Jedne z radiowozów goniących Jamesa właśnie eksplodował. Chłopak nie miał nic przeciwko gliniarzom, wręcz przeciwnie, sam kiedyś służył w policji. Lecz uważa, że powinni być wzorem do naśladowania, ten który siedział w tamtym aucie miał żonę, którą zdradzał, i brata któremu starał się zepsuć życie. Na decyzji o jego odejściu Anioł Śmierci poczuł napływy radości. Nie, żeby każdego zadania nie przyjmował z radością, ale sam ma brata, który stara się wpędzić go do grobu jak to zrobił z najmłodszym bratem Aleksandrem.
Chłopak wjechał w ciemny zaułek, gdy upewnił się, że nikt go nie śledzi. Zamknął oczy, wciąż szczęśliwy, następnie położył ręce na kierownicy i skupił całą uwagę na wyobrażeniu siebie jednego z aut terenowych, którymi jeździł kilka dni temu. Kiedy otworzył oczy zamiast siedzieć w niskim sportowym aucie był w wysokim wozie terenowym z nowymi tablicami rejestracyjnymi.
-No to dobra.- Załączył nawigacje i wprowadził adres Gabrieli.- Mam nadziej, że tam będziesz wariacie.
Zanim dojechał na miejsce zdążył jeszcze złamać wszystkie przepisy drogowe jakie było można. Kiedy już dotarł został miło zaskoczony, ponieważ dzięki hasłu które kiedyś dostał od Gabriel mógł wjechać do podziemnego parkingu. W podziemiu znalazł cztery nowiusieńkie Harleye, a obok nich zaparkowano czarny wóz sportowy.
-No młoda uczy się do najlepszych.- Zaśmiał się, zabrał kluczyki i ruszył schodami w górę.
Gdy już prawie otworzył drzwi usłyszał trzask tłuczonego szkła i krzyki. Instynktownie ściągnął miecze z pleców i przyjął stabilną pozycje, by muc zaatakować w każdej chwili. Powoli otworzył drzwi, nie było go słychać, stąpał ostrożnie, czuł się nieswojo w własnym ciele. Od dawna udawał nastolatka, teraz w dorosłej wersji siebie wydawało mu się, że jest jakiś za wysoki, ciężki i ma za długie ręce do władania ostrzami. Kiedy już prawie dotarł do salonu kontrole nad nim przejął instynkt.
Rzucił się do przodu, trzasnął drzwiami i wpadł do salonu, jedyne co zobaczył była masa potłuczonego szkła. Były trzy postaci, rzucił się na tą która krzyczała, był to wampir...
Ej, wampir. Co tu jest grane?
-Co to za małolat się włamał?- Rozpoznał glos, chwila dekoncentracji kosztował go unieruchomienie przez dwie z postaci.
-Macon.- Nagle obraz i kolor wrócił, przed nim stał Jonathan Anioł, Alec jego piekielny brat i Macon wampir.
-Kim ty jesteś bachorze, i co tutaj robisz?- Odezwał się Alec, James wyrwał się im i spojrzał na siebie, z powrotem był nastolatkiem, ale nie miał ochoty wracać do dorosłej postaci.
-Alec zejdź na ziemię, to ja Jams.- Chłopcy spojrzeli na niego jak na wariata.- Szukam Christiana, mojego brata.
-To jest niemożliwe, Jams na pewno nie wyglądał jak siedemnastolatek... ale on może zmieniać postać kiedy tylko zechce.- Stwierdził Jonathan żałośnie.
- A tak w woli ścisłości, moja prawdziwa postać jest dwunastolatkiem.- Kiedy mówił rozejrzał się po pokoju, wszędzie leżały potłuczone szklanki, talerze i butelki.- Gdzie jest Gabriela?- Wymienili między sobą dziwne spojrzenia.- co się dzieje? Coś złego stało się Gabrieli?
-Nie... to znaczy tak. Może.- Zaczął jąkać się Alec, ale pod ostrym spojrzeniem obu aniołów wziął głęboki wdech i powiedział.- Dostał ataku.
Jamsowi zrobiło się zimno, cały czas miał wyrzuty sumienia. Kiedy Gabriela została uwięziona przez Shane'a był w mieście, nawet czul tą dziwną wrogą aurę, ale nic nie zrobił. Jako Anioł Śmierci może zabić dowolnego nieśmiertelnego. Mógł zabić Shane'a, ale tego nie zrobił, zostawił młodą Ate na pastwę chorego psychicznego dupka.
![](https://img.wattpad.com/cover/61059176-288-k717767.jpg)
CZYTASZ
Dotyk Łowcy
FantasyW świecie, w którym wszyscy wiedzą o istnieniu mocy nadprzyrodzonych można podzielić je na dwie części. Stary system, który od zewnątrz jest silny i stabilny, ale naprawdę ledwo co się trzyma. Jest też nowy system, który powoli rozwijał się od stule...