19

4.8K 180 37
                                    

Jak się okazało Ana chciała po prostu porozmawiać ze mną o nadchodzących urodzinach Sary. Uzgodniłyśmy, że po prostu spędzimy ten dzień razem, a prezent także wymyśliłyśmy. Ana już go zamówiła, więc ja tylko dopłacę.

Następnego dnia, była sobota, czyli zero pracy i urodziny Sary.

Wstałam wcześnie rano, razem z Aną i zaczęłyśmy przygotowania. Sarah miała przyjechać o 10, więc miałyśmy dwie godziny.

Chciałam nakrywać stół, kiedy ktoś do mnie zadzwonił.

-Tak, słucham?

- Cześć Mia. Co powiesz na kino? Może być nawet komedia romantyczna - parsknęłam śmiechem.

- A ty co tak zdesperowany, że chcesz ze mną spędzić czas?

- Wszyscy mnie wystawili. To jak?

- Kino? 5 Brzmi nieźle, ale. Po pierwsze: Nie lubię filmów romantycznych, a po drugie: nie mogę.

- Nawet ty mnie wystawiasz?

- Sarah ma urodziny. Rozumiesz.

- Ranisz - prychnął - Złóż życzenia i spadam. Cześć.

- No, na razie.

- Kto to? - spytała Ana.

- Kyler, a co?

- Nic, tak pytam - odparła wzruszając ramionami.

Przez cały czas rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się, aż przeszkodził nam dzwonek do drzwi.

- To pewnie Sarah. Masz prezent? - blondynka podniosła małe pudełeczko, a ja podeszłam do drzwi.

- Hej Mia. Już jestem - powiedziała wchodząc do środka.

- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęłyśmy, kiedy weszła do kuchni.

- Otwórz - poleciła Ana, a przyjaciółka wykonała jej polecenie.

- Nie wierzę! Dziękuję! - pisnęła.

- Najpierw tort, a później McLaren - zarządziłam.

Tak. Kupiłyśmy je McLarena P1. Może nie jest tak dobry jak mój Tuatar, ale też jest szybki i ekskluzywny.

Cały dzień spędziłyśmy w galerii handlowej. Byłyśmy w kinie i obkupiłyśmy się za wszystkie czasy. Dopiero wieczorem wróciłyśmy do mnie.

Kiedy zostawiłam rzeczy w pokoju, Sarah i Ana zawzięcie o czymś dyskutowały.

- Co tam spiskujecie? - spytałam.

- Może wyjdziemy do klubu? - odparła Ana.

- Czemu nie. Jak chcecie - blondynka wystukała coś na telefonie, a ja podniosłam brew - Co robisz?

- Sprawdzam miejscówkę - nie skomentowałam tego.

Dwie godziny później byłyśmy w najlepszym klubie i mieście, a kolejki były kilometrowe. A wiecie kto jest szefem? Brian. Więc wypuścili nas be kolejki.

- Idziemy? - spytała Sarah wskazując bar, a my zgodnie pokiwałyśmy głowami.

Rozmawiałyśmy ja za dawnych lat, z tą różnicą, że teraz przy alkoholu.

- Może wreszcie się ruszymy? - marudziła Ana i w końcu się zgodziłyśmy, po czym poszłyśmy na parkiet.

Przez jakiś czas tańczyłyśmy razem, ale one nagle gdzieś wyparowały.

Trochę mi już szumiało w głowie, ale nie zeszłam z parkietu.

- Mia, nie wierzę - usłyszałam rozbawiony głos Kyler'a - Jesteś schlana. Nie dowieźć cię do domu?

- Kyler, daj spokój - powiedziałam odwracając się do niego - Jestem całkowicie trzeźwa - odparłam, na co posłał mi rozbawione spojrzenie. Przewróciłam oczami - Serio.

Kyler złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie, tak, że staliśmy bardzo blisko siebie.

- Zdecydowanie nie jesteś - wymamrotał.

- Dlaczego tak myślisz?

- Bo gdyby tak było, to już dawno dostałbym a twarz - Przewróciłam oczami.

- A chcesz dostać?

- Nie, tak jest miło, nie uważasz.

- Co tu w ogóle robisz? - spytałam zaciekawiona.

- Powiedzmy, że twoje przyjaciółki to zorganizowały.

- Dlatego zaproponowała klub. Zwykle tego nie robią, już rozumiem. Ale co robisz tu?

- Jestem tu po to, żeby zrobić coś co powinienem był zrobić dawno temu - zanim zdążyłam zareagować, albo chociaż przetworzyć jego słowa, on wpił się w moje usta. Automatycznie objęłam go za szyję i oddałam pocałunek.

Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie, oparł czoło o moje.

- Kocham cię Mia - wyszeptał.

Chciałam odpowiedzieć, ale przerwała mi Ana.

LightingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz