Spotkanie

620 24 9
                                    

 Pewnego dnia 17-letnia Natalia Rupacińska(wysoka, szczupła, inteligentna dziewczyna o czekoladowych włosach i zielonych oczach) wybrała się na spacer do parku. Od dziecka była sierotą, a matkę zastępowała jej pani Monika. Opiekunka w domu dziecka. Niedawno zmarła więc wyszła ochłonąć był słoneczny letni dzień.

(Od teraz opowiadam jako Natalia)

Wzięłam telefon i ruszyłam do drzwi. Szłam jakieś pięć minut i dotarłam do wejścia. Na ławce zobaczyłam ewidentnie zrozpaczonego chłopaka, miał na głowie kaptur i zwieszoną głowę. Nagle zaczęło padać.  podeszłam do niego i usiadłam na ławce. Po chwili namysłu powiedziałam:

- Hej, co się stało? Nie moknij tu na dworze-powiedziałam patrząc na niego. Kiedy popatrzył na mnie i kaptur lekko zsunął się z twarzy, zamurowało mnie... To był Mateusz[Eleven].

- To nie ma znaczenia-odpowiedział znów zwieszając głowę. 

- Hej! Może się chociaż przedstawisz, żebym wiedziała dla kogo tak się trudzę?-zapytałam. Oczywiście odpowiedź była prosta, bo to Youtuber. Zaraz pożałowałam tego pytania.

-Nie dziwię się, że mnie nie znasz... Kto by oglądał Elevena na YouTube. Lepszy jest Mandzio albo ReZi-odpowiedział znów spuszczając głowę.

- Hej. Przestań mi się tu smutać Gajewski!-powiedziałam stanowczo

- A więc jednak mnie znasz-odpowiedział nieznacznie- Chyba mogę ci się zwierzyć... Daria ze mną zerwała-odpowiedział i znów ukrył twarz w dłoniach. Byłam zszokowana. Zanim zdążyłam coś powiedzieć minęło 5 minut.

- A-ale ty i D-daria byliście taką świetną parą. Co się stało?-wydukałam. Po nieuzyskaniu odpowiedzi- Dobrze, może chodźmy na jakieś ciacho albo coś?-zapytałam.

-Chętnie-chłopak się trochę rozchmurzył. Poszliśmy razem do kafejki i trochę porozmawialiśmy i pośmialiśmy się. Ja przeważnie pytałam się go jak to być YouTuberem. W końcu popatrzyłam na zegarek w telefonie. O matko! 20. 30! Miałam być o 20. 30 w domu! Szybko przeprosiłam Elevena i pędem biegłam do domu. Latarnie oświetlały drogę. Kiedy tak biegłam nagle się potknęłam (raczej ktoś podstawił mi nogę) i jak długa wyłożyłam się na chodniku. Ten ''ktoś'' zaczął mnie związywać, zaczęłam się wyrywać i krzyczeć. Wtedy przyłożył mi do twarzy materiał, który dziwnie pachniał. Obudziłam się z workiem na głowie i przywiązana do jakiegoś krzesła, zaczęłam się wiercić. Wiedziałam, że jak zacznę krzyczeć porywacze mi coś zrobią (jeśli tu są). Poczułam jakbym miała wielką ranę na udzie. Przez dziurę w worku zobaczyłam jakąś sylwetkę, która krzątała się przed oknem. Była w nim wielka drewniana belka, że nawet jakbym chciała to bym się nie wydostała. Nagle belka wyłamała i upadła z hukiem.Przez okno wszedł  Mateusz i szybko do mnie podbiegł.

- Cholera jasna! Natalia!-zdjął mi worek z głowy. Był cały oblepiony błotem i we włosach miał małe gałązki. Wziął scyzoryk i zaczął rozcinać supły na moich rękach. Nadgarstki zaczęły strasznie piec. Usłyszałam jakieś kroki na zewnątrz.

-Kurwa mać! Szybko, to oni!- Zanim zdążyłam się zorientować o co chodzi Mateusz już wyciągał mnie przez okno i biegł ile sił w nogach przez jakiś las. Po dwóch minutach sprintu zorientowałam się, że Mateusz cały czas trzyma mnie za rękę.

-Yyy... Mateusz? Ty wiesz, że możesz już mnie puścić?-zapytałam patrząc na niego z lekkim rumieńcem.

-Aaa! Sorry-powiedział puszczając mnie. Też oblał się rumieńcem. Usłyszeliśmy czyjeś głosy i strzelaninę.

-O kurwa... Na drzewo już!-zawołał Eleven i pchnął mnie w kierunku pierwszego lepszego drzewa. Chciałam się go zapytać o co chodzi, ale nadbiegał pościg. Wdrapałam się jak najszybciej po drzewie i czekałam aż, Gajewski też wejdzie.

- Mateusz! Właź!-szepnęłam do niego

- Nie umiem łazić po drzewach, a poza tym już za późno...-spojrzał w dal. Biegło tam co najmniej 10 nastolatków z bronią i psami.

- Tam jest! Szybko!-zawołał jeden. Rzucili się na Mateusza i chwilę potem leżał skrępowany na ziemi przygnieciony przez... O mój Boże! To był Stuart[Stuu]. Chciałam zejść, ale Mateusz patrzył na mnie błagalnym wzrokiem, który mówił ''Nie schodź''. Czekałam, aż wszyscy odejdą. Zabrali też Mateusza. Zeszłam z drzewa i zaczęłam iść w przeciwnym kierunku niż porywacze. Może znajdę pomoc i... No właśnie! Telefon! Zaczęłam przeszukiwać kieszenie i nic nie znalazłam. Westchnęłam i ruszyłam dalej. Po jakiejś godzinie? Dwóch? Nie ważne. natrafiłam na mały bunkierek. Postanowiłam zapukać.

-Kto tam?!- otworzył ktoś kogo głos dobrze znałam...Tylko kto to był? Zaczęłam analizować wszystkie filmy na YouTube i w końcu zapytałam.

-Łukasz[Mandzio]?

-Skąd mnie znasz?! I kim jesteś?!-zapytał jeszcze raz groźniej

- Jak się nagrywa filmy na YouTube to się nie dziw, że cię znam. A jestem Natalia, miło mi-rzuciłam nerwowo oglądając się

- Poczekaj- powiedział patrząc się na moje udo i zamknął drzwi.

-,, Eh... pewnie mi nawet nie pomoże''-pomyślałam i kuśtykając odchodziłam od bunkra. Nagle drzwi znów się otworzyły.

- Hej! Możesz od nas zadzwonić do rodziców. Więcej nic nie zrobimy-rzekł Łukasz i otworzył szerzej drzwi. Bunkier rzeczywiście był mały zmieściłyby się tam cztery osoby, ale schody prowadziły w dół. Sala była wielka jak hala sportowa, a przy stole siedzieli: Szymon[Isamu], Tomasz[Neskot], Piotr[Izak], Remigiusz[Rock], Adam[Naruciak], Karolek, Kaiko i Janek[JDąbrowski]. Powstrzymałam się od pytania ,, Co to za YouTube Camp?''. Podszedł Izak i przyjrzał mi się. Czułam się trochę nieswojo ponieważ byłam w szortach i bluzce, a poza tym byłam chyba jedyną dziewczyną w pomieszczeniu. Chwilę potem dał mi telefon i usiadł przy stole. Wykręciłam numer domu dziecka i kiedy jeszcze trwał sygnał zobaczyłam, że brakuje dwóch osób, a Łukasz stał za mną.

- ,, Może mają jakieś miejsce dla gości''-pomyślałam i po krótkiej burzliwej rozmowie z sekretarką okazało się, że zostałam wyrzucona z domu dziecka za to, że nie wróciłam o 20. 30 i już mam rocznikowo 18 lat mogę sama mieszkać. Rozłączyłam się i zapytałam.

-Czy wy tutaj mieszkacie z Mateuszem Gajewskim?-zapytałam, bo to wolne miejsce było przy Neskocie, a to jego przyjaciel. Wszyscy spojrzeli po sobie i w końcu wszyscy patrzyli na mnie.

- Tak, a co?-zapytał niepewnie Tomasz. Opowiedziałam całą historię ze szczegółami i dodałam, że nie mam gdzie pójść, a po krótkiej naradzie Piotr powiedział:

- Możesz u nas zostać. Masz ważne dla nas informacje, a my nie chcemy cię męczyć o tej godzinie-wyszedł i dał mi koc-  Prześpisz się na kanapie, a w łazience jest kolejka więc chyba wykąpiesz  się ostatnia- Wszyscy YouTuberzy wyszli, a  Mandzio znów poszedł na ''wartę''. Poczekałam na swoją kolej, porozmawiałam z kilkoma chłopakami i poszłam spać.

Przygoda z YouTubeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz