-Brzmi jak jakaś żałosna zabawa w szukanie skarbów zrobiona przez dzieci-powiedziałam zirytowana.Przewracałam kartki z dziennika poszukując wskazuwek do "odrodzenia" Ciphera.Miałam dosyć tego.Ryzykowałyśmy życie i nic.Ja nawet nie pozbyłam się jeszcze rany na brzuchu, którą Raven mi zabandarzowała po przyjściu do jej domu w ,którym większość czasu spędzałam.
-wzgórze śmierci, no błagam kto to wymyślił!?-wołałam na cały dom nie mogądz sobie poradzić z tym, że nie mogę rozszyfrować tego.Przeglądając strony na biurku zerkałam co chwila na dziennik, który znalazłam w tym pojebanym laboratorium w obięciach męszczyzny ze rozciętą buzią.Nadal nie mogłam zrozumieć co tam pisali.Jedyne co widziałam to różne obrazki, które też nie miały sensu.Spojrzałąm na Raven.Siedziała na oknie i patrzyła na coś co mnie mało obchodziło.Zapatrzona w okno przy okazji ostrzyła swój nóż.Nie dziwię się.To samo robiła kiedy nie miała ochoty znosić moich narzekań na co kolwiek, choć teraz powinny ją interesować!Przecierz tu chodzi o Billa.
-spałyśmy cały dzień-nagle odezwała się szeptem.To prawda spałyśmy cały dzień.....po tym jak całą noc próbowałyśmy przeżyć odrazu wskoczyłyśmy na kanapę i przespałyśmy cały cholerny dzień.W pewnym sęsie cieszyłam się że nie ma dnia bo najbardziej lubię noc...Moja kocia koleżanka nadal mamrotała coś o Fordzie i o tym jak go bardzo nienawidzi.Nadal czytając zauważyłam coś czego wcześniej nie zauważyłam, przez to, że dwie kartki się ze sobą skleiły krwią.......jeśli to wogule możliwe.Zauważyłam rozdział o domu Whatewlit'ów.Od razu postanowiłam to powiedzieć Raven bo wiedziałam gdzie następnie się wybierzemy.....
-Raven.....-nic.cisza.
-Raven halo?!-nadal nic
-Raven słyszysz mnie-wkurzona żuciłam w nią dziennikiem
-Raven kurna mówię coś do ciebie!-krzyczałam na cały głos
-AU!-złąpałą się za czoło.No i dobrze przynjmniej ma za swoje.
-Teraz mnie słyszysz?-zapytałąm ze satysfakcją
-Ta słyszę-odpowiedziała wkurzona
-No wreszcie, więc chciałąm ci powiedzieć że następnym miejscem do którego pójdziemy to dom Whatewlit'ów.
-Dom ten kiedyśzbudował 18 letni bardzo bogaty człowiek.Nigdy nie widziano jego twarzy przez to, że zawsze nosił króliczą maskę.Gdy dom został zbudowany męczszyzna już z niego nigdy nie wychodził.Co było dziwne przez to, że nie miał ani żony ani dzieci.Niektórzy mówią że się z tamtąd wyprowadził, ale przecierz to niemożliwe przez to że dom został nie naruszony.
-RAVEN!-krzyczałam do niej widząc że znowu mnie nie słucha
Mówiłaś coś?-zapytałą z irytacją w głosie i chytrym uśmieszkiem
-TAK!-Wykrzyczałam na cały dom zdenerwowana-Powiedziałąm że lepiej wybierzmy się tam jutro!
-Ależ oczywiście-powiedziała
CZYTASZ
Dzienniki demonów
RandomJestem Errie, Jestem pół wilkiem pół demonem.Nic niepamiętam z mojego dzieciństwa oprócz jednego wspomnienia.........zimna ziemia i ja leżąca cała zakrwawiona.