Rozdział V

18 0 0
                                    

-Berry co jest?! - krzyknęli wszyscy naraz.
Ja nie byłam w stanie złapać powietrza a co dopiero im odpowiedzieć. Po kilkunastu minutach dopiero się odezwałam
-Idźcie stąd zaraz tu policja będzie, moi dziadkowie nie żyjom!
Moi znajomi wiedzieli, że lepiej się nic nie odzywać i nie pytać o szczegóły. Po godzinie przyjechała po mnie policja.
-Twoja matka już po ciebie jedzie.- oznajmili
-Żeee coo?
Nie miałam z nią kontaktu od 3 lat i teraz tak po prostu znowu mam z nią mieszkać?
-Ale skąd mieliście do niej numer? -dodałam po chwili
-Z telefonu twojej babci.
-A ona się tak po prostu zgodziła?
-Ona już była w drodze gdy do niej dzwoniliśmy.
-Przecież ona nie mogła tego przewidzieć... Czy ona spowodowała ten wypadek? To nie możliwie.... Ale po co ona by miała to robić?..... Przecież ona mnie nie chciała.... - biłam się z myślami.
-Co ze mną teraz będzie?- spytałam.
-Pojedziemy na komisariat i poczekamy na twoją matkę.
Dojechaliśmy wzięli mnie do jakiegoś pomieszczenia i pytali o jakieś dziwne rzeczy dokładnie nie pamiętam.Coś typu:
-Czy dziadek coś pił? (Bo to on prowadził) albo:
-Czy widziałam żeby dziadek miał jakiś problem, chorował na coś? albo czy pokłócił się z kimś? Głowiłam się do czego są potrzebne te pytania. Później spytali się mnie czy jestem głodna, bądź czy chce mi się spać. Odmówiłam, ponieważ chciałam to wszystko przemyśleć. Nagle dostałam SMS:

"Już jadę aniołku"

To był na bank SMS od mamy. Ale zaraz, zaraz skąd ona ma mój numer?

To nie takOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz