I

19 0 0
                                    




                  

-Słoneczko, znowu ta strzała? Może ktoś się w tobie zakochał.- Zjaśniała się współlokatorka Anny, Dominika.

                -Przesadzasz, a poza tym to są strzały myśliwskie, specjalnie ostrzone by zabijać.- Stwierdziła Anna i wychyliła się przez okno by wyszarpać grot strzały z wiklinowego koszyka na kwiatki.

                -Jaka to różnica? Ja nie widzę w tych strzałach nic nad zwyczajnego.- Mruknęła ponuro Dominika.

                -Duża. Tłumaczyłam ci to. To tak jak byś od urodzenia mówiła na pomarańczowy czarny.- Zaśmiała się Anna.- Do której masz dzisiaj zajęcia?- Dominika jest już na studiach, ale nadal mieszka wraz z Anną, która jest aktualnie w gimnazjum. Mieszkają w akademiku prywatnej szkoły.

                -Chyba do piętnastej...- Dziewczyna spojrzała na zegar.- Mader de dios, spóźnisz się. Już, leć, uciekaj.

                Anna złapała plecak i wybiegła trzaskając drzwiami. Do budynku gdzie były lekcje dotarła chwilę po dzwonku, od razu pobiegła na drugie piętro gdzie powinna mieć informatykę, ale w sali było cicho. Wystraszyła się, że pomyliła salę. Jednak nie pomylił, zobaczyła jak cała jej nierozgarnięta klasa z strachem siedzi na swoich miejscach wpatrując się w dwie sylwetki które stały na środku klasy. Aż ją zamurowało.

(parę minut wcześniej)

-Błagam Siergiej zachowuj się jak normalny człowiek, bo odeślą nas zanim zdążysz zauważyć.- Prosił Christopher Mortemere. Wezwano go razem z kolegą Siergiejem Solis, aby sprawdzić olbrzymie wyładowania mocy w jednej z prywatnych akademii.

                -Daj spokój, może i jestem troszeczkę narwany, ale w pełni normalny.- Mruknął i zeskoczył z czubka głowy wyrzeźbionej damy, która stała na środku wielkiej fontanny.

                Kiedy weszli do budynku w którym miały zaraz zacząć się lekcje ujrzeli korytarze wypełnione chaosem, ktoś krzyczał, ktoś inny się gonił i wyzywał. Obaj przyjaciele stanęli jak wryci. Nagle zapadła głucha cisza i wszyscy na nich spojrzeli, po chwili uczniowie roztopili się na boki, by Łowcy mogli przejść. Christophera dopadły ich myśli zanim zdążył je zablokować.

                Co ci zabójcy tutaj robią?

                Powinno ich się zamknąć, i nie wypuszczać na wolność...

                Chętni schrupałabym któregoś z nich... albo obu...

                Ciekawe czy są zajęci?

                Chłopak odnalazł wzrokiem w tłumie grupkę dziewczyn które pożerały ich oczami, i uśmiechnął się do nich. Owszem słuchanie o tym jak to powinno się wymordować wszystkich Łowców nie były przyjemne, ale trzeba cieszyć się z małych rzeczy. Wyróżniali się pośród chłopców w swoim wieku, byli dobrze zbudowani, ubrani w stroje do polowań, a na dodatek mieli na sobie tyle broni, że mogło by wystarczyć dla średniego rozmiaru oddziału. Przyciągali po prostu wzrok jak nikt inny.

                Gdy dotarli do sali lekcyjnej klasy w której wykryli największą aktywność nie poczuł nic. Wystraszył się, że popełnił ogromny błąd, ale postanowił nie rezygnować. Kiedy weszli do sali zadzwonił dzwonek, a uczniowie już siedzieli w ławkach. Siergiej podszedł do nauczycielki by powiedzieć o teście który przeprowadzą. Nie jest to coś trudnego, każdy musi upuścić kroplę krwi na kamień Łowców, i jeśli zaczną ruszać się obręcze z których zbudowano artefakt, to delikwent jest Łowcą, jeśli nie to w pełni jest człowiekiem. Natomiast jeśli od krwi zmieni kolor, oznacza to demona.

Dotyk ŁowcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz