Prolog
Anne przytuliła się do swoich „prawie rodziców" jak zwykła nazywać Andromedę i Teda Tonks, którzy opiekowali się nią przez ostatnie 5 lat. Była taka szczęśliwa w końcu zacznie naukę w Hogwarcie i co najlepsze jedzie tam razem z Nimfadorą. Nim była o 4 lata starsza od Any i zaczynała właśnie 5 rok nauki. Andromeda pogładziła Annie po włosach i szepnęła jej do ucha:
-Uważaj na siebie
Po czym spojrzała na stojącą obok Nimfadorę i dodała ze śmiechem:
-I na nią, w zeszłym roku dostałam tyle skarg, że mi się już w szafie nie mieszczą
Różowo włosa z lekkim obrzydzeniem przyglądała się tej scenie.
-Chodźmy już! - powiedziała przewracając oczyma.
-Nimfadora nie pożegnasz się z rodzicami? - spytała Andromeda z widoczną dezaprobatą w głosie.
-Ależ oczywiście, pożegnam, pa! Krzyknęła i ciągnąc za sobą wystraszoną Annie zniknęła w pociągu. Znalazły wolny przedział, usiadły, położyły bagaże i wtedy rozległo się miauczenie. Kot Annie miał zdecydowanie dosyć siedzenia w klatce, zresztą nie tylko kot, po chwili w przedziale trwał istny koncert złożony z pohukiwania, miauczenia, rechotania i skrobania.
-Musiałaś brać ten cały zwierzyniec? - spytała zanosząc się śmiechem Nimfadora.
-Tylko kot, kuguar, ropucha, 2 szczury i sówka, nie tak źle
-Patrząc na to co trzymasz w domu to rzeczywiście mogło być gorzej...
Rozmowę przerwał skrzyp otwieranych drzwi
-Mogłabym tu usiąść? - spytał dumnie głos należący do niskiej dziewczyny o burzy ciemnych loków okalających drobną, bladą twarzyczkę o dużych błękitnych oczach
-Pewnie, jeśli nie przeszkadza ci ten jazgot - odpowiedziała rozbawiona Nimfadora.
-Nie, lubię zwierzęta, a przynajmniej te nie jadowite - powiedziała z lekkim przerażeniem spoglądając w stronę ropuchy.
Nimfadora zaczęła się cicho śmiać, z jadowitością owej ropuchy wiązała się pewna historia, już miała zacząć ją opowiadać, gdy dostała kuksańca od siostry. Ann próbując ratować sytuacje spytała:
-Jak masz na imię? Ja jestem Anne Tonks, a to moja siostra Nimfadora.
-Ale mów do mnie Nim - dodała różowo włosa.
- Miło mi - odpowiedziała z lekką ironią. Jestem Mery.
-To wy się integrujcie, a ja idę do moich znajomych - odrzekła Nim i wyszła, trzaskając drzwiami
Przez kolejne kilka minut w przedziale panowała cisza. Pewnie cała podróż minęłaby w milczeniu, gdyby nie dwie rudowłose postacie, które weszły do przedziału.
-Ja jestem George, a to jest Fred - powiedziała jedna z nich.
-Co ty gadasz?! Przepraszam za niego, to ja jestem George, a to Fred, miło nam piękne panie, też dopiero zaczynacie naukę w Hogwarcie?
-Tak - odrzekły równocześnie dziewczęta
-Jak myślicie zacne panie do którego domu traficie?
-Chyba do Hufflepuffu, a przynajmniej taką mam nadzieję - odpowiedziała Annie.
-Do Hufflepuffu?! - spytali jednocześnie bliźniacy.
-Tak moja siostra tam chodzi.
-A ty? - zapytał jeden z rudowłosych, kiwając głową w stronę Mery.
-Do Slytherinu jak cała moja rodzina - powiedziała niebieskooka z nieukrywaną pogardą w głosie.
-Slytherin i Hufflepuff to nam się trafiło - zaśmiali się Fred i George.
-My chcielibyśmy być w Gryffindorze, chociaż jakbyśmy trafili do innych domów to moglibyśmy się zamieniać na lekcjach.
-Dobry pomysł George.
-Ja jestem Fred!
-A właśnie zapomnieliśmy spytać jak się nazywacie panienki?
-Anne
-Mery
-No, no ale wy rozmowne, chyba będziemy mieli co robić przez następne 7 lat.
-Co? - zapytała zaciekawiona Annie.
-Nauczymy was mówić!
Reszta podróży minęła w coraz bardziej wesołej atmosferze. Z pociągu obie dziewczyny wyszły roześmiane. Wsiadły do łódek i niebawem znalazły się w Wielkiej Sali. Ceremonia przydziału rozpoczęła się, tiara zaśpiewała swoją piosenkę, a profesor Mcgonagall zaczęła czytać nazwiska.
Mery ze wszystkich sił starała się nie dać po sobie poznać jak bardzo jest zestresowana. Gdy usłyszała Mery Lestrange z trudem powstrzymując drżenie nóg podeszła do stołka. Przeżywała wewnętrzną rozterkę z jednej strony wiedziała, że jeśli nie trafi do Slytherinu zawiedzie całą swoją rodzinę, ale z drugiej miała świadomość, że tam nie pasuje. Cóż niech tiara wybierze pomyślała i założyła ją na głowę. Gryffindor! Rozległ się donośny głos i tak o to córka jednej z najwierniejszych popleczniczek Czarnego Pana została Gryfonką. Gdy siadała przy stole Gryfonów, napotkała karcący wzrok swojego starszego brata, nigdy się nie dogadywali, a co dopiero teraz gdy znalazła się w najbardziej znienawidzonym przez niego domu. W tej chwili stała się też jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. Mery postanowiła raz na zawsze porzucić maskę wyższości i pogardy, choć od dziecka wpajano jej te bzdury o czystości krwi, zadecydowała ona nie jest i nie będzie taka jak jej brat. Tak świecie poznaj nową, a raczej starą, lecz dobrze ukrywaną Mery! Pomyślała i uśmiechnęła się do siedzącej obok Gryfonki.
Anne miała wielką gulę w gardle, zazdrościła Mery, która ma już to za sobą. Spojrzała na uśmiechnięte twarze bliźniaków i odszukała przy stole puchonów swoją siostrę. Ich obecność dodała jej otuchy i gdy usłyszała swoje imię całkiem pewnie podeszła do tiary. Gryffindor! Krzyknęła tiara, czyli jednak nie będzie domu razem z siostrą, no trudno pomyślała przynajmniej ma Mery. Usiadła koło niebieskookiej, a ta się uśmiechnęła i powiedziała:
-Super, że jesteśmy razem w domu.
-Ja też się cieszę - odpowiedziała trochę zdziwiona Annie, w głosie Mery nie było słychać charakterystycznej nutki pogardy. Pewnie w pociągu była zestresowana pomyślała i popatrzała w stronę tiary, zastanawiając się gdzie trafią rudowłosi bliźniacy. Wątpliwości szybko zostały rozwiane i chłopcy również zasiedli przy gryfońskim stole. I tak o to rozpoczęła się ich przyjaźń, przyjaźń, która nigdy nie miała mieć racji bytu. Starsza siostra Pottera, tego co miał pokonać czarnego pana z jego własną córką? Nie ma rzeczy niemożliwych, a przynajmniej nie dla nich, o nie Anne Lily Evans-Snape-Tonks i Mery Diana Lestrange-Riddle-Malfoy, były silne, a ich przyjaźń wraz z dwójką roześmianych Weasleyów miała przetrwać nie jedno.
Ps. No to prolog mam za sobą, zachęcam wszystkich do komentowania i wytykania błędów, bo pewnie jest ich sporo ;-)
Isilla Lovegood
YOU ARE READING
Światło rozjaśni mrok, dobro pokona zło, ale czy przyjaźń wygra ze śmiercią?
FanficZapraszam do czytania mojego potterowskiego fanficton, jeśli tu wchodzisz musisz mieć świadomość, że : -raczej nie będę pisać regularnie -mogę je kiedyś porzucić bez słowa pożegnania -jestem początkującym pisarzem, także jeśli zauważysz jakieś błędy...