Rozdział 3

21 1 0
                                    

Dopóki łza się nie poddała w próbie wypłynięcia na świat, nieruchomo stałam w kuchni. Starałam się być dla nich miła, a odwzajemnił to tylko jeden. O co chodziło Niallowi??
Wiedziałam, że należeli do popularnego zespołu z okładki jednej z gazet które znajdowały się w domu. Przyjechali tu na wakacje. Tylko czemu wyszli poza granice swojego domu? Dlaczego do mnie podeszli by potem nazwać 'psychofanką'? Oczekiwali, że gdy ich zobaczę zacznę skakać z radości i piszcz....
L i a m.
On miał na imię Liam.
Na stacji benzynowej wszyscy wyszli ze sklepu bo był tam 'Liam Payne'. Czyżby mnie poznał? Nie. To niemożliwe. Gdy skończyłam rozmowę z Harrym od razu skierowałam się do samochodu a tam, sądząc po dźwiękach, były tłumy, więc nie dałby rady mnie zobaczyć.
A Harry?
Co Harry?
Znowu o nim myślę.
Jego głos jest cudowny.

Z zamyśleń wyrwały mnie otwierane drzwi.
- Claro?
- Tu jestem, mamo!
Po trzech sekundach już była w kuchni.
- Jak spędziłaś czas? Wszystko w porządku? - zapytała uśmiechnięta, dziwne, że jeszcze nie zauważyła szklanek z lemoniadą.
- A dlaczego jest tu tyle szklanek? - zapytała, zanim zdążyłam odpowiedzieć.
- Byli tu chłopcy, których widziałaś na plaży. - byłyśmy z mamą szczere, często się sobie zwierzałyśmy, ale o tych złych przeżyciach, gdy jeden z chłopaków zaczął po mnie krzyczeć, wprawdzie nieświadomie, ale mamę by to już bardzo zaniepokoiło, nie chciałam mówić. Ale opowiedziałam jej resztę.

*Harry's POV*

- Hahahahaha chcesz podpalić dom, stary? - nie umiałem powstrzymać śmiechu, gdy Louis zawzięcie próbował zrobić pizzę, lecz gdy włożył ją do piekarnika autentycznie zaczęła się palić!
- Zamknij się! Tak przecież miało być! To wszystko jest zamierzone! - zawzięcie bronił swoich umiejętności kuchennych jak maciora swoich dzieci. Pobiegł szybko po gaśnice a ja kuliłem się ze śmiechu. 
- Podano do stołu! Pizza hot pepperoni raz! - krzyczał, starając się ugasić pożar.

Gdy mojemu najlepszemu przyjacielowi udało się ugasić pożar, usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy telewizję. Akurat leciał program kuchenny, pokazujący jak zrobić dobrą pizzę na cienkim cieście. 
Mój brzuch mnie już bolał od śmiechu. Słysząc mój rechot Louis uderzył mnie w klatkę piersiową i na ułamek sekundy nie umiałem oddychać, lecz jak tylko odzyskałem świadomość porządnie mu oddałem. Turlaliśmy się po podłodze jak nienormalni.

- Zostawiamy Was na chwilę i nie dość że dom śmierdzi spalenizną to jeszcze  dochodzi do gwałtu na tym przepięknym dywanie! Skandal! - od razu rozpoznałem głos Nialla.

Przerwaliśmy walkę i z uśmiechem na twarzy, poszliśmy się z nimi przywitać, lecz Liam się nawet nie uśmiechał.
- Co Ci jest, stary? - zapytałem z troską.
- Mieliśmy przedziwną przygodę z pewną laską a on się najwidoczniej w niej zakochał! - Niall nie pozwolił odpowiedzieć towarzyszowi. Lecz gdy ten spojrzał na niego, blondyn od razu się zawstydził i opuścił wzrok. To było dziwne, bo Niall nigdy nie żałował tego co mówił. Nawet jak powinien. Coś musiało się stać. Tylko co?

- O co chodzi, chłopaki? - Louis uprzedził mnie z pytaniem.
- Przeszliśmy za ogrodzenie, myśleliśmy ze tam już kolejnych domów nie ma. - zaczął szatyn - Okazało się, ze jednaj jest. Zobaczyliśmy dziewczynę śpiącą na leżaku, podeszliśmy i przywitaliśmy się. Była bardzo miła, zaproponowała nam lemoniady. Nie poznała nas, więc Niallowi trochę odwaliło i nazwał ją psychofanką.
To nie byłaby pierwsza sytuacja kiedy jakaś dziewczyna udaje ze nas nie zna, żeby się zbliżyć, a potem odwala jakieś psychiczne akcje. Jedna nawet odcięła paznokcie Louisowi i przyczepiła do swoich. Obrzydlistwo. Jednak nadal nie widziałem w tym nic dziwnego.
- Ona zamarła - kontynuował Liam - nic nie mówiła. Ja na szczęście to zauważyłem i powiedziałem Niallowi żeby przestał....
- Co zauważyłeś? - dopytywałem się, bo historia robiła się coraz ciekawsza.
- ... że jest niewidoma.

Nastała cisza, ale chyba tylko w mojej głowie. Mój umysł zamarł. Latało po nim tylko imię. Clara.
Clara. Clara. Czyżby to była ona? Na początku też nie wiedziałem że nie widzi. Obserwowałem ją jak zabierała cole z lodówki. Wszystko wyglądało tak normalnie. Wprawdzie miała psa, ale nawet go nie dotykała. Nie nosiła okularów przeciwsłonecznych, jak to zazwyczaj tacy ludzie noszą. Bardzo pewnie, zgrabnie poruszała się po sklepie. Musiała mieć to wyćwiczone. Miała to wyćwiczone. Niall nie zrozumiał. Liam, pomimo tego że jest bardzo spostrzegawczy, też na początku nie wiedział. Ja też.
Wpatrywałem się w przestrzeń. 

- No to widzę niezła przygoda. Trochę przykro, ale nie przejmuj się tym tak, Liam. - pocieszał Louis

- Nie rozumiesz...Ona była taka zraniona gdy wychodziliśmy, ale pomimo tego nie umiałem oderwać od Niej wzroku..
- Mówiłem że się zakochał. - rzucił Niall, nalewając sobie lemoniady - ale przyznam, jej lemoniada była lepsza od tej. Ble - wykrzywił twarz jakby właśnie zjadł cytrynę.

Ja nadal nie potrafiłem nic powiedzieć. 
Ale jak to? Liam się w niej zakochał? Bardzo go lubiłem, ale czuję że stosunki między nami wkrótce się pogorszą. Bo nie mogłem tego tak zostawić. Musiałem ją za nich przeprosić. Musiałem się z nią zobaczyć.


Od autorki: Cóż, rozdziały trochę krótkie, ale dopiero zaczynam swoją przygodę z pisaniem i piszę na telefonie, na którym wydają się dłuższe :) Proszę o wyrozumiałość [*]



Blind PathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz