- Heidi, mam u ciebie dług - powiedziałam sciskając serdecznie moją najlepszą kumpele, kiedy szłyśmy w strone boiska do footballu.- Nie ma o czym mówić- odpowiedziała- Wiesz jak ja lubie dobrze zbudowanych facetów zalanych potem.
-Tak wiem- przyznałam krzywiąc się na wspomnienie Samuela jej eks chłopaka, który był zbudowany jak Arnold Schwarzenegger, ale pocił się jak mysz. To było straszne. Nadal nie wiem jak Heidi wytrzymała z nim 2 miesiące. - Pomińmy ten temat.
- Jamie z takim podejściem nigdy nie znajdziesz sobie chłopaka - skarciła mnie Heidi.
- A czy szukam ?- spytałam - Poza tym mówisz jak moja matka, tylko ona dokłada: " Jamie masz tyle możliwości, przynosisz nam wstyd swoją aspołecznością. Ja w twoim wieku... " Prawda jest taka, że nie robiła nic bo wychowywała dwumiesięcznego Matta. -
- Twoja chociaż nie jest hipiską i nie karmi cię ekologicznym gównem - wyznała.
- Wole ekologiczne gówno niż sztuczną troskę - powiedziałam siadając na trybunach.
- Dobra siedź cicho, bo nie wiesz o czym mówisz. - uciszyła mnie. - Patrz James i Matt wychodzą z szatni.
- O rany ! Gdzie, gdzie? - spytałam udając entuzjastyczną idiotkę.
- Tam - kiwnęła głową tam gdzie pokazywali się członkowie naszej szkolnej drużyny nie przejmując się moim zachowaniem.
- Obudź mnie, gdy ta katorga dobiegnie końca - zarzuciłam kaptur na głowę i położyłam się na ławce.
- Nie umiesz się bawić Jamie Hill - wyznała Heidi.
- Yhy - odpowiedziałam i odpłynęłam.
****
Czy sny z Greggiem Sulkinem, kończą się przyjemnie?
Chyba nie, bo obudziłam się cała mokra.- Kurwa! - krzyknęłam, gdy poczułam, że tonę. Tak naprawdę to James wylał na moją twarz butelkę wody.- Czy ty człowieku masz niedojebanie mózgowe? -
- Nic mi o tym nie wiadomo - powiedział, śmiejąc się - Przespałaś cały mecz.
- A która godzina? - spytałam.
- Godzinę temu skończył się mecz i Matt powiedział, że mam po ciebie przyjść, żebyś nie musiała zasuwać na piechote do domu - powiedział.
- Jaki zaszczyt! - zakpiłam- Szkoda, że do szkoły mnie nie podwozi.
- Dlaczego nie? - spytał.
- Bo mam się integrować z ludźmi z autobusu? - spytałam bardzo wolno- Nie, poczekaj o ile mi wiadomo mój brat ma sportowe auto z dwoma siedzeniami i bagażnikiem. Więc ty zajmujesz to drugie.
- Fakt - stwierdził siadając obok mnie.
- To co dzisiaj mam zaszczyt jechać w bagażniku, na dachu czy może na masce? - spytałam z kpiną.
- Jedziemy autobusem - powiedział krzyżując nogi w kostkach.
- No przecież Matt na ciebie czeka - powiedziałam.