Obudziłam się wraz z hukiem wchodzącej z przerażeniem w oczach Afrodyty:
-Na Hadesa co ty tu robisz jeszcze? Powinnaś już dawno wstać! Musisz się pięknie uszykować!
-Uszykować?
-Musisz zrobić makijaż - mówiła biegając po pokoju szukając czegoś
-Ale po co mi makijaż?
-Aby pięknie wyglądać ,rzecz jasna. Wstawaj zaraz poślę moje asystentki ,aby Ci pomogły się przygotować
-A co później? Po co to wszystko?
-I później wybierzemy się do galerii handlowej, złotko
-Nie przesadzasz? Skąd masz pieniądze na to wszystko?
-Mam kartę kredytową....
-Kartę kredytową?
-W jakim ty świecie żyjesz? To jest taki kawałek metalu, na którym są pieniądze, mnóstwo pieniędzy rzecz jasna
-Wiem co to jest karta kredytowa, chodzi mi o to skąd ją masz?
-Od Hermesa
-To jest tak w pełni legalne?
-Mówisz jak śmiertelnicy! A właściwie dla boga nic nie jest karalne....
-Zapomniałam
-Dobra idziemy! Bo zaraz wszystko nam wykupią!
Afrodyta zmieniając postać na ludzką dała się porwać wirowi zakupów, ja oczywiście nie byłam zainteresowana tego typu zajęciami ,więc postanowiłam przynajmniej udawać ,że przeglądam wieszaki z odzieżą.
Po kilku godzinnych zakupach ,wróciłyśmy. Ja - zmęczona ,pozbawiona jakiegokolwiek sensu, Afrodyta - pełna ekscytacji i energii:
-Patrz jaką mam dla ciebie piękną sukienkę!
-Już mam dość sukienek podziękuję!
-Im więcej tym lepiej!
-Widziałam dziś chyba Hermesa - zmieniłam temat
-Bardzo prawdopodobne! Ale nie zawracaj sobie nim głowy! Idź odpocząć.
Zrobiłam tak jak poleciła Afrodyta.Tego dnia miałam się spotkać z Zeusem. Dawno go nie widziałam. Ostatni raz w kiedy kazał mi uciekać i nie widziałam go już później. Siedziałam na krańcu łóżka ,gdy usłyszałam pukanie do drzwi:
-Proszę!
W drzwiach nie stał nikt inny jak Zeus. Lekkim powolnym krokiem zmierzał w moją stronę:
-Witaj Alsa....Jak się miewasz?
-Witaj! Nie narzekam...Jak na Olimpie?
-Mamy parę problemów technicznych ,ale to nie ważne....
-Rozumiem
-Byłaś już gdzieś z Afrodytą?
-Na zakupach?Tylko...
-Na zakupach powiadasz? Afrodyta jednak nigdy z tym nie skończy... ale cóż tak już jej los
-Zakupoholiczka...
-A co się tak dokładnie wydarzyło w podziemiu? Dlaczego się tutaj znalazłaś?
Opowiedziałam mu wszystko najdokładniej jak mogła wraz z dzisiejszym snem:
-DLACZEGO MI NIE POMOGŁAŚ!?
-MUSISZ MI POMÓC!WRÓĆ DO HADESU!
- Nienawidzę Cię - wyszeptałam ostatkiem sił
-NIE MOŻESZ MNIE NIENAWIDZIEĆ!JESZCZE ZGINIESZ Z MOICH WŁASNYCH RĄK! -i mój sen się zakończył.....
***
-Nie zmyślasz?
-Czy ja kiedykolwiek Ci skłamałam?
-Nigdy...- po tych słowach wyszedł
Musiał sobie wszystko przemyśleć, poukładać.