Rozdział 6

26 5 0
                                    


Miałam wrażenie że minęła wieczność.
- Cześć. - T o. B y ł. O n.
Zatkało mnie. Nie wiem ile tak stałam ale po chwili wydusiłam z siebie.
- Cześć. - powiedziałam, lecz tak cicho, że nie byłam pewna czy usłyszał.
- Mogę wejść? - jego delikatny, zachrypnięty głos rozbrzmiewał w mojej głowie.
- Tak, pewnie. - uśmiechnęłam się, otworzyłam szerzej drzwi i odsunełam się na bok.
- Dziękuję. - zrobił trzy kroki do przodu po czym się zawahał.
- Zapraszam. - odrzekłam, mijając go i siadając na kanapę.
Atos poznał chłopaka i szczeknął ze szczęścia a Harry go pogłaskał po czym poczułam zapadającą się kanapę obok mnie.
Chwilę siedzieliśmy w milczeniu, ale chłopak przerwał ciszę.
- Przez chwilę bałem się, że mnie nie poznasz. - lekko się zaśmiał, a ja usłyszałam jak drapie się po głowie.
- Jak mogłabym zapomnieć o moim wybawcy ze stacji benzynowej? - również się zaśmiałam.
- Podobno poznałaś chłopaków... I jak wrażenia?
- Są bardzo fajni. Chociaż na początku... - zawachałam się, bo nie miałam pojęcia jak to ułożyć w zdanie. Harry na szczęście mi przerwał.
- Właśnie w tej sprawie postanowiłem przyjechać... Znaczy się, wiem, że już się z nim pogodziłaś ale myślałem że po prostu... No... - zaczął się słodko jąkać. - Po prostu chciałem Cię zobaczyć. - dokończył.
Ten moment był wymarzonym dla prawie każdej nastolatki. 'Popularny Harry Styles powiedział, że chciał mnie po prostu zobaczyć'.

Nie zapanowałam nad koncikami ust, więc lekko mi opadły, co chłopak szybko zauważył.
- Claro? Co się dzieje? Dlaczego się smucisz?
- Ja... po prostu... też chciałabym Cię zobaczyć.
Zamilkł. Nie dziwię się, co mógłby odpowiedzieć na takie coś?
Poczułam jak ktoś dotyka mojej dłoni i zgarnia kosmyk włosów z mojego czoła.
- Dotknij mnie.
Coo? Przez chwilę nie wiedziałam o co mnie poprosił, nie rozumiałam.
- Dotknij mojej twarzy.... - wziął moje ręce i położył na swoich policzkach, były szczupłe, delikatnie poczułam kości policzkowe. - ...uszu... - poprowadził moje dłonie do uszu. Były normalnych rozmiarów, nie za duże, nie za małe, lekko odstające. - ...oczu... - zamknął oczy a ja dotknęłam jego brwi, powiek i rzęs. Powoli sobie układałam jego obraz w głowie. - ...nosa... - natknęłam się na lekko wyczuwalny garbik, pewnie nawet niewidoczny. - ...ust... - tutaj się trochę zawachałam lecz Harry delikatnie przekonał moje ręce by je dotknęły. Usta miał wąskie i nawet długie.
- Mam ciemnobrązowe włosy a oczy...
- zielone - dokończyłam za niego.
Nadal miałam dłonie na jego twarzy, więc poczułam jak się uśmiecha.
Powoli zabrałam ręce z jego twarzy i poczułam że się czerwienie.
Atos przypomniał o swojej obecności poprzez szczeknięcie.
- Może weźmiemy go na spacer? - zaproponował Harry. Pomyślałam o tym samym więc od razu się zgodziłam. Chłopak pomógł mi wstać. Dałabym sobie sama radę, ale jego dotyk mi nie przeszkadzał a nawet nie chciałabym, żeby w ogóle mnie puszczał. Drugą ręką chwyciłam smycz labradora i skierowaliśmy się ku plaży. Gdy wchodziliśmy na taras, uświadomiłam sobie, że rodzice będą źli jeśli wyjdę bez uprzedzenia ich o tym.
- Mógłbyś napisać liścik do moich rodziców i zostawić go na blacie?
- Tak, pewnie. - Chłopak szybko znalazł potrzebne materiały i napisał wiadomość.
- Co napisałeś? - ciekawość mnie zżerała.
- Heh, że nie jestem gwałcicielem i że Cię odprowadzę - odrzekł chłopak. - 50% z tego jest prawdą. Jak myślisz, która część?
- To bez sensu. - wyrzuciłam z siebie.
- Hmm?
- Zakładając, że połowa jest prawdą, to druga musi być kłamstwem, więc albo nie jesteś gwałcicielem i mnie nie odprowadzisz, albo jesteś i to zrobisz.
- Spryciarz. - zaśmiał się.

Chodziliśmy wzdłuż plaży, a ciepła woda co chwilę zalewała nam stopy. Nie wiem czemu, ale ta sytuacja dodawała mi odwagi. Gadaliśmy o pierdołach, o ulubionym kolorze, jedzeniu, sporcie, o wszystkim o czym się dało, chociaż poważne tematy omijaliśmy z daleka. Przynajmniej na razie. 

Nie zauważyłam nawet kiedy Harry chwycił moją rękę, gdy nagle usłyszałam męskie krzyki.

- Harry! Stary! Gdzie cię zmyło!? - zawołał głos Louisa, a zielonooki natychmiastowo puścił nasze dłonie.

- Ooooo, cześć Claro, widzę że poznałaś lalusia! - prawie krzyknął gdy do nas dobiegł.

- Spotkaliśmy się przez przypadek na spacerze. - odrzekł Harry. - Clara jest jeszcze milsza, niż ją opisywaliście. - nie byłam pewna, ale miałam wrażenie, ze patrzy na mnie z uśmiechem. - I sprytna. - dodał.

- Ty uważaj, stary, bo Liam poczuje się zazdrosny że byłeś sam na sam na spacerku z panią Piękną. - zarechotał młodzieniec.

Nie dość, że nazwał mnie 'piękną' to jeszcze coś o zazdrości Liama?

- Nie rozumiem, o co chodzi z Liamem? - zapytałam.

Zapadła cisza. Pomimo tego, ze nie dotykałam Harry'ego potrafiłam wyczuć, że napina mięśnie. Jak to robiłam? Nie wiem.

Po kilku chwilach odezwał się Lou.

- Eee, no.. tak jakby... podobasz mu się. - odparł niepewnie.

Blind PathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz