5.

548 11 2
                                    

Obudziłam się następnego dnia o godz. około 3. Mam tak już od dłuższego czasu, ale się tym nie przejmuje. Moje nozdrza podrażnił okropny zapach grzyba.

Ale zaraz... Luke śpi, Toma zapewnie nie ma i jest noc, a ten debil pewnie nawet drzwi nie zamnknął. Szczęście się chyba do mnie uśmiechnęło, więc nie tracąc czasu najciszej jak mogłam otworzyłam drzwi.

-wiedziałam, że ten chuj nie zamknął- szepnęłam do siebie i na palcach szłam w nieznanym mi kierunku.

Przeklęłam pod nosem, gdy schody skrzypnęły cicho pod ciężarem mojego ciała, lecz już po chwili byłam na górze, a widząc drzwi szeroko się uśmiechnęłam. Podeszłam do nich i sięgnęłam po klucze, wiszące obok. Wcześniej ich nawet nie zauważyłam. Spróbowałam pierwszym, lecz nie pasował. Cholera! ale spokojnie zostało mi na oko 50 :), więc nie mam się czym przejmować.

Spróbowałam 2... nic! Ale na moje szczęście 3 był w porządku, więc nie myśląc długo wybiegłam z tego zasranego miejsca i błąkając się wąskimi uliczkami usiadłam przy jakimś murku i schowałam twarz w dłonie.

-Pomocy!- usłyszałam za murkiem koło mnie, więc lekko się wychyliłam i zobaczyłam trzech chłopaków z bronią wycelowaną w stronę jakiejś dziewczyny.

-Gdzie prochy!?- spytał się jej chłopak o ciemnych jak smoła włosach (chociaż w tym świetle nie mogłam niczego zobaczyć), a drugi tylko przeładował broń i strzelił tej dziewczynie w głowę. Próbowałam się obrócić i pobiec gdzie pieprz rośnie, ale w tym momencie poczułam rękę na ustach i nóż przy gardle, więc szłam tam gdzie chciała nieznajoma mi postać.

-Podsłuchiwała- powiedział, jak się okazało chłopak, a ja odetchnęłam z ulgą, gdy wziął nożyk z mojej szyji, lecz nie trwało to długo, bo już po chwili poczułam tępe uderzenie w głowę i straciłam przytomność.

Obudziłam się na niewygodnej kanapie w jakimś salonie. Było tu całkiem ładnie i nowocześnie, ale gdy zobaczyłam wpatrujących się we mnie chłopaków szybko wstałam, lecz od razu moja pupa boleśnie pocałowała podłogę.

-cz.. cze.. ggo od.. ode... mm... mnie chc.. chce...chcecie- z cudem udało mi się wydukać przez paraliżujący mnie strach. Lecz ci tylko się roześmiali...

-chuje wredne popierdolone ćpuny porywające i zabijające niewinne dziewczyny dekle i świnie- pomyślałam, lecz strach przejął kontrole nad moim ciałem w takim stopniu, że nie zorientowałam się nawet wtedy, gdy wymruczałam te słowa pod nosem.

-Skąd się tam wzięłaś?- zapytał się chłopak o czerwonych włosach, a ja już wiedziałam, że przyjaźni z tego nie będzie.

-Prze.. prze.. chodzi.. dziłam obok. - Burknęłam mając nadzieję, że się odczepią.

-W środku nocy?- do rozmowy przyłączył się blondyn, przygryzając swój czarny kolczyk.

-Naj... naj... widoczniej- o nie Vic! nie będziesz tu okazywać słabości. Przy Tomie się nie poddałaś, więc oni też ci nie podskoczą!

-Wiesz, że teraz tu będziesz mieszkać?- że co kurwa? Ja się chyba przesłyszałam. Oj, grabisz sobie czerwony.

-Że co kurwa?- wrzasnęłam. Od razu lepiej, a nie będę się jąkać.

-Nie pyskuj, młoda.- Znowu odezwał się ten czerwony gej.

-Grabisz sobie Kolorowy, uważaj bo wyblaknął ci te włoski- odpyskowałam i usłyszałam śmiechy.-A wy z czego rżycie? Życie wam nie miłe?- i pożałowałam tego, gdyż blondyn przycisnął mnie do ściany mocna mnie w nią wbijając.

- To my idziemy. Współczuję ci mała.

-Uważaj na słowa czerwonku.

Gdy chłopcy poszli ja stałam wystraszona, lecz po chwili moja dusza wróciła na miejsce a ja zamachnęłam się i z całej siły walnęłam niebieskookiego z pięści w twarz, a ten odsunął się ode mnie i złapał z bolące miejsce, a ja korzystając z okazji wybiegłam na korytarz, lecz nie znalazłam wyjścia, a w zamian szybkie kroki blondyna, który złapał mnie za nadgarstki i z powrotem przycisnął do ściany.

Próbowałam kopnąć go w jaja, lecz ten przycisnął swoje nogi do moich uniemożliwiając mi ruch. nic nie przychodziło mi na myśl, więc splunęłam mu w twarz, a gdy ten puścił mnie na sekundę ja zaczęłam biec na górę i weszłam w pierwsze, lepsze drzwi i zamknęłam je, a po chwili poczułam ciepłą dłoń na moich ustach, a drugą oplatającą mnie w talii, trzymając moje ręce. To były te same ręce, co na początku... CZERWONEK!! Odwrócił się ze mną w stronę jego kolegów siedzących na kanapie.

-Luuuke!- zawołał i w tym momencie rękę z moich rąk przełożył do kieszeni, by coś wyciągnąć, ja wyrwałam się z jego uścisku i wyrwałam z jego ręki nóż, który zdążył już wyciągnąć z kieszeni i uniosłam go na wysokość klatki piersiowej i zaczęłam mu grozić, a w tym czasie przyszedł Luke i stanął jak wryty i stanął przed drzwiami zamykając je. Czerwonek nic sobie nie robiąc z tego, że mam nóż zaczął do mnie podchodzić, a ja przecięłam mu rękę. Może nie głęboko, ale tak, żeby zaczął się bać.

Ale w tym czasie ktoś złapał mnie tak jak Czerwonek wcześniej, a ja ze strachu upuściłam nóż, który już po chwili uderzył o ziemię. Napastnik wzmocnił uścisk wokół talii to tego stopnia, że z trudem łapałam powietrze. Ugryzłam go w rękę, lecz on nic sobie z tego nie robiąc tak mnie ścisnął, że jęknęłam z bólu i pare łez wyleciało z moich oczu, a Luke i Czerwonek się tylko zaśmiali, a ja poczułam się jak gówno.

-Dobra puść ją Ashton, bo jej jeszcze coś złamiesz.- i jak na zawołanie mnie puścił popychając tak, że upadlam prosto pod nogi Czerwonkowi, który zaczął się tylko śmiać a ja spojrzałam na nóż leżący na ziemi i się uśmiechnęłam.

-Nawet o tym nie myśl- powiedział i na mnie usiadł- Jestem Michael- powiedział i wziął nóż, który podał Luke'owi. Zszedł ze mnie i podniósł mnie trzymając mnie coś w stylu "panna młoda". Ale ja to ja i musiałam się wyrywać.

- Dla mnie i tak będziesz Czerwonkiem, a teraz mnie puść!- wrzasnęłam już mocno wkurzona

- Nie.

-Jestem ciężka

- Wcale nie. Ile ty ważysz 40 kg?-odpowiedział mi ten cały "Mike" i uśmiechnął się do mnie.

Poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Boję się bezradności. Czerwonek widząc to odetchnął głęboko.

- Nie chcemy cię skrzywdzić- powiedział pocieszająco, a wtedy łzy opuściły moje oczy- wszystko ok?- zapytał się z troską? w glosie, a ja powróciłam do realnego świata i starłam szybko łzy dalej próbując mu się wyrwać, a ten wtedy odstawił mnie na ziemię a ja usiadłam na niej chowając głowę w nogach.

-Hej, mała..

- Uważaj na słowa!- wykrzyczałam jeszcze lekko płaczliwym głosem, a ten tylko usiadł koło mnie i lekko przytulił, a ja nic nie mówiąc oparłam głowę o jego tors, a po chwili usnęłam...











____________________________________________________________________________________

Wow! ponad 1000 słów! chciałam Wam podziękować. Zniewolona ma już ponad 200 wyświetleń. Przepraszam Was za tak długą nieobecność, ale prawie nie było gwiazdek i komentarzy. Wy chyba sobie żartujecie.

Zmieniłam imię brata Toma na John bo mieszało by się z tym Luke'iem itp. a jeszcze troszkę tu sobie posiedzi

KOMENTUJCIE I GWIAZDKUJCIE!

do następnego... buziaki :*

ZniewolonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz