Trening czyni mistrza

2.8K 147 12
                                    

Clary nie mogła patrzyć na smutek Aleca. Kiedyś nie darzyli siebie sympatią, jednak z czasem wszystko się zmieniło. Zaczęli sobie ufać, a nawet nazywać siebie przyjaciółmi. Traktowała go jako dobrego kumpla, któremu mogła się zwierzyć ze wszystkich problemów. Chciała mu pomóc. "Chyba wiem co mogę zrobić" pomyślała z chytrym uśmieszkiem. Poszła do zbrojowni i wróciła z dwoma nowymi kijami.

- Łap! - zawołała. Alec chwycił broń jedną ręką, podejrzliwie obserwując Clary.

- Aż tak palisz się do lekcji? - spytał.

- A tak. Skoro nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi - "a widzę, że chodzi o Magnusa" - to może jak rozładujesz emocje na kimś podczas walki, to trochę ochłoniesz. I może lepiej się poczujesz - dodała.

- Chcesz walczyć ze mną dobrowolnie, skoro jak twierdzisz, jestem zdenerwowany? To misja samobójcza. - odpowiedział Alec, delikatnie unosząc kąciki ust. Clary odpowiedziała mu dużym uśmiechem i kiwnęła głową na znak gotowości. Alec uniósł brwi z wyrazem zaskoczenia, ale przygotował się do walki. Clary zaatakowała natychmiast.

***

Podczas walki wybuchły wszystkie emocje, które wezbrały się w nim tego wieczoru. Alec atakował dość agresywnie, ale uważał, żeby nie zrobić krzywdy Clary. Była w końcu niedoświadczona i wciąż się szkoliła. A poza tym był jej trenerem. Musiał zadbać o jej bezpieczeństwo. Jednak w jego głowie wciąż pojawiały się niechciane obrazy tego wieczoru, które powodowały, że zapominał o forach dla Clary i atakował Ją jak równego sobie przeciwnika.

RETROSPEKCJA, 3 godziny wcześniej

Alec wszedł do mieszkania Magnusa. Tym razem pokój był w stylu gotyckim. Krwistoczerwone żyrandole oświetlały czarne wnętrze, nadając mu charakter grozy. Prezes Miau wylegiwał się na ciemnoszarej skórzanej sofie. Całe mieszkanie było raczej bardziej przerażające, niż gościnne.

- Alexander - zaczął Magnus. Miał na sobie złoty płaszcz, ciemną koszulę, spodnie z dziurami i sztyblety. Włosy były nastroszone, makijaż staranny. Złote cienie i brokat podkreślały kocie oczy czarownika - Cieszę się, że przyszedłeś. Minął Aleca i poszedł nalać sobie drinka. Nie patrzył, czy idzie za nim.

- Więc... jakie plany na dziś? - zaczął Alec. Magnus odwrócił się i podał mu drinka.

- Za nas - Magnus niemal od razu opróżnił całą szklankę i już szykował się, aby nalać sobie następną. Pili rum. Alec czuł jak alkohol rozpływa się w żołądku, powodując ciepłe uczucie w całym ciele. Po kilku drinkach poczuł delikatne zawroty głowy. Magnus nie odzywał się cały wieczór. Był dziwnie spokojny i opanowany, co wcale nie pasowało do Jego przebojowego charakteru. Alec wiedział, że coś jest nie tak. Alkohol, który płynął w Jego żyłach spowodował, że nabrał więcej odwagi.

- Powiesz mi w końcu o co chodzi? - zaczął gwałtownie Alec.

- Po prostu pijemy drinki, nieprawdaż? - Magnus wyglądał na rozbawionego.

- Dość tego. Albo mi powiesz o co chodzi albo stąd wyjdę.

- Dobrze - zaczął spokojnie czarownik. Był lekko poddenerwowany. Nerwowo ruszał dłońmi, miał zagubiony wzrok - Chciałem z Tobą porozmawiać.

- Ciekawie się zaczyna.

- Nie chodzi o to, o czym myślisz.

- A więc o co?

- Ja... - Magnus szukał odpowiednich słów. Nie chciał zranić Aleca, ale nie chciał go też oszukiwać - Wyjeżdżam.

- Wycieczka? Podróż? - spytał Alec. Wcale go to nie zdziwiło. Magnus uwielbiał podróże. 

Nie pozwól mi odejść | CLALEC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz