Nigdy więcej..?!

51 4 1
                                    

          *Sam Pov* 

     Dziś spotkam się z Harrym i szczerzę to nigdy chyba się tak nie denerwowałam, boje się, że przyjdzie z nim, że będę musiała znowu patrzeć jak odchodzi, że znów będę cierpieć tak jak wtedy.Ze stresu zaczęłam przeglądać masę zdjęć, znalazłam nawet jedną z Harrym [załącznik], ale zdecydowanie było tu za dużo zdjęć z Li, ale nie miałam nigdy nie będę miała odwagi ich wyrzucić. Od rana chodziłam jak nieprzytomna, obijałam się o meble, nic nie jadłam, próbowałam normalnie funkcjonować ale to było za trudne. Około godziny 12:00 wybrałam się na miejsce spotkania, które miało odbyć się za dwie godziny, kiedy tam dotarłam rodzice Mai już tam byli, dziewczynka była na badaniach, kiedy tylko mnie zobaczyli uściskali mnie oboje, to było to uczucie dla którego człowiek żyje. Odpowiedzieli mi o chorobie dziewczynki, to było straszne, słuchanie tego przyprawiało mnie o gęsią skórkę, nie wiem co by się wydarzyło gdyby to spotkało moje dziecko. Kobieta cały czas płakała a jej mąż ją pocieszał, pewnie gdyby nie on kompletnie by się załamała, miałam nadzieję, że też kiedyś znajdę takiego mężczyznę. Widziałam jak ona upada z bezradności, jak próbuje oddać wszystko tylko dlatego żeby jej dziecko mogło być szczęśliwe, ale nie mogła nić zrobić. Po godzinie przyszła ich córka, była prześliczną i roześmianą dziewczynką, przy niej nikt nie miał nawet odwagi wspomnieć o chorobie, dziewczynka cieszyła się życiem, szkoda, że tak mało jej go zostało. 

    Trochę się denerwowałam bo była już 14:15, a Harrego jak nie było tak nie ma. Zaczęłam nawet myśleć, że nie przyjdzie, co ja wtedy powiem tej dziewczynce, ona tak strasznie chce go spotkać. Nagle drzwi się otworzyły a z mojego serca spadł największy kamień jaki kiedykolwiek na nim był, Harry wszedł przez drzwi podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie jak by to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Później zajął się dziewczynką, bawił się z nią i śpiewał ich piosenki. Ta mała istotka była w niego zapatrzona jak w obrazek. Jej matka od czasu kiedy chłopka udał się do jej córki nie przestawała mi dziękować, chociaż ja wcale tego nie potrzebowałam. Po około dwóch godzinach, dziewczynka musiała wrócić do szpitala, miałam mieć jeszcze jakieś dodatkowe badania. Poszłam z Harrym do jednego z naszych pokoi konferencyjnych, usiadłam na przeciwko chłopaka i patrzeliśmy się na siebie głupio się uśmiechając, chłopak tylko kręci głowa jak by dalej nie wierzył, że siedzę naprzeciwko.

Ja: Dziękuje.- Chłopak nie zrozumiał o co mi chodzi, uśmiechnęłam się lekko kiedy zobaczyłam jego wyraz twarzy.- Dziękuję że się z nią spotkałeś.

Harry: Nie ma sprawy, ale chłopaki mnie za to zabiją.- Teraz ja nie wiedziałam o co chodzi.- Opuściłem konferencję prasową.

Ja: Będziesz miał duże kłopoty.- Chłopak się zaśmiał i tylko potrząsnął ramionami w geście niewiedzy.- Co tam u Li?- Co ja mówię przecież nie chcę tego wiedzieć a może chcę, sama już nie wiem czego chcę. 

Harry: Tęskni za tobą.- Pokręciłam przecząco głowom.- A ty za nim prawda?

Ja: Już nie.- Kłamałam a słabo mi to wychodzi, teraz muszę kłamać.-Ile można tęsknić za kimś kto cię zostawił, za kimś kto wydarł cząstkę ciebie, za kimś kto był najważniejszą osobą w twoim życiu, ile można przepłakać nocy, ile zawalić dni, ile można myśleć o kimś kto już nie myśli o tobie, uwierz mi to też się kiedyś nudzi. Wszystko uleciało kiedy postanowił mnie olać, cierpiałam długo, bardzo długo, ale ile można, życie jest za krótkie Harry.- Chłopak parzył na mnie nie mając pojęcia co teraz powiedzieć widziałam jego zakłopotanie, ale ja też byłam zestresowana.- Ile można...

Harry: Ty go kochałaś prawda?- Teraz nie mogłam już kłamać, ja go kocham nadal ale tego nie powiem.

Ja: Jak nikogo nigdy w swoim życiu, ale takie uczucie też się wypala, przecież nie można nikogo zmusić do miłość, nie można nikogo zmusić do zrobienia miejsca w swoim życiu dla nas. Przez długi czas żyłam jak by w zwolnionym tempie, potrzebowałam więcej czasu na regenerację, ale wiesz co świat w ogóle na mnie nie zaczekał. Każdy z nas przeżył odejście jakiejś osoby w naszym życiu i jesteśmy świadomi tego, że ktoś może odejść, ale kiedy odchodzi i tak łamie nam serce. Patrzenie na niego w TV, czytanie o nim w internecie, czy słuchanie jak śpiewa w radiu wcale nie pomogło mi ruszyć do przodu.- Płakałam, rozkleiłam się jak małe dziecko a Harry nie wykonał żadnego ruchu, słuchał tylko uważnie moich słów.- Myślałam, że będziemy przyjaciółmi na zawsze, a teraz nie mogę na niego nawet patrzeć.

Harry: To nieprawda, tęsknicie za sobą...

Ja: Poprawka ja tęsknię za nim, on już ruszył ze swoim życiem do przodu.

Harry:Nie...

Ja: Proszę cię Harry przestań, ja już wyłkałam to co miałam do wypłakania, ja nie mogę znowu do tego wrócić, nie mogę znowu upaść, drugi raz nie dam rady się pozbierać.

                  *Liam Pov*

     Byłem wściekły na Harrego jak on mógł tak zawalić, to była ważna konferencja, skontaktowałem się z jego sekretarką i dowiedziałem się, że udał się do jakieś fundacji, niewiele myśląc wsiadłem do samochodu i pojechałem tam. Rozumiałem, że chciał pomóc, chciał spełnić marzenie jakiegoś dzieciaka, ale przecież nie może zawalać swojej roboty. Wpadłem do tej fundacji jak tornado, podszedłem do pierwszej lepszej osoby którą zobaczyłem, od razu się do mnie uśmiechnęła, znała mnie to było pewne.

Ja: Dzień dobry szukał Harrego jest tu jeszcze?- Kobieta wpatrywała się we mnie, pomachałem jej ręką przed oczami i dopiero teraz się obudziła.

Ona: Tak pan Styles jest jeszcze w naszym biurze rozmawia z jedną z naszych pracownic.- Świetnie on przyszedł tu na podrywa a nie żeby pomóc, teraz byłem jeszcze bardziej wściekły. Kobieta pokazała mi gdzie mam iść i podała numer pokoju. 

    Sale były przeszkolone więc byłem pewny, że nie wejdę do złego pomieszczenia, podążałem korytarzem szukając przyjaciela, w końcu dostrzegłem go w jednym z pokoi, siedział tam z jakąś młodą dziewczyną, już chciałem wparować i go ochrzanić nie zwracając uwagi na kobietę z nim siedzącą. Otworzyłem drzwi na oścież, przyjaciel na mnie spojrzał a dziewczyna odwróciła się w moją stronę. To była ona, tak samo piękna jak wtedy kiedy widziałem ją ostatni raz, siedziała tu i wpatrywała się we mnie. Od razu wiedziałem, że płakała, znałem ją świetnie. Ale co ona tu robi, co ona robi tu z nim, pracuje tu?! Nic nie rozumiałem, nie wiedziałem co mam zrobić, wiedziałem, że to przeznaczenie, że nie mogę jej drugi raz stracić.

Ja: Sami...

Ile to już minęło..?  [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz