ROZDZIAŁ 4

47 3 4
                                    

  Dziś niestety musiałam wyjść z pokoju. Był  pogrzeb i musiałam tam być. Jak tylko o tym pomyślałam zaczynałam płakać.  Nie wiedziałam jak wytrzymam w kościele i na cmentarzu. Przez ostatnie dwa dni nie wychodziłam ze swojego pokoju. Posiłki były przynoszone mi do pokoju, choć i tak mało co jadłam. Poszłam się ubrać.  Nadal nie pogodziłam się z myślą, że moich rodziców już nie ma. Oczywiście bal odwołany, a wszyscy którzy byli zaproszeni przyjadą na pogrzeb. Zeszłam na dół. Zjadłam na śniadanie tylko jedną kanapkę. Nie miałam apetytu. Do kościoła musiałam z ciocią przyjechać na dziesiątą. Właśnie miałyśmy już wyjeżdżać. Ciocia była ubrana w czarną sukienkę za kolana, a na głowie miała czarny kapelusz. Wszyscy byli bardzo smutni. Oczywiście na pogrzeb szedł także cały personel i straż. Kiedy stałam w kościele ciągle płakałam, a ciocia mnie uspokajała. Z jednego się cieszyłam. Miałam przy sobie ciocię. Msza trwała godzinę, a ja przez ten cały czas płakałam. Pod koniec już nawet nie miałam czym. Musiałam jeszcze przetrwać stanie na cmentarzu. To było straszne widzieć swoich rodziców w trumnach.

* * * 

 Po spędzeniu pół godzin na cmentarzu wróciliśmy do pałacu. Mieliśmy przyrządzony  obiad, na który została zaproszona najbliższa rodzina. Wszyscy mnie pocieszali i mówili, że teraz będą mnie odwiedzać jak najczęściej się da. Nie miałam ochoty na jedzenie więc tylko posiedziałam z wszystkimi przy stole. Siedzieliśmy przez godzinę, później zaczęli wszyscy się zbierać. Kiedy pojechały ostatnie osoby poszłam do swojego pokoju. Nie miałam sił słuchać kolejnych pocieszeń od pokojówek i innych. W łazience na wieszaku jeszcze wisiała moja sukienka na bal. Wzięłam ją do pokoju. Właściwie to nie wiedziałam w tamtym momencie co chcę z nią zrobić. Po chwili siedzenia na podłodze z sukienką na kolanach wzięłam nożyczki i ją podarłam. Musiałam wyładować na czymś złość. Ciągle się obwiniałam za ich śmierć. Myślałam, że może jakbym wcześniej wstała i z nimi pojechała bym im pomogła i by nie umarli. Byłam wściekła na siebie i lekarzy, którzy ich ratowali. Nie wiedziałam co zrobię ze sobą. Na pewno wiedziałam, że jak będę siedzieć w pałacu załamię się kompletnie i wpadnę w jakąś depresję. Zastanawiałam się nad wyjazdem. Z jednej strony chciałam wyjechać, z drugiej nie chciałam zostawić cioci samej. 

* * * 

Nadeszła pora kolacji. Postanowiłam zejść na dół i zjeść posiłek z ciocią przy stole. Właściwie została to jedyna bliska mi osoba. Ciągle miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam co mam robić. Zaczęłam jeść kolację. W końcu się odezwałam.

-Ciociu...-zaczęłam z zawahaniem. 

-Tak Kate...-powiedziała ciocia

-Bo ja się długo nad tym zastanawiałam i...-w tym momencie się zatrzymałam.

-Może zamiast siedzieć w pałacu i ciągle się zadręczać wyjechałybyśmy na jakiś czas odpocząć od tego wszystkiego?-zapytałam cioci

-Szczerze mówiąc też się nad tym zastanawiałam-powiedziała ciocia.

-I co o tym sądzisz?

-Myślę, że sama powinnaś jechać. Ktoś musi zająć się pałacem.

-Rozumiem, ale nie chcę cię zostawić-odpowiedziałam.

-Wiem, ale to ci dobrze zrobi. Kiedy wyjedziesz gdzieś na miesiąc zapomnisz o wszystkim, później wrócisz i będzie jak dawniej.

-Na prawdę tak myślisz?-zapytałam cioci ze strachem w głosie.

-Tak. Tak myślę i lepiej zacznij się pakować.-powiedziała ciocia z lekkim uśmiechem na twarzy.

-Ale ja nawet nie wiem gdzie bym chciała jechać.-odpowiedziałam.

-Przecież tak zawsze chciałaś lecieć do Londynu. Kiedy byłaś tam pierwszy raz bardzo ci się spodobało. Później nie było okazji tam znów się wybrać.

                                                                                        * * * 

Po tej rozmowie wróciły mi siły do życia. Dalej myślałam o śmierci rodziców, ale teraz wiedziałam, że wszystko się ułoży, a ja znów zacznę normalnie żyć. Właściwie bez wahania poszłam się pakować. Ciocia zarezerwowała mi lot na następny dzień i powiedziała, że leci ze mną na tydzień. Ucieszyłam się. Przynajmniej przez pierwsze najgorsze dni nie będę sama. Wyczerpana całym dniem od razu położyłam się do łóżka. Przed zaśnięciem uroniłam jeszcze kilka łez...

Zaginiona królowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz