Chapter 3

19 2 0
                                    


-Angel? W porządku? - brunet spojrzał na mnie spod rzęs swoim charakterystycznym, przenikliwym wzrokiem, który zdążyłam już zapamiętać.

Nie, wszystko jest w porządku. Tylko tak się składa, że nie wiem co ja tu do cholery robię.

Nadal znajdowałam się w lesie, siedząc na kamieniu z głową przedziurawioną na wskroś. Nie wiedziałam co robię z pentagramem na ręce, potykając się o własne nogi i wymiotując pod siebie. Jedyne wspomnienie, które uchowało się w mojej głowie było tak ulotne i zamglone niczym moja zdolność do myślenia. Przedstawiało bowiem... no właśnie, niczego nie przedstawiało. Pustka. Tylko głos rozpaczającej kobiety i mężczyzny łkającymi nad ich córką.
Odetchnęłam głęboko. Musiałam się zastanowić.

-Jeżeli powiem ci coś kompletnie popieprzonego, bez sensu i na tyle mało prawdopodobnego jak istnienie jednorożców, lecz tego co NAPRAWDĘ mi się przytrafiło to postarasz mi się pomóc? - zapytałam łamiącym się głosem, chociaż i tak znałam odpowiedź. Popatrzyłam błagalnie na chłopaka, który uśmiechnął się delikatnie lustrując moją twarz od góry do dołu.

-Oczywiście, przecież jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - rzekł po dłuższej chwili milczenia, niepewnie bawiąc się swoimi długimi, chudymi palcami.

Przełknęłam ślinę, nie wiedziałam od czego tak naprawdę zacząć. Wszystkie informacje wrzały mi w głowie chcąc jak najszybciej znaleźć gdzieś ujście. Podciągnęłam kolana do brody, a z oczu poleciało mi kilka łez. Nie potrafiłam poskładać sensownych zdań. Czekoladowooki zamknął mnie w swoim szczelnym uścisku, próbując mnie pocieszyć dotykiem swoich patykowatych ramion na moim ciele. Wyrwałam się i wstając z kamienia pociągnęłam kilka razy nosem. Brunet wyglądał na niezwykle zaskoczonego moją reakcją.

-Angel... - zaczął, jednak przerwał mu warkot silnika.

Bez zastanowienia puściłam się biegiem w stronę samochodu.

***

Straciłam poczucie czasu.
Nie wiem ile siedziałam w "moim" pokoju od przyjazdu do domu i ile miałam nieodebranych połączeń od bruneta, lecz byłam pewna, że za kilkunastokrotnym razem od jego osoby dźwięk dzwonka stał się ogromnie irytujący. Jedyne co zdołało powstrzymać moją nieodpartą chęć ciśnięcia telefonem za okno był przewracający się żołądek i łzy spływające po policzkach.

Zamknęłam oczy.

Uchyliłam je czując zapach grozy i żalu świata.

Przede mną stała bliżej nieokreślona postać uszyta z cienia, która emanowała niezwykłą energią, mimo, że jej postura przypominała zmięty papier.

W mojej głowie zostały wyryte wyraźne słowa, zdania, wersy do momentu, aż przed moimi oczami ukazał się tekst napisany dziwnym językiem. Po chwli mój wzrok znacznie się wyostrzył, a wraz z nim litery, które zaczęły wyglądać znajomo. Postanowiłam podjąć próbę poskładania ich w słowa.

Nikt nie może wiedzieć.

Twoje życie jest cenniejsze niż kiedykolwiek.

Nie pozwól im poznać prawdy.

Otwórz oczy i szukaj.

05.07

Gwałtownie poderwałam się do siadu zauważając, że znowu jestem w pokoju. Zdezorientowana i kierowana przeczuciem drzemiącym w głębi duszy, zsunęłam się z łożka sięgając po przypadkową kartkę i zapisując na niej tekst, który o dziwo zapamiętałam ze snu. Zwinęłam zwitek papieru wsuwając go do kieszeni spodni i odkładając długopis z powrotem na biurko. Mój wzrok zatrzymał się na notatniku leżącym na stercie innych książek. Bez zastanowienia wzięłam go do ręki otwierając na pierwszej stronie.

Pamiętnik.

Jestem uratowana.

AmnesiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz