9.

1.5K 142 6
                                    

Obudziły mnie krzyki dochodzące za drzwi mojego pokoju. Jak mogłam się domyślić były to służące Afrodyty. Wyjrzałam za drzwi i na sam widok panikujących bożek przybrałam sobie do głowy najgorszy scenariusz:

- Co się dzieję! - krzyknęłam 

-Kro... o-n   o-d-ż-y-ł  - odpowiedziała mi służąca łamiącym się głosem.

A więc jednak. Mój scenariusz okazał się być prawdziwy. Niech to szlak.

Weszłam z powrotem do pokoju i przeszukując szafkę ,wyjęłam z niej muszlę Posejdona i mój miecz. Drzwi do mojego pokoju otwarły się ,a w progu zauważyłam zmartwionego Zeusa:

-Zapewne już wiesz , więc przejdę do sedna - Musisz się ukryć

-Nie

- To nie ty o tym decydujesz

-Mam dość ukrywania się ,uciekania ,grania ofiary. Rozumiesz mam dość!

- Musisz zrozumieć ,że nie masz do czynienia z byle kim. Obiecałem sobie ,że będę cię chronić i mam zamiar dotrzymać tej obietnicy. - powiedziawszy to wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi. Szczerze to już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć...

Spakowałam się i usiadłam na łóżku rozmyślając nad słowami Zeusa. Z myśli wyrwało mnie pukanie do drzwi:

-Proszę

W drzwiach stanął Ares:

-Musimy porozmawiać-powiedział i usiadł koło mnie

-Czemu?-zapytał

-Możesz jaśniej

-Czemu nie dajesz sobie pomóc

-Sama nie wiem, czuję ,że muszę pokonać lęk, muszę się postawić.

-Zeus przez ciebie teraz się wyżywa na śmiertelnikach,a nie jest to dobre dla świata.Hades ze strachu ucieka z podziemia i wraca tam co pięć godzin....Przekonuję cię?-powiedział i znikł.

A ja jak zawsze zostałam sama ze swoimi myślami...

Wychowana Na Olimpie (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz