Rozdział 11

1K 58 10
                                    

W wilczym dole rozbrzmiewa już głośna muzyka Christina ciągnie mnie w głąb pomieszczenia.             

-Tris! Cześć. W tłumie Uriah się przeciska.

-O hej! Tak jak chłopak próbuje przekrzyczeć głośną muzykę.

-Napijesz się z nami? Pyta błagalnie można powiedzieć.

-Nie powinnam pić.

-Nie przesadzaj wyluzuj trochę. Masz trzymaj. Chłopak podaje mi  trunek.

-Masz racje. Przejmuję  od niego szklaną butelkę po czym biorę spory łyk.

-Zatańczymy? Pyta lekko skrępowany.

-Jasne, czemu nie. Razem z chłopakiem dołączamy do innych którzy teraz jak my dobrze się bawią. Poruszam się w rytm jakieś piosenki, której nie znam ,ale podoba mi się.                                               Uriah tańczy z Lynnn i Maxy ,a ja z Christiną i oczywiście Willem.

Po godzinie 2:20 mam ochotę już wracać nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Muszę tylko znaleźć moją przyjaciółkę. Rozglądam się stoi z Alem.

-Christina ja już wracam położę się jestem taka zmęczona. Dziewczyna jest zalana w trupa.

-Dobrze ja jeszcze zostanę. Chichoczę.

-Ty chyba po jednym piwie nie jesteś?

-No nie jestem. Dalej się śmieje.

-Proszę ,tylko uważaj na siebie.

-Nie martw się jest ze mną Will ,All. Przytulam ją na pożegnanie wychodzę tylnym wyjściem ,gdy już jetem w sypialni Nowicjuszy zabieram  ręcznik, ubrania do przebrania i szampon o zapachu Lawendy.
Biorę prysznic myję moje ciało mydłem o zapachu Szałwii ,a włosy Lawendowym szamponem moim ulubionym trudno go zdobyć ,ale czego nie zrobi dla ciebie przyjaciel z Serdeczności. Po upływie dwudziestu minut wychodzę ,wycieram się ręcznikiem i szybko ubieram gęsia skórka już zdążyła wkraść się na moje ciało.

-A kogo my tu mamy? Do łazienki wchodzi Drew.

-Czego ty chcesz? Mówię lekko przestraszona.

-Peter mówił ,że Altruistki są niezłe. Śmieje się.

-Pilnuj swojej Molly ,a ode mnie się odczep razem z tym swoim Peterem. Podnoszę głos.

-A jeżeli ja nie chce się od ciebie odczepić. Chłopak mocno mnie szarpie i przygważdża swym ciałem do zimnej i szorstkiej ściany ,boje się jet ode mnie dwa razy większy i silniejszy. Zaczynam się wyrywać ,ale to nic nie daje.

-Puść mnie! Jesteś nienormalny?! Głos mi drży.

Pov Tobias:

W końcu zmienia mnie Marlene to ona ma teraz zmianę.

-Dzięki ,ja już będę szedł.

-Nie napijesz się z nami? Pyta Marlene.

-Nie dziękuję ,innym razem.

-Jak chcesz. Zarumieniła się.

Wychodzę idę krótszą drogą jetem koło łazienek Nowicjuszy słyszę krzyki ,dobrze znany mi głos Tris.
Wpadam do łazienki Drew trzyma Tris. Łapę chłopaka i uderzam z dużą siło w brzuch osuwa się na ziemię trzymając za obolałe miejsce. Podchodzę szybko do mojej Tris.

-Nic ci nie zrobił?

-Wszytko dobrze nic nie zdążył zrobić ,bo ty tu jesteś.

-Tris..Em... Ym. Może pójdziemy do mnie?  Przy niej tracę pewność siebie.

Cztery i TrisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz