Koszmar z Jeziora Lyn

4.5K 184 13
                                    

-Skup się, Clary! - Alec wykonał salto w tył, odebrał miecz Clary i przyłożył do jej serca czubek ostrza - No cóż, lepiej niż za pierwszym razem - odparł. Chłopak opuścił miecz i oddał broń Clary.

-No dalej, nabijaj się. Jestem beznadziejna - odpowiedziała Clary, łapczywie łapiąc oddech. Dziewczyna oparła dłonie na udach i usiadła na środku sali treningowej. W pomieszczeniu słychać było tylko ich nierówne oddechy. Instytut o te porze wydawał sie pusty i cichy.

-To trochę zabawne, przyznaję - Alec uśmiechnął się. W jego niebieskich oczach tańczyły iskierki rozbawienia. -Wiele treningów przed Tobą. Jeśli chcesz zostać Nocnym Łowcą oczywiście.

-Dobrze wiesz, że chcę. Ale Ty nie dajesz mi chwili wytchnienia - Clary szturchnęła go żartobliwie w ramię, po czym odłożyła broń i przeszła przez salę treningową. -Widzę się później z Jacem i chciałabym już wrócić do domu. Jestem wykończona.

-No cóż, witam w Naszym świecie! - odparł Alec. Clary zaśmiała się i pomachała mu na pożegnanie po czym wyszła z sali. Chciała zbierała się do wyjścia z Instytutu, kiedy zadzwoniła do niej Jocelyn.

-Clary? Łagodny głos matki odezwał się po drugiej stronie telefonu.

-Mamo? Coś się stało? 

-Nie, skądże. Jesteś na treningu, prawda? - zapytała Jocelyn z niesmakiem. Clary  wiedziała, że w tym momencie jej matka przewróciła oczami z dezaprobatą. Jocelyn nie chciała, aby Clary została Nocnym Łowcą i dziewczyna dobrze o tym wiedziała. Kiedy Clary była małą dziewczynką, jej matka ukrywała jej prawdziwą tożsamość. Gdy była małą dziewczynką, matka zabierała ją do domu potężnego czarownika Magnusa Bane'a, aby ten usunął z Jej pamięci wspomnienia, które mogły zaburzyć jej obraz postrzegania rzeczywistości taką, jaką widzieli ją inni ludzie. Wszelkie obrazy, które zapamiętywała jako Nocny Łowca musiały zniknąć z pomocą czarów. Clary wiedziała, że matka chciała ją ochronić przed tajemniczym światem pełnym intryg i mroku, dlatego nie miała jej tego za złe. Była jednak na tyle duża, by decydować o tym, kim chce naprawdę być. Zdecydowała, że pragnie zostać Nocnym Łowcą. Była z tego dumna. 

-Już wracam do domu - odparła Clary i szybko pobiegła przez korytarz Instytutu do wyjścia

-Właściwie - zaczęła jej matka - razem z Lukiem chcielibyśmy zaprosić naszych przyjaciół. No wiesz, stado i tak dalej. Czy nie byłoby problemu, gdybyś przyszła później? - zapytała Jocelyn.

-Och! - Clary była zdumiona prośbą matki. Zwykle nie chciała, aby jej córka zostawała w Instytucie, nie pozwalała jej tam też nocować. Miało to głównie związek z Jacem. Matka nie ufała mu i nie do końca akceptowała jego związek z Clary. -No jasne! - odpowiedziała dziewczyna.

-Tylko proszę -zaczęła ostro Jocelyn - nie wychodź z Instytutu. Jocelyn wciąż martwiła się o Clary. Dziewczynie czasem to przeszkadzało, ale w pełni ją rozumiała. Nie chciała jej stracić.

-Jasne! Pa, mamo -  rozłączyła się. "Zaraz padnę trupem" pomyślała Clary w myślach. "Cholerny Alec!". Clary postanowiła odpocząć w pokoju gościnnym Instytutu. Wzięła relaksującą kąpiel i położyła się w łóżku. Po kilku minutach odpłynęła w spokojny sen.

Clary biegła wzdłuż jeziora Lyn. Uciekała przed Valentinem. Była posiniaczona i obolała. Bieg wydawał się nie mieć końca. Ciało pomału stawało się wiotkie, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Powieki co raz bardziej ciążyły. Jedyne o czym myślała, to sen. Chciała położyć się, choć przez chwilę. Nagle przed nią wyrosła czyjaś postać. "Jace" pomyślała. Dziewczyna podeszła bliżej i zobaczyła go. Ale to wcale nie był Jace. Nie miał blond włosów, lecz kruczoczarne, lekko pokręcone przy końcach. Jego kolor oczu nie lśnił złotem. Te oczy były niebieskie i głębokie jak ocean. Jego cera była jasna, na policzkach miał delikatne rumieńce.
Znała go.
-Alec? -zapytała.
-Clary, musisz uciekać. Nie możesz tu zostać. Tu nie jest bezpiecznie - Jego głos był przeraźliwie wysoki, twarz zastygła w grymasie.
-Alec, o czym Ty mówisz? - dziewczyna zaczęła się cofać. 
-Uciekaj i nie oglądaj sie za siebie. Nie możesz mu ufać. Nie Jemu - Alec utkwił spojrzenie w Clary. Jego oczy były przepełnione bólem i smutkiem. Clary dotknęła ręką Jego policzka. Był rozgrzany. Chłopak delikatnie zadrgał pod jej dotykiem, jednak nie cofnął się.
-Alec, ale... - W tym momencie za plecami Aleca wyrósł ogromny stwór z siedmioma kończynami i ogromnymi szponami. "Demon" pomyślała Clary. Już chciała walczyć, kiedy demon chwycił Aleca i uniósł wysoko w powietrze. Chłopak się dusił, wymachiwał rękami w obie strony. Clary krzyczała i rzuciła sie w stronę demona, jednak było już za późno. Potwór zniknął, a Alec runął w dół. Clary podbiegla do niego.
-Nie, nie, nie, nie! Alec, nie. Oddychaj, spokojnie. Wszystko będzie dobrze.
-Clary.. - Alec pomału tracił kontakt z rzeczywistością i odpływał w błogi sen.
-Nie zamykaj oczu, cholera nie zamykaj ich! - krzyczała
Alec wydał ostatnie stękniecie, po czym wypowiedział ostatnie słowa "Nie ufaj mu" i zasnął..

"Nie! Alec, nie!" - Clary obudziła się z koszmaru. Była cala mokra i trzęsła się ze strachu. Przetarła oczy i wtedy dopiero zobaczyła czyjąś twarz pochylającą się nad nią. Złote oczy przeszywały ją wskroś. To był Jace.

Nie pozwól mi odejść | CLALEC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz