczął machać ogonem. - Jeff tam jest? - Spytałem ponownie. Szczeknął i dalej merdał ogonem. Wdrapałem się na drzewo obok i zajrzałem do pokoju. Jest w nim dziewczyna. Wygląda jak chodzący szkielet i jest cała pocięta. Wiem to, bo nie ma na sobie bluzy (Jest w staniku i spodniach dop.Autora). Dopiero teraz zauważyłem, że dziewczyna na mnie patrzy. Nie zszedłem z drzewa, wręcz przeciwnie, próbowałem wejść na parapet. Nie patrzyłem na nią, ponieważ skupiłem się na tym, aby nie spaść.
-Jeff! - Krzyknęła czarnowłosa. Noga ześlizgnęła mi się z gałęzi i teraz trzymam się na parapecie. Podciągnąłem się lekko na rękach i znów zajrzałem do pokoju. Zaraz za szybą jest Jeff, przestraszyłem się go i spadłem. On otworzył okno i zaczął się śmiać.
-I po co ci to było? - Zapytał nadal się śmiejąc.
-Nie wiem, dla jaj? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Zacząłem się podnosić, ale coś mi to uniemożliwiło. Podniosłem głowę i zobaczyłem powód, a mianowicie był nim Smile dog.
-Zejdźże ze mnie. - Powiedziałem i zacząłem spychać go z siebie. - Masky! Hoody! Pomóżcie mi! - Przybiegli od razu. Masky ściągnął Smileya, a Hoody pomógł mi wstać. - Dzięki. - Powiedziałem.
-Nie ma za co. - Powiedział Masky.
-R-rodzinie s-się po-pomaga. - Dokończył Hoody.
-Taaak.
-Jak chcecie możecie wejść. - Krzyknął Jeff z góry i się schował.
**********************************************************************
Przepraszam, że krótki i za błędy. Mam nadzieję, że wam się podobało.
Również zapraszam do moich innych książek.
;)
CZYTASZ
Creepypasty i ja
TerrorZwyczajna opowieść o nie zwyczajnej dziewczynie, która spotyka niesamowitego chłopaka. On wywraca jej życie do góry nogami, a ona jego. Jak potoczy się ich historia? Tego nikt nie wie.