#3

2.9K 169 25
                                    

-Witaj skarbie-szepnął mi do ucha.

-Christopher-uśmiechnęłam się sztuczne w jego stronę.

-Matt-dodał-dawno się nie widzieliśmy. Co u ciebie?

-Lepiej niż u ciebie.

-Ciekawe-przysuną się do mnie dłonią przejeżdżając po moim prawym policzku-powiedz swoim przyjaciołom, żeby się nie mieszali i stąd wyszli-mrukną do mojego ucha całując jego płatek-lepiej się zachowujcie, ten Juan nawet ładną ma buźkę.

Dałam znak Tomowi, że wszystko w porządku, ma zabrać ludzi i wyjść na zewnątrz.

Dalej ze spluwą przy skroni zostałam zaprowadzona do "salonu" tuż przy wejściu stała tylko kanapa, która miała za to posłużyć. Mężczyzna popchną mnie na nią i usiadł na krześle na przeciwko.

-Kochana jaki masz kod do konta w banku?-zapytał po raz kolejny kiedy go widzę.

-Nie powiem ci. Jeszcze nie zrozumiałeś?

-Kochana albo go podasz albo nie zobaczysz się już z tym twoim Juanem-pogroził podchodząc do mnie.

-Ale i mi groźba-przewróciłam oczami.

-Wiesz, tak sobie myślę ile musisz...-nie dokończył, bo zaczął się osuwać na podłogę. Dopiero teraz zauważyłam, że za nim stał Kevin ze strzykawką w dłoni.

-I tak trzeba było to zrobić-powiedział wzruszając ramionami, a ja tylko się uśmiechnęłam i przybiłam z nim piątkę-Martin znalazł Juana i towar, tylko szefa trzeba zgarnąć.

W tym samym czasie tylnymi drzwiami budynku weszli ludzie Christophera, a ze schodów na pietrze zeszli ludzie z tego gangu, co nam towar zabrali.

Oba gangi celowały w siebie nawzajem i w nas, dopiero teraz zauważyłam, że w pomieszczeniu byli również moi współpracownicy.

-Broń na ziemie-krzykną jakiś mężczyzna.

Lekko przechyliłam głowę w lewo zastanawiając się co teraz zrobić, tak, żeby nikt z naszych na tym nie ucierpiał.

-I co teraz?-przerwałam tą panującą ciszę sprawiając, że duża część osób na mnie spojrzała-zamierzacie się wszyscy pozabijać?-zapytałam grając na zwłokę.

-My tylko się bronimy-mrukną ktoś stojący na schodach.

-No chyba, nie myślisz panienko, że tako sobie stąd odejdziemy, zabiliście naszego szefa-powiedział ktoś inny.

Kiedy właśnie chciałam zaproponować, aby każdy rozszedł się w swoją stronę, padły pierwsze strzały od strony gangu Chrisa.

Szybko wyciągnęłam zza paska spodni dwie spluwy i kierując je przed siebie zaczęłam również ostrzał, no chyba sobie nie myślą, że pozwolę im strzelać do moich. Wolnym krokiem kierowałam się do przodu nadal strzelając, kiedy usłyszałam, że ktoś z tyłu mnie woła. Odwróciłam głowę, a do mnie podszedł Kevin i powiedział mi, że zabrali Martina do samochodu, dostał dwie kulki w ramię.

Przejechałam wzrokiem po ludziach. Przede mną pojawił się jakiś mężczyzna i chciał mi zadać cios w twarz, ale w porę zrobiłam unik podcinając mu nogi, sprawiając tym samym, że się przewrócił. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam okładać go pięściami po całej twarzy. Poczułam od swoimi plecami zimną podłogę i nawet mocne walnięcie w twarz kilka razy.

Z całej siły przewróciłam, że tak powiem, mojego oprawcę i znów okładałam go pięściami. Wstałam, dałam mu jeszcze kopniaka w brzuch i biorąc moją spluwę odbezpieczyłam ją, w ostatniej chwili zobaczyłam, że mężczyzna strzela do mnie, lekko przechyliłam się w prawo, ale i tak dostałam.

My Bad Life || zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz